[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Wyjrzała przez okno spoglądając w kierunku dachu, na którym jaszczurki ogniste wygrzewały się w słońcu.- Siedzą tam, gdzie im się każe, prawda?- Na ogół tak, nie jestem jednak pewna, jak się zachowają w towarzystwie wielu ludzi albo kiedy nagle zrobi się głośno.- Albo kiedy pojawi się jakieś fascynujące urozmaicenie.- Silvina uśmiechnęła się znowu kiwając głową ku oknu, skąd dochodziła muzyka.- Zawsze śpiewaliśmy razem.Nie zdawałam więc sobie sprawy, że nie powinniśmy.- Skąd miałaś wiedzieć? Nie ma się czym przejmować, Menolly.Zadomowisz się tutaj.Teraz spakujmy twój węzełek i udajmy się do pani Dunki.Robinton chce, żebyś później pożyczyła sobie gitarę.Mistrz Jerint zapewnia, że w jego pracowni znajdzie się jakaś wolna i zdatna do użytku.Będziesz musiała sama sobie zrobić instrument, jak wiesz.Chyba że już zrobiłaś u Petirona, w Morskiej Warowni?- Nie miałam własnego instrumentu.- Menolly poczuła ulgę, ale głos jej zadrżał.- Przecież Petiron zabrał gitarę ze sobą.Na pewno mogłaś.- Grałam na niej, owszem.- Menolly zdołała zapanować nad głosem.Tłumiła z wysiłkiem wspomnienia, jak dostawała od ojca cięgi za granie własnych piosenek.- Zrobiłam sobie flet - dodała zapobiegając dalszym pytaniom.Pogrzebała w tłum oczku i wydostała instrument, który wystrugała sobie w jaskini nad morzem.- Trzcinowy? I wykonany - zdaje się - przy pomocy kozika - stwierdziła Silvina zbliżywszy się do okna, aby go obejrzeć w lepszym świetle.- Dobrze zrobiony.- Zwróciła flet z wyrazem aprobaty na twarzy.- Petiron był dobrym nauczycielem.- Czy dobrze go znałaś? - Menolly ogarnął żal na wspomnienie jedynej osoby w rodzinnej siedzibie, która naprawdę interesowała się jej losem.- Tak, rzeczywiście.- Silvina spojrzała z ukosa.- Czy w ogóle rozmawialiście o siedzibie Cechu Harfiarzy?- Nie, dlaczego mielibyśmy o tym rozmawiać?- A dlaczego nie? Uczył cię przecież? Zachęcał cię do pisania.Wysłał Robintonowi te piosenki.- Silvina zaskoczona przyglądała się Menolly przez dłuższą chwilę, a potem wzruszyła ramionami zaśmiawszy się lekko.- No tak, Petiron zawsze wszystko robił po swojemu i zawsze był tym najmądrzejszym.Ale dobry był z niego człowiek!Menolly przytaknęła, niezdolna wyrzec choć słowo.Wyrzucała sobie, że spędzając długie smutne dni nad Zatoką Półkola po śmierci Petirona, pozwalała sobie czasem wątpić w jego słowa, w obietnicę dotrzymania tego, do czego się zobowiązał.Zresztą umysł starego harfiarza pod koniec życia czasem błądził.- Zanim zapomnę - rzekła Silvina - jak często trzeba karmić twoje jaszczurki ogniste?- Najgłodniejsze są z rana, chociaż jedzą o każdej porze, ale to może dlatego, że musiałam polować i zdobywać pożywienie.Trwało to godzinami.Wydaje się, że dzikie radzą sobie zupełnie dobrze.- Nakarm je raz, a będą już zawsze patrzeć, czy miska pełna, hę? - Silvina uśmiechnęła się, nie chcąc, aby Menolly odczytała to jako naganę.- Kucharze wyrzucają resztki do dużego glinianego dzbana w zimnym pokoju.Większość z tego dostaje się stróżującym smokom, ale wydam polecenie, abyś otrzymywała, czego zażądasz.- Nie chcę nikomu zawracać głowy.Silvina rzuciła jej takie spojrzenie, że Menolly przerwała tę próbę usprawiedliwienia się w pół słowa.- Zapewniam cię, że kiedy zaczniesz zawracać mi głowę, poinformuję cię o tym.- Uśmiechnęła się szeroko.- Zapytaj któregoś z moich pomocników, jak to jest.Silvina sprowadziła Menolly w dół, po schodach, poza obręb siedziby.Przeszły arkadową bramę, od której wiodła szeroka brukowana droga.Spośród kamieni nie wychylała się ani jedna trawka, nie zieleniła się na nich ani jedna kępka mchu.Menolly miała po raz pierwszy okazję podziwiać Warownię w całej jej okazałości.Wiedziała, że to najstarsza i największa z ludzkich siedzib, ale oglądanie jej z zewnątrz, spoza skalnego masywu, stanowiło przeżycie szczególnego rodzaju.Tysiące ludzi mieszka zapewne w skalnych domostwach i chatach otaczających kamienne umocnienia.Zafascynowana Menolly zwolniła kroku przyglądając się szerokiej rampie, z rzędami okien wykutych w skale, wiodącej na dziedziniec i do głównego wejścia do Warowni.Budowla wznosiła się ponad siedzibą Cechu.W Warowni Morskiego Półkola wszystko mieściło się przy samym brzegu.W tutejszej Warowni kamienne konstrukcje wzniesiono na skrzydłach skały nadmorskiej, tak że powstał czworokąt otaczający siedzibę Cechu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|