[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Coś, co może okazać się dla kogoś niebezpieczne.- Bardzo dziwne - oceniła Tuppence.- A co, znalazłaś coś?- Oczywiście, że nie.Ale najwyraźniej z tym miejscem związany jest jakiś skandal sprzed Bóg wie ilu lat.Właściwie nikt go nie pamięta, to coś, o czym mogła opowiedzieć ci babka albo coś, o czym plotkuje służba.Beatrice ma przyjaciółkę, która coś o tym wie.I Mary Jordan była w to zamieszana.Wszystko wyciszono.- Czyżby poniosła cię wyobraźnia.Tuppence? Powróciłaś do wspaniałych dni naszej młodości, do czasu, kiedy to ktoś przekazał młodej dziewczynie na Lusitanni coś tajemniczego, kiedy mieliśmy mnóstwo przygód i ścigaliśmy tajemniczego pana Browna?- Ależ to było dawno, Tommy.Nazywaliśmy się Młodymi Poszukiwaczami Przygód.Teraz nie wydaje się to rzeczywiste, prawda?- Nie, ani trochę.Ale to była rzeczywistość.Mnóstwo rzeczy jest prawdziwe, mimo że trudno w nie uwierzyć.To musiało zdarzyć się przynajmniej sześćdziesiąt, siedemdziesiąt lat temu.A nawet dawniej.- Co właściwie powiedział Monty?- Chodziło o listy lub dokumenty - zaczął Tommy.- Coś, co mogłoby doprowadzić albo doprowadziło do politycznych zamieszek.Ktoś miał władzę, a nie powinien jej mieć.Pewne listy lub dokumenty zniszczyłyby go, gdyby ujrzały światło dzienne.Intrygi, które miały miejsce lata temu.- Za czasów Mary Jordan? Brzmi mało prawdopodobnie - oceniła Tuppence.- Chyba zasnąłeś w pociągu, Tommy, i wszystko to ci się przyśniło.- Być może - przyznał Tommy.- Rzeczywiście nie wygląda to prawdopodobnie.- Ale równie dobrze możemy się trochę rozejrzeć, skoro już tu mieszkamy - powiedziała Tuppence.Omiotła wzrokiem pokój.- Chyba nic nie schowano tutaj, co, Tommy? - spytała.- Nasz dom nie wygląda na taki, w którym można by cokolwiek ukryć.Od tamtych czasów mieszkało w nim wielu ludzi.- Tak.O ile rozumiem, rodzina po rodzinie.Może coś ukryto na strychu albo w piwnicy.Lub zakopano pod podłogą letniego domku.Czy gdziekolwiek.W każdym razie - ciągnęła Tuppence - będziemy mieli trochę rozrywki.Gdy nie będzie nic innego do roboty, a plecy rozbolą nas od sadzenia cebulek tulipanów, możemy się rozejrzeć.Tak tylko, dla zastanowienia się.Zaczynając od kwestii: gdybym chciała cos ukryć, jakie miejsce bym wybrała i gdzie to cos pozostałoby nie odkryte?- Nie sądzę, by mogło tu zostać coś nie odkrytego - stwierdził Tommy.- Biorąc pod uwagę ogrodników, robotników rozbierających każdą ścianę, rodziny, które tu mieszkały, agentów handlu nieruchomościami i wszystkich innych.- Nigdy nic nie wiadomo.Może coś leży schowane w czajniczku do herbaty.Tuppence wsiała, podeszła do półki nad kominkiem, stanęła na stołku i wzięła do ręki chiński czajniczek.Zdjęła pokrywkę i zajrzała do środka.- Tu nic nie ma - oznajmiła.- Wybrałaś zupełnie nieprawdopodobną skrytkę - powiedział Tommy.- Czy myślisz - zaczęła Tuppence tonem, w którym było więcej nadziei niż zniechęcenia - że ktoś usiłował mnie ukatrupić i obluzował szybę w dachu oranżerii, żeby na mnie spadla?- Mało prawdopodobne - odparł Tommy.- Pewnie miała spaść na starego Izaaka.- Jestem rozczarowana.Chciałabym czuć, że o włos uniknęłam śmierci.- Lepiej uważaj na siebie.Sam też będę cię pilnował.- Zawsze panikujesz nade mną.- I jest to bardzo miłe z mojej strony - powiedział Tommy.- Powinno ci być przyjemnie, że twój mąż przejmuje się tobą.- Nikt nie próbował cię zastrzelić w pociągu albo wykoleić wagon? - spytała Tuppence.- Nie - odparł Tommy.- Ale sprawdźmy lepiej hamulce w samochodzie, zanim gdzieś pojedziemy.Choć oczywiście to wszystko jest kompletną bzdurą - dodał.- Oczywiście - zgodziła się Tuppence.- To zupełna bzdura.Mimo to.- Mimo to co?- Po prostu to zabawne tak o tym myśleć.- Myślisz, że Alexander zginął, ponieważ coś wiedział?- Wiedział coś o mordercy Mary Jordan.“To było jedno z nas." - Twarz Tuppence pojaśniała.- NAS -powtórzyła z naciskiem.- Będziemy musieli dowiedzieć się wszystkiego o NAS.“Nas" z przeszłości.Musimy odkryć zbrodnię.Gdzie i kiedy do niej doszło.Tego jeszcze nigdy nie próbowaliśmy zrobić.ROZDZIAŁ PIĄTYMetody badań- Gdzie byłaś, Tuppence? - spytał jej mąż następnego ranka, wróciwszy do rodzinnej posiadłości.- Ostatnio w piwnicy - odparta Tuppence.- To widać - stwierdził Tommy.- Tak.Wiesz, że we włosach masz pełno pajęczyn?- To oczywiste.Jest ich mnóstwo w piwnicy.Ale i tak niczego nie znalazłam.Poza kilkoma butelkami brylantyny.- Brylantyny? - powtórzył Tommy.- To bardzo interesujące.- Naprawdę? Czy to coś do czyszczenia brylantów? Brzmi podobnie.- Chyba używano tego do włosów - powiedział Tommy.- To znaczy tylko mężczyźni, nie kobiety.- Pewnie masz rację.Pamiętam, że mój wuj.tak, jeden z moich wujów używał brylantyny.Przyjaciel przywoził mu ją z Ameryki.- Naprawdę? Ciekawe - powiedział Tommy.- Dla mnie nieszczególnie - stwierdziła Tuppence.- W każdym razie, nam w niczym to nie pomoże.Nie można niczego ukryć w butelce brylantyny.- Ach, więc tym się zajmowałaś.- Od czegoś przecież trzeba zacząć.Może rzeczywiście coś ukryto w tym domu, skoro tak mówił ci twój znajomy.Choć trudno wyobrazić sobie, co i gdzie.Gdy posiadłość zostaje wystawiona na sprzedaż, bo właściciel wyprowadza się czy umiera, opróżnia się wszystkie pokoje, prawda? Każdy, kto dziedziczy dom, sprzedaje meble, a jeśli je nawet zostawi, sprzedaje je następny właściciel.Tak więc to, co pozostało do dziś, mogło należeć najwyżej do przedostatnich mieszkańców.- Dlaczego więc ktoś próbowałby zranić ciebie czy mnie albo usiłował zmusić nas, byśmy wynieśli się z domu? Jeśli nie ma tu nic, czego nie powinniśmy znaleźć?- To tylko twój pomysł - powiedziała Tuppence.- Możesz nie mieć racji.Dzień, w każdym razie, nie poszedł całkiem na marne.Coś znalazłam.- Coś w związku z Mary Jordan?- Raczej nie.Piwnica nie przydała się na wiele, jak mówiłam.Jest tam trochę rzeczy wyglądających na sprzęt do robienia zdjęć.Lampa do wywoływania filmów lub coś podobnego, czego używano dawniej, z czerwonym szkiełkiem, no i brylantyna.Nie było, niestety, kamiennych płyt, które można by przesunąć w poszukiwaniu tajnej skrytki.Kilka zniszczonych skrzyń, blaszanych puszek i starych walizek, lecz nic nie nadaje się już do użytku.Rozpadłyby się na kawałki, gdyby je kopnąć.Same rupiecie.- Przykro mi - powiedział Tommy.- Więc zero satysfakcji.- Znalazłam kilka interesujących rzeczy.Powiedziałam sobie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|