[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wokół niej kłębiły się czerwone opary, ale zdołała zacisnąć dłonie na cennym woluminie.Głos Raerlina zmienił się w głuchy, pełen przerażenia wrzask, gdy Storm przycisnęła opasłe tomisko do swej okrwawionej piersi.A niech cię Myrkul, dziwko! - ryknął - Zniszczysz ją!I w tej samej chwili Storm wiedziała już, co musi zrobić.Drżącymi palcami poczęła wyrywać kolejne stronice i zwijając je w kule, ciskać w płomienie magicznego kosza koksowego.Buchnął ogień, lecz ona mocno trzymała palący się pergamin, nie bacząc na przeszywający ból w dłoni.Raerlin zaatakował.Czerwone, magiczne szpony zaczęły szarpać i rozrywać jej ciało.Storm zacisnęła zęby i walczyła o utrzymanie swojej pozycji, obejmując jedną ręką płonący kosz koksowy.Płomienie chciwie lizały pomarszczone stronice, które trzymała w dłoni.Storm poczuła, jak coś chwyta ją za włosy i szarpiąc z całej siły odciąga jej głowę do tyłu.Oślepiona łzami poczuła, że coś - jej własne włosy, kontrolowane zaklęciem nieumarłego - zadzierzgnęły się wokół jej szyi.Bard z Shadowdale zagryzła zęby, aby powstrzymać okrzyk cisnący się jej na usta, uniosła w górę opasły wolumin, z trudem przeciwstawiając wątłą siłę własnych ramion magicznej mocy Raerlina.A potem cisnęła księgę w ogień.Rozległ się wściekły, ochrypły ryk i Storm została odrzucona w bok.Jak przez mgle widziała jeszcze unoszące się w powietrzu kości i mosiężny obracający się kosz koksowy, oddalający się od rozszalałej, choć wiszącej nieruchomo kuli jasnych płomieni.Zaraz potem wyrżnęła boleśnie w krzesło Elminstera.Włosy na chwilę przesłoniły jej widok.Storm odgarnęła je niecierpliwie i wbiła wzrok w kulę ognia.Wisiała kilka stóp nad podłogą pracowni i wydawała ostre, przenikliwe trzaski.W jej sercu, czerniejąca i wciąż jeszcze pulsująca blaskiem księga buchała wielobarwnymi płomieniami.Na oczach Storm opasłe tomisko zmieniło się w kupkę popiołu i znikło.Po lewej jej stronie rozległ się głośny ryk.Odwróciła głowę, by zobaczyć jak czaszka nieumarłego rozsypuje się na kawałki.Czerwona poświata magii Raerlina przygasła, aż w końcu znikła zupełnie.W chwilę potem całe ciało obróciło się w proch.Gdy zapadła cisza, przymknęła powieki, zastanawiając się, kiedy jej poparzone dłonie przestaną drżeć.Nagle z prawej strony dobiegło ją głośne kaszlnięcie.Storm zamrugała i otworzywszy oczy spróbowała się podnieść.Elminster wstał powoli, kręcąc głową i klepiąc dłońmi osmalone dymiące placki na połach swej szaty.Przypomnij mi, moja droga - rzekł z powagą - bym w przyszłości podziękował ci, jak należy, za to, że po raz kolejny uratowałaś mi życie.Mimo bólu Storm zachichotała.W chwilę potem, mocno objęci, śmiali się już otwarcie, a ich oczy błyszczały radością.Gdy tak trwali w mocnym, gorącym uścisku, drzwi otworzyły się i do wnętrza zdewastowanej pracowni napłynęły dźwięki z kuchni.Najpierw rozległ się brzęk naczyń, a później pogodny głos Lhaeo, mówiącego:Herbata gotowa! Strasznie tam hałasowaliście, co.- sposępniał nagle i zamrugał powiekami na widok dwojga poparzonych i poranionych przyjaciół - c-c-co się stało?Eliminster odsunął od siebie Storm z zadziwiającą, jak na kogoś w jego wieku, zręcznością wykonał dłońmi serię szybkich gestów.W mgnieniu oka Storm znalazła się znowu na swoim krześle, odziana w przepiękną suknię.Dojmujący ból w piersi i dłoniach zniknął.Naprzeciw niej, przy zastawionym do herbaty stole siedział Elminster, noszący wspaniałą jedwabną szatę, ozdobioną haftami w kształcie smoków.Uśmiechał się pogodnie, trzymając w dłoni swoją fajkę.Nic takiego - odparł ze spokojem stary mag - ot, po prostu, wizyta starego przyjaciela.Gdy taca z herbatą znalazła się na stole, Elminster puścił oko do barda.Storm pokręciła głową i mimowolnie się uśmiechnęła.OSTATNI ŁYKChristie GoldenPodporucznik Rhynn Oriandis siedziała w siodle swej białej klaczy, strzegąc głównej bramy miasta Mistledale.Jak zawsze, tak i tego wieczoru wrota stały radośnie otworem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|