[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Świadczy to wymownie, Pierwszy Mówco, o niesłychanym postępie technologicznym, który nastąpił w Pierwszej Fundacji.Są oni teraz o wiele potężniejsi niż w czasach Preema Palvera.Gdyby nas odkryli i mogli swobodnie działać, to nie mielibyśmy żadnych szans.Mówca Delarmi podniosła się z miejsca.- Pierwszy Mówco - powiedziała - szkoda naszego czasu na słuchanie takich rzeczy.To nie ma nic wspólnego ze sprawą.Nie jesteśmy dziećmi, żeby nas tu straszyć bajkami Babci Czarnej Dziury.Dopóki jesteśmy w stanie kontrolować ich wolę i umysły, fakt, że posiadają fantastyczne maszyny, nie ma żadnego znaczenia.- Co na to powiesz.Mówco Gendibal? - spytał Pierwszy Mówca.- Tylko to, że kontrolą woli i umysłu zajmiemy się w odpowiednim czasie.Na razie chcę po prostu podkreślić ogromną - i stale rosnącą - przewagę technologiczną Pierwszej Fundacji.- Przejdź do następnego punktu, Mówco Gendibal - rzekł Pierwszy Mówca.- Muszę ci wyznać, że to, co powiedziałeś do tej pory, nie wydaje mi się zbytnio związane z zarzutami zawartymi w akcie oskarżenia.Zachowanie reszty Mówców wymownie świadczyło, że zgadzają się w pełni ze zdaniem Pierwszego Mówcy.- Proszę bardzo, już przechodzę - powiedział Gendibal.- Trevize nie podróżuje sam.Towarzyszy mu niejaki - przerwał na chwilę, zastanawiając się jak wymawia się to nazwisko - Janov Pelorat, uczony bez jakichś specjalnych osiągnięć, który poświęcił całe życie na zbieranie mitów i legend dotyczących Ziemi.- Widzę, że wiesz o nim wszystko - wtrąciła się Delarmi, która z widoczną przyjemnością przyjęła na siebie rolę oskarżyciela.- Pewnie to znowu owo tajemnicze źródło informacji?- Owszem, wiem o nim wszystko - odparł spokojnie Gendibal.- Kilka miesięcy ternu burmistrz Terminusa, zdolna i energiczna kobieta, zainteresowała się nim bez żadnego wyraźnego powodu, a więc siłą rzeczy ja też się nim zainteresowałem.Zresztą nie robiłem z tego tajemnicy.Wszystkie informacje, które udało mi się uzyskać, przekazałem Pierwszemu Mówcy.- Potwierdzam to - rzekł cicho Pierwszy Mówca.Jeden ze starszych Mówców spytał:- A co to takiego ta Ziemia? Czy to ten znany z baśni świat, z którego jakoby wywodzi się ludzkość? Ten, wokół którego było tyle zamieszania w starym Imperium?Gendibal skinął twierdząco głową.- Znany z bajek Babci Czarnej Dziury, jak by powiedziała Mówczyni Delarmi.Podejrzewam, że marzeniem Pelorata była podróż na Trantor i przeszukanie Biblioteki Galaktycznej w celu znalezienia informacji dotyczących Ziemi, informacji, których nie mógł uzyskać za pośrednictwem działającej na Terminusie międzygwiezdnej wymiany bibliotecznej.Kiedy odlatywał z Trevizem z Terminusa, musiał być przekonany, że jego marzenie ma się właśnie spełnić.W każdym razie my spodziewaliśmy się ich przybycia i liczyliśmy na to, że będziemy mogli, dla naszego dobra, przebadać ich.Jak się okazuje, i jak już teraz wszyscy wiecie, nie przylecą tu.Nie wiadomo jeszcze dokąd i po co lecą.Delarmi, z miną aniołka na swej pucołowatej twarzy spytała:- A dlaczego ma to nas niepokoić? Z pewnością ich nieobecność na Trantorze nie pogorszyła naszej sytuacji.Prawdę mówiąc, fakt, że tak łatwo zrezygnowali z odwiedzenia Trantora, zdaje się wskazywać, iż Pierwsza Fundacja nie wie nic o jego prawdziwym charakterze.Możemy tylko podziwiać kunszt Preema Palvera.- Gdybyśmy nie zastanawiali się nad tym głębiej, to faktycznie moglibyśmy dojść do takiego pocieszającego wniosku.Ale czy nie mogło być tak, że zmiana ich planów nie wynikła bynajmniej z braku orientacji co do roli Trantora? A może zmiana ta spowodowana została właśnie obawą, by Trantor - przebadawszy ich obu - nie zorientował się, jak ważną rolę odgrywa w tym wszystkim Ziemia? Wśród Mówców zapanowało poruszenie.- Każdy - powiedziała zimno Delarmi - potrafi wymyślać znakomite hipotezy i przedstawiać je w sugestywnych zdaniach.Ale czy to znaczy, że są one tylko dlatego sensowne? Czy miałoby kogokolwiek obchodzić to, co Druga Fundacja myśli o Ziemi? To, czy jest ona naprawdę planetą, z której pochodzi rodzaj ludzki, czy tylko mitem, a przede wszystkim czy w ogóle jest jakaś jedna planeta, z której pochodzą ludzie, jest na pewno problemem, którym powinni się zajmować historycy, antropolodzy i zbieracze podań, tacy jak ten twój Pelorat.Ale dlaczego mielibyśmy się tym zajmować my?- No właśnie, dlaczego? - podchwycił Gendibal.- A dlaczego w bibliotece nie ma żadnej wzmianki na temat Ziemi? Jak to możliwe?Po raz pierwszy w atmosferze panującej wokół Stołu dało się odczuć coś innego niż wrogość.- A nie ma? - powiedziała Delarmi.- Kiedy dotarła do mnie wiadomość - rzekł zupełnie spokojnie Gendibal - że Trevize i Pelorat mogą przybyć tutaj w poszukiwaniu informacji dotyczących Ziemi, to oczywiście poleciłem naszemu komputerowi bibliotecznemu, żeby sporządził listę dokumentów zawierających takie informacje.Specjalnie się nie przejąłem, kiedy okazało się, że w bibliotece nie ma nic na ten temat.Zupełnie nic.Najmniejszej wzmianki.Nic!Ale potem uparliście się kazać mi czekać dwa dni na ten proces i w tym samym czasie dowiedziałem się, że w końcu Trevize i Pelorat nie mają zamiaru tu przylecieć.To pobudziło moją ciekawość.Zresztą musiałem się jakoś rozerwać i czymś zająć.A więc podczas gdy - jak głosi stare porzekadło - siedzieliście tu popijając wino, a dom się walił, ja przejrzałem stare książki historyczne w swoich prywatnych zbiorach.Znalazłem w nich ustępy, które wyraźnie mówiły o badaniach dotyczących “Problemu Pochodzenia", prowadzonych u schyłku Imperium.Powoływano się tam na konkretne dokumenty, zarówno druki, jak i mikrofilmy, a nawet cytowano niektóre z nich.Poszedłem więc raz jeszcze do biblioteki i sam próbowałem je znaleźć.Zapewniam was, że nie znalazłem nic.- Nawet jeśli jest tak, jak mówisz - powiedziała Delarmi - to niekoniecznie musi być w tym coś dziwnego.Jeśli Ziemia jest faktycznie mitem.- To znalazłbym coś na ten temat w dziale mitologii.Gdyby była to opowieść Babci Czarnej Dziury, to znalazłbym to w zbiorze opowieści Babci Czarnej Dziury.Gdyby był to wytwór chorego umysłu, to znalazłbym to w dziale psychopatologii.Jest faktem, ,że istnieje coś na temat Ziemi, bo w przeciwnym razie nikt z was nic by o tym nie słyszał, a tymczasem z miejsca zorientowaliście się, że jest to nazwa planety, z której przypuszczalnie pochodzi rodzaj ludzki.Dlaczego wobec tego nie ma na ten temat ani jednej wzmianki w bibliotece, i to w żadnym dziale?Delarmi tym razem nic nie powiedziała, za to odezwał się inny Mówca.Był to Leonis Cheng, dość niski mężczyzna, o encyklopedycznej zaiste wiedzy na temat najdrobniejszych szczegółów Planu Seldona, ale o krótkowzrocznym stosunku do faktycznie istniejącej Galaktyki.Miał zwyczaj mrugać szybko powiekami, kiedy mówił.- Jest rzeczą ogólnie znaną, że u swego schyłku Imperium starało się stworzyć kult imperatora, starannie tłumiąc wszelkie objawy zainteresowania czasami przedimperialnymi.Gendibal skinął głową:- Tłumienie to precyzyjny termin, Mówco Cheng.Nie jest to równoznaczne z niszczeniem dowodów.Powinieneś wiedzieć o tym lepiej niż ktokolwiek z tu obecnych, że inną charakterystyczną cechą okresu schyłkowego Imperium był nagły przypływ zainteresowania wcześniejszymi - i przypuszczalnie lepszymi - czasami.Mam tu na myśli wzrost zainteresowania “Problemem Pochodzenia" w czasach Hari Seldona.Cheng przerwał mu głośnym chrząknięciem:- Wiem o tym bardzo dobrze, młody człowieku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|