[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Spróbuj u\yć nadzwyczajne.Aby podnieść się z tej katastrofy, Iadon będzie potrzebował cudu.I toszybko, zanim Telrii poni\y go bezpowrotnie. A gdyby zawarł umowę z Teod? podsunęła Sarene. Wyjątkowo korzystnykontrakt na jedwabie? Mo\e odparł Ahan, wzruszając ramionami. To nawet sprytne. Ale niemo\liwe wtrącił diuk Roial. Dlaczego? zdziwiła się Sarene. Teod mo\e sobie na to pozwolić. Poniewa\ wyjaśnił diuk Iadon nigdy nie zgodzi się na taki kontrakt.Jest zbytdoświadczonym kupcem, aby zaakceptować kontrakt, który wyda mu się podejrzaniekorzystny. Zgoda. Shuden skinął głową. Król nie miałby nic przeciwko ogromnym zyskomkosztem Teod, ale tylko, gdyby sądził, \e was oszukuje.Pozostali przytaknęli.Wprawdzie Jindyjczyk był najmłodszy z grupy, ale szybkookazało się, \e jest równie przebiegły jak Roial, a mo\e nawet bardziej.Cecha ta,w połączeniu z zasłu\oną reputacją uczciwego człowieka, sprawiła, \e był szanowany ponadwiek.Istotnie, był to silny człowiek, umiejący połączyć uczciwość ze sprytem. Trzeba to jeszcze dokładniej przemyśleć rzekł Roial. Ale niezbyt długo.Musimyrozwiązać ten problem przed dniem rozliczeń, inaczej będziemy mieć do czynienia z Telriizamiast z Iadonem.A choć mój stary przyjaciel jest dość wredny, to z Telrii będziemy miećjeszcze mniej szczęścia, zwłaszcza jeśli to Fjorden go popiera. Czy wszyscy robią ze swoimi plantacjami to, co powiedziałam? zapytała Sarene,kiedy szlachcice zbierali się do wyjścia. To nie było łatwe wyznał Ahan. Moi nadzorcy i drobna szlachta sprzeciwiali sięostro. Ale ty to zrobiłeś. Zrobiłem przyznał Ahan. Ja te\ dodał Roial. I ja nie miałem wyboru mruknął Edan.Shuden i Eondel przytaknęli bez słowa. Zaczęliśmy sadzić w zeszłym tygodniu rzekł Edan. Kiedy zobaczymy efekty? Mam nadzieję, \e w ciągu najbli\szych trzech miesięcy. To wystarczy, \eby osądzić, jakie będą zbiory rzekł Shuden. Ja wcią\ nie widzę związku pomiędzy tym, czy ktoś się czuje wolny, czy nie rzekłAhan. Sieje się to samo ziarno, więc takie same powinny być zbiory. Będziesz zaskoczony, panie obiecała Sarene. Mo\emy ju\ iść? zapytał Edan.Wcią\ nie podobało mu się, \e to Sarene prowadzite spotkania. Jeszcze jedno pytanie, moi lordowie.Rozwa\am kwestię mojej Wdowiej Próbyi chciałabym usłyszeć, co o tym sądzicie.Mę\czyzni zaczęli niepewnie wiercić się na swoich miejscach, spoglądając po sobieniepewnie. Och, dajcie spokój dodała z grymasem niezadowolenia. Jesteście dorosłymiludzmi, pokonajcie swój dziecinny strach przed Elantris. Sarene, w Arelonie to bardzo delikatny temat rzekł Shuden. Có\, zdaje się, \e Hrathena to nie martwi odparła. Wiecie chyba, co zacząłrobić? Usiłuje postawić znak równości pomiędzy Shu-Korath a Elantris rzekł Roial,kiwając głową. Próbuje zwrócić ludzi przeciwko naszym kapłanom Korathi. I uda mu się, jeśli go nie powstrzymamy stwierdziła Sarene. Ale to będzie odwas wszystkich wymagało pokonania własnych obaw.Nie mo\ecie dłu\ej udawać, \e Elantrisnie istnieje.To miasto stanowi trzon planów gyorna.Mę\czyzni spojrzeli po sobie znacząco.Uwa\ali, \e Sarene niepotrzebnie przejmujesię gyornem, \e głównym problemem są w tej chwili rządy Iadona, a religia nie stanowiwiększego zagro\enia.Nie rozumieli tego, \e przynajmniej we Fjordenie religia i wojna toprawie to samo. Musicie zatem po prostu mi zaufać, panowie oznajmiła. Knowania Hrathena sąwa\ne.Mówicie, \e król widzi wszystko bardzo konkretnie.Có\, Hrathen wprost przeciwnie.On na wszystko patrzy pod kątem potencjału, a jego celem jest uczynienie Arelonu jeszczejednym protektoratem Fjordenu.Jeśli on próbuje u\yć przeciwko nam Elantris, musimyzareagować. Niech tylko ten mały kapłan Korathi da się przekonać podsunął Ahan. Jeśli oniobaj będą po tej samej stronie, nikt nie zdoła nastawić miasta przeciwko komukolwiekinnemu. Omin tego nie zrobi, panie. Sarene pokręciła głową. Nie czuje nienawiści doElantrian i nigdy nie zgodzi się, by ich nazwać diabłami. Czy nie mo\e chocia\. zaczął Ahan. Litościwy Domi, Ahanie! zawołał Roial. Nie słyszałeś jego kazań? Ten człowieknigdy się nie zgodzi. Owszem, słyszałem odparł z urazą Ahan. Myślałem tylko, \e będzie chciałprzysłu\yć się królestwu.Wynagrodzilibyśmy go. Nie, panie upierała się Sarene. Omin to człowiek Kościoła dobry i szczery.Dlaniego prawda to nie temat do debaty.ani coś na sprzeda\.Obawiam się, \e nie mamywyboru.Musimy stanąć po stronie Elantris.Na te słowa twarze mę\czyzn pobladły, włącznie z Eondelem i Edanem. Ta propozycja mo\e być niełatwa w realizacji, Sarene ostrzegł Roial. Mo\euznasz, \e to dziecinne, ale ci czterej to najinteligentniejsi i najbardziej otwarci ludziew Arelonie.Jeśli oni się denerwują, kiedy słyszą o Elantris, to znaczy, \e reszta Arelonu czujesię z tym jeszcze gorzej. Musimy to zmienić, panie odparła Sarene. A moja Wdowia Próba będzie dobrąokazją.Zamierzam zanieść \ywność Elantrianom.Tym razem udało jej się wywołać reakcję nawet u Shudena i Roiala. Czy ja cię dobrze słyszałem, kochana? zapytał Ahan dr\ącym głosem. Chceszwejść do Elantris? Tak. Muszę się napić stwierdził Ahan, otwierając flaszkę wina. Król nigdy się na to nie zgodzi stwierdził Edan. Nawet stra\nikom Elantris niepozwala wchodzić do środka. On ma rację przytaknął Shuden. Nigdy nie przejdziesz przez tę bramę, WaszaWysokość. Ja się zajmę królem odparła Sarene. Tym razem twój wybieg nie pomo\e, Sarene ostrzegł Roial. Nic nie przekonakróla, \eby cię wpuścił do miasta. Coś wymyślę. Sarene starała się okazać większą pewność siebie, ni\ czuła. Tonie wasza sprawa, panowie.Chcę tylko waszego słowa, \e mi pomo\ecie. Pomóc ci? zapytał z wahaniem Ahan. Pomó\cie mi rozdawać \ywność w Elantris rzekła Sarene.Ahan wytrzeszczyłoczy. Pomóc? powtórzył. Tam? Moim celem jest odarcie miasta z aury tajemniczości wyjaśniła Sarene. Dlategomuszę przekonać szlachtę, by tam weszła i sama zobaczyła, \e Elantrianie nie są tacy straszni. Przykro mi, \e muszę się sprzeciwić wtrącił Eondel. Bo co, jeśli to, co mówiąo Elantrianach, jest prawdą?Sarene zawahała się. Nie sądzę, by byli niebezpieczni, lordzie Eondelu.Patrzyłam i na miasto, i na ludzi.W Elantris nie ma nic strasznego.powiedzmy, \e oprócz traktowania mieszkających tamludzi.Nie wierzę w te opowieści o potworach i kanibalizmie Elantrian.Widziałam tylkogrupkę kobiet i mę\czyzn, którzy byli zle traktowani i zle osądzani.Eondel nie wydawał się przekonany, podobnie jak cała reszta. Słuchajcie, pójdę pierwsza i sama sprawdzę zaproponowała. A wy, panowie,dołączycie do mnie po kilku pierwszych dniach. Ale dlaczego my? jęknął Edan. Poniewa\ od czegoś muszę zacząć wyjaśniła. Jeśli wy, lordowie, wejdziecieodwa\nie do miasta, to pozostali poczują się głupio i nie będą się sprzeciwiać.Arystokracjama mentalność grupową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|