[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Będą go pytać, dlaczego uważa, że jego robot powinien otrzymać wolność.58 A on nawet sam nie jest o tym przekonany, że powinien ją otrzymać.On to wszystkorobi przez wzgląd na ciebie, Mała Miss.Nie mam co do tego najmniejszych wątpliwości.A będzie musiał iść do sądu.taki stary i schorowany, by świadczyć na korzyść czegoś,o czym sam nie jest przekonany.To go zabije, Mała Miss. Nie wezwą go do sądu. Jak możesz być tego taka pewna? Nie mam prawa narażać go na niebezpieczeń-stwa.Nie potrafię pozwolić, by stała mu się jakakolwiek krzywda.Myślę, że muszę wy-cofać swoją petycję. Nie możesz  powiedziała zdecydowanym tonem Mała Miss. A jeśli moja rozprawa sądowa będzie bezpośrednią przyczyną jego śmierci.? Popadasz w skrajności, Andrew.Odnosisz dwa, spośród Trzech Praw, do niewła-ściwego przypadku.Mój ojciec nie jest w tej sprawie ani obrońcą, ani powodem, aninawet nie będzie świadkiem.Czy sądzisz, że John Feingold nie potrafi odpowiednioochronić kogoś, kto jest tak znaną osobistością w naszym Regionie? Mówię ci, Andrew,ojciec będzie chroniony.Zadbają o to pewne bardzo wpływowe osobistości tego Regio-nu, jeśli to będzie konieczne.Ale to nie będzie konieczne. Chciałbym być tego tak pewien jak ty. Ja też bym chciała, aby tak było.Zaufaj mi, Andrew.Przypominam ci, że on jestmoim ojcem.Kocham go bardziej niż cokolwiek innego.No, w każdym razie bardzogo kocham.W żadnym wypadku nie pozwoliłabym ci występować z tą sprawą, gdybymmiała jakiekolwiek podejrzenia, że to może być dla niego niebezpieczne.Wierz mi, An-drew.I w końcu uwierzył.Wciąż jednak był niespokojny i martwił się, że Sir zostanie w tęsprawę zaangażowany.Lecz Mała Miss zdołała go jednak przekonać.Ludzie z biura Feingolda przyszli do niego z dokumentami do podpisania i Andrewje podpisał  z dumą stawiał zamaszyste podpisy, takie same, jakie kiedyś stawiał naswoich czekach.Petycję wniesiono do Sądu Regionalnego.Minęły miesiące i nie wydarzyło się nicszczególnego.Od czasu do czasu nadchodziły jakieś dokumenty, zawsze wyglądającebardzo oficjalnie i zawsze w twardych oprawach.Andrew przeglądał je szybko, podpi-sywał i odsyłał.A potem znowu cisza przez parę miesięcy.Sir był już bardzo słaby.Andrew złapał się na tym, że chwilami wolałby, aby Sir niedoczekał czasu rozprawy i umarł spokojnie, zanim rozpęta się ta cała burza.Zaoszczę-dziłoby mu to tylu przykrych chwil i wstrząsów.Ta myśl przerażała go i nie dawała spo-koju.W końcu jednak Mała Miss obwieściła: To już długo nie potrwa.I rzeczywiście, czas oczekiwania miał się ku końcowi, ale tak jak to przewidział Sir,59 postępowanie sądowe nie zapowiadało się bezproblemowo.Mała Miss zapewniała, że nie będzie potrzeby zbyt częstego chodzenia do sądu, żebędzie to głównie oczekiwanie, aż sędzia zbada szczegółowo sprawę, przestudiuje ofi-cjalne dokumenty, istniejące precedensy i rządzące nimi przepisy.Poza tym, jak twier-dziła Mała Miss, Kalifornijski Dystrykt Sądu Regionalnego znany był z dość liberalnegointerpretowania przepisów i podejścia do ustanawiania precedensów.Były więc pewnepodstawy do nadziei, że Andrew otrzyma upragniony dokument.Pierwszym sygnałem, że sprawa nie przedstawia się jednak tak prosto, było pi-smo z Sądu Regionalnego, z Czwartego Obwodu.Sędzia Kramer stwierdzał w nim, żew sprawie Martinów wniesiono kontrpetycję. Kontrpetycję?  zdziwiła się Mała Miss. A cóż to znaczy? To znaczy, że będzie oficjalny sprzeciw.że są opozycjoniści  odparł Stanley Fe-ingold.Stanley był teraz szefem firmy adwokackiej; stary John był już na emeryturze,więc teraz on prowadził sprawę Andrew.Był bardzo podobny do swego ojca, mogli-by być braćmi blizniakami: ten sam okrągły brzuszek, ten sam miły uśmiech na twarzy.Tyle tylko, że Stanley nie nosił zielonych szkieł kontaktowych. Sprzeciw.? A kto wnosi?  dopytywała się Mała Miss.Stanley zaczerpnął głęboko powietrza. Regionalne Stowarzyszenie Pracy, na przykład.Obawiają się, że mogą stracić pra-cę na rzecz wyzwolonych robotów. Tak mogłoby być w zamierzchłych czasach  powiedziała Mała Miss. Obecnienie ma nawet tylu ludzi, by objąć wszystkie wolne miejsca pracy, każdy o tym wie. Niemniej jednak oni wolą się zabezpieczyć i zablokować możliwości wszelkichpotencjalnych zmian.Jeśli roboty będą wolne, mogą zacząć się stowarzyszać w związ-ki zawodowe lub. To niedorzeczne. Tak, wiem o tym, pani Charney.Ale i tak wnoszą sprzeciw.Nie oni jedyni zresz-tą [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl