[ Pobierz całość w formacie PDF ] .I nagle zaczęły nieruchomieć tam, gdzie jekładłam.Same chwytały równowagę.Dom mi pomagał, rozumiesz.Bo teraz do niegonależałam.Miałam w nim pozostać na zawsze. Więc skąd wiesz, że Lissy nie ocknęła się po dwóch godzinach i nie wyszła dru-gim końcem tunelu? Ja ją zabiłam! To by tłumaczyło, dlaczego jej chłopak nie wrócił.Poszła do niego, powiedziała, żezamierzasz na nią donieść za oszukiwanie, i się rozstali. Ale tak nie było.Szkoda. Skąd wiesz?Patrzyła na niego z lękiem, przejęta zgrozą wobec tej nowej możliwości, która nigdynie przyszła jej do głowy. Musiała umrzeć.Uderzyłam ją tak mocno. Jak powiedziałaś, jeszcze nigdy nikogo nie uderzyłaś.Nie jesteś silna.Aatwo zra-nić kogoś do krwi.Zabić jest trudniej. Don ukląkł przed dziewczyną. Jej nie maw tym tunelu.%7łyje gdzieś sobie, cała i zdrowa.Od dziesięciu lat używa życia, a ty poku-tujesz tutaj za morderstwo, którego nie popełniłaś. Ona nie żyje! Jak możesz tak mówić! Nie było cię tutaj! Ale teraz jestem.Zamierzam przejść tym tunelem i przekonać się, co w nim jest.Znowu zaczęła płakać. Ona mnie nawiedza, nie rozumiesz? Przychodzi do mnie we śnie, wlecze mnietym tunelem, dusi mnie.Budzę się i nie mogę odetchnąć, ponieważ wróciła, żeby miwymierzyć sprawiedliwość. Sama sobie wymierzasz sprawiedliwość.Ona cię nie nawiedza.Wszystko to two-je dzieło.Wziął latarkę i ruszył w głąb tunelu.Wilgoć, chłód.Nie, zimno.Tunel był solidnie zbudowany.Kamienie po obu stronachnie podtrzymywały sufitu, lecz działały na zasadzie muru wsporczego, chroniąc ścianyprzed działaniem wody.Prawdziwą strukturę stanowiło drewno twarde jak podkładyszyn, pionowe słupy rozstawione co metr, połączone grubymi deskami.Na suficie znaj-dowały się równie masywne belki.Taki tunel to marzenie przemytników alkoholu, po-myślał Don.Podobnie jak dom, został zbudowany, żeby dotrwać do końca świata.Aledo czego doktor Bellamy potrzebował takiego przejścia?148Za plecami słyszał kroki Sylvie.Więc jednak się odważyła.To dobrze.Powinna to zo-baczyć na własne oczy.Gdyby Lissy naprawdę umarła, zaczęłoby się dochodzenie.Poli-cjanci przyszliby do domu i zaczęli wypytywać Sylvie.Tak więc należy przyjąć, że Lissynie zginęła.To Sylvie zniknęła z powierzchni ziemi.Kryła się przez tyle lat.Ale nikt jejnie szukał, ponieważ dyplom nie był aż tak ważny.Pewnie przesłali go pocztą.Myśleli,że wyjechała do Providence i podjęła nową pracę.Może jakiś profesor poczuł się ura-żony, że do niego nie napisała.Może na jakiejś konferencji, wiele lat pózniej, ktoś z uni-wersytetu spotkał kogoś z Providence, zapytał, jak Sylvie sobie radzi, i wtedy się okaza-ło, że nie zgłosiła się do pracy.Czy zaczęliby jej szukać? Dom, w którym mieszkała, stałopuszczony.Nie miała rodziny, do której mogliby się zwrócić z prośbą o informacje.I wreszcie nikt nie miał powodu jej szukać.Poświęciła życie w imię niczego.Tunel przez jakiś czas schodził w dół dość stromo, ale teraz droga zaczęła prowadzićprosto. Don, proszę! zawołała Sylvie za jego plecami.Zatrzymał się i zaczekał, aż go dogoni. Chodz ze mną, jeśli chcesz powiedział. Albo nie.Ale uważam, że pora, żebyśspojrzała na to, co zrobiłaś.Lub czego nie zrobiłaś.Teraz ją zobaczył; szła, potykając się w ciemnościach. Nie przypisuj mi własnych problemów.To ty się zadręczasz poczuciem winy zato, czego nie zrobiłeś.Nie zdołałeś odebrać córki zgodnie z prawem i nie porwałeś jejw porę.Nie tylko Lissy prosiła się o lanie. Przestań mówić o tym, czego nie rozumiesz. To ty musisz sobie uświadomić, że nie mogłeś nic na to poradzić, że nie zrobiłeśnic złego.Nie ja! Ja ją zabiłam. Na razie nigdzie nie widziałem żadnych zwłok. Odwrócił się i ruszył dalej.Cztery świeczki na kamiennych ścianach, tak? Właśnie tego szukał.Były tam.Promień światła odnalazł jeden ogarek; po chwili z ciemności wyłoniły siętrzy inne.Przez chwilę Don nie potrafił się zmusić, by skierować światło niżej.Mimo ca-łej brawury wcale nie był pewien, co zobaczy.Potem się odważył.I już wiedział
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|