[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przerwa w komunikacji radiowej miała trwać tylko godzinę, po której wynurzą się z zasłony Jowisza i ponownie nawiążą kontakt z ludzkością.Ta godzina będzie mimo wszystko jedną z najdłuższych w ich życiu.Pomimo swojego stosunkowo młodego wieku Poole i Bowman należeli do weteranów podróży kosmicznych, czuli się jednak jak nowicjusze.Ta misja nie miała precedensów w historii.Nigdy przedtem żaden statek nie leciał z taką szybkością, ani nie zmagał się z tak silnymi polami grawitacyjnymi.Najmniejszy błąd w nawigacji i “Odkrywca” podąży ku dalekim granicom Układu Słonecznego bez żadnej nadziei na ratunek.Minuty ciągnęły się w nieskończoność.Jowisz był teraz pionową ścianą fosforescencji ciągnącą się ponad statkiem, który wspinał się prosto ku jego świecącej tarczy.Wiedzieli, że poruszają się tak szybko, że nawet pole grawitacyjne Jowisza nie zdoła ich przechwycić, mimo to ciągle obawiali się, że “Odkrywca” stanie się satelitą tego potwornego świata.Wreszcie w oddali ukazał się rozbłysk światła wzdłuż linii horyzontu.Wychodzili z cienia, zdążając prosto ku Słońcu.Niemal w tym samym momencie Hal oznajmił:- Jestem w kontakcie radiowym z Ziemią.Mam również przyjemność oznajmić, że manewr perturbacyjny zakończył się pełnym sukcesem.Nasz czas do Saturna wynosi sto pięćdziesiąt siedem dni, pięć godzin i jedenaście minut.Po chwili sami przekonali się o prawdziwości słów Hala.Przejście wykonano z ogromną precyzją.Niczym bila na kosmicznym stole bilardowym, “Odkrywca” odbił się od ruchomego pola grawitacyjnego Jowisza, zwiększając jednocześnie swoją szybkość na skutek tego zderzenia.Nie zużywając paliwa, przyśpieszył o kilka tysięcy mil na godzinę.Nie nastąpiło żadne pogwałcenie praw mechaniki.W przyrodzie nic nie ginie: Jowisz stracił dokładnie tyle ze swojej szybkości, ile zyskał “Odkrywca”.Planeta zwolniła.Ponieważ jednak jej masa była sekstyliony razy większa od masy statku, zmiana orbity globu była zbyt mała, aby można ją było zauważyć.Nie nadszedł jeszcze czas, kiedy to człowiek będzie odciskał swój ślad w Układzie Słonecznym.Wokół robiło się coraz jaśniej.Skurczone Słońce ponownie wzeszło nad niebem Jowisza.Poole i Bowman uścisnęli sobie dłonie.Wydawało się to nieprawdopodobne, ale mieli za sobą połowę misji.20.ŚWIAT BOGÓWNie skończyli jednak jeszcze z Jowiszem.Daleko z tyłu dwie sondy wystrzelone przez “Odkrywcę” wpadały właśnie do atmosfery.Jedna z nich przepadła na zawsze.Prawdopodobnie weszła do atmosfery pod zbyt ostrym kątem i spaliła się, zanim zdołała wysłać jakieś informacje.Druga sonda miała więcej szczęścia.Przecięła górne warstwy atmosfery Jowisza i ponownie wynurzyła się w kosmosie.Tak jak zaplanowano straciła dużo ze swej szybkości i powtórnie zaczęła opadać wzdłuż długiej elipsy.Dwie godziny później weszła do atmosfery po dziennej stronie planety, poruszając się z szybkością siedemdziesięciu tysięcy mil na godzinę.Natychmiast też otoczył ją rozżarzony gaz.Kontakt radiowy został przerwany.Nastąpiły nerwowe minuty oczekiwania dla dwóch obserwatorów przy Pulpicie Sterowniczym.Nie byli pewni, czy sonda wytrzyma, czy ochronna osłona ceramiczna nie spali się całkowicie, zanim zakończy się hamowanie.Gdyby tak się stało, instrumenty wyparowałyby w ułamku sekundy.Osłony wytrzymały jednak i rozżarzony meteor zwolnił szybkość.Odpalono zwęglone fragmenty, robot wysunął anteny i zaczai rozglądać się dookoła używając swoich elektronicznych zmysłów.Na pokład “Odkrywcy”, znajdującego się teraz w odległości dwustu pięćdziesięciu tysięcy mil, zaczęły napływać pierwsze autentyczne wiadomości z Jowisza.Tysiące impulsów nadchodzących w każdej sekundzie przekazywało skład atmosfery, ciśnienie, temperaturę, magnetyzm, radioaktywność i dziesiątki innych czynników potrzebnych ekspertom na Ziemi.Przekaz zawierał także coś, co mógł zrozumieć każdy: obraz telewizyjny nadawany przez opadającą sondę.Pierwsze sekwencje nadeszły po odpaleniu osłon termicznych.Wszystko spowijała żółta mgła, po-przetykana plamami szkarłatu.Mgła przesuwała się przed kamerą z oszałamiającą prędkością, uciekając w górę, gdy sonda opadała setki mil na godzinę.Mgła gęstniała.Nie można było stwierdzić, czy kamera widzi na odległość dziesięciu cali, czy dziesięciu mil.Nie było widać szczegółów, według których dałoby się oszacować odległość.Poole i Bowman doszli do wniosku, że jeśli chodzi o przekaz telewizyjny, eksperyment zawiódł na całej linii.Instrumenty pracowały, nie było jednak nic widać w zamglonej, niespokojnej atmosferze Nagle, zupełnie niespodziewanie, mgła rozpłynęła się.Sonda przeszła przez podstawę chmury wysokiego pułapu i wydostała się w strefie dobrej widoczności - prawdopodobnie w rejonie czystego wodoru z niewielką ilością rozrzuconych kryształków amoniaku.Ciągłe jednak trudno było określić skalę obrazu, mimo to kamera musiała obejmować mile przestrzeni.Sceneria była tak nieprawdopodobna, że aż nierealna dla oczu nawykłych do kolorów i kształtów Ziemi.Daleko, daleko poniżej leżało nieskończone morze nakrapiane złotem, poprzecinane równoległymi wzniesieniami, które wyglądały jak szczyty olbrzymich fal.Wszystko znajdowało się jednak w stanie spoczynku.Skala obrazu była zbyt wielka, aby można to było zai ważyć od razu.Złota panorama nie była oceanem.Znajdowała się przecież wysoko w atmosferze Jowisza.Była to kolejna warstwa chmur.Następnie kamera skierowała się na coś zwodniczo rozmazanego przez odległość [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl