[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Wziął pokój w Hiltonie, wszedł pod prysznic i zaaplikował sobie dwie nieodzowne godziny snu.Gdy wstał, zatelefonował do Weintrauba i następnie wsiadł do autobusu jadącego za miasto w kierunku kwatery głównej Mossadu.Z dwu godzin snu całkowicie się rozgrzeszył.Przecież gdyby sprawa była nadzwyczaj pilna, to ktoś czekałby na niego na lotnisku, i dyskretnie, żeby nie demaskować, zabrał do szefostwa.Zanim autobus stanął na ostatnim przystanku o sto pięćdziesiąt metrów od wejścia na ogrodzony teren, wszyscy pasażerowie już powysiadali i Donner jechał sam.Wokół ogrodzenia teren był płaski i pusty.Do jedynej bramy Donner szedł po spalonej słońcem ziemi.Okazał przepustkę i obszedł wielki centralny okrągły budynek, udając się do pomniejszego na tyłach.Mossad żył skromnie, ale miał własną ochronę łącznie z zamkniętym obwodem telewizyjnym i czujnikami.Pracownicy sztabowi zachowywali się swobodnie w obecności przełożonych, zgodnie z obyczajem Izraelczyków.Kiedy Donner minął trzeci punkt kontrolny i znalazł się w strefie ograniczonego dostępu, młodzi mężczyźni i kobiety przy biurkach wstawali, aby go powitać.Eskortujący agent wprowadził go do gabinetu szefa.Skończyły się uprzejmości.Dyrektor był łysiejącym, przeraźliwie chudym mężczyzną o jakieś dziesięć lat starszym od Donnera.Koszula khaki, jaką miał na sobie, była zbyt duża na wąziutkiej klatce piersiowej i nie pasowała do śmiertelnie białej skóry rąk i twarzy.Patrzył na Donnera z nie ukrywanym niesmakiem.Był z nim Zwi Weintraub, weteran terrorystycznej organizacji Irgun w czasach podziału Palestyny, przyjaciel i mentor Donnera.Czerwony na twarzy tłuścioch.Uściskał Donnera serdecznie.Pod mylącą powłoką grały postronki mięśni.Obrócił się do dyrektora i spytał:- Znasz Milesa?- Aż za dobrze!W siedemdziesiątym trzecim roku dyrektor był agentem terenowym.Działał jako profesor filologii na niemieckim uniwersytecie.On i Donner, niezależnie od siebie, zdobyli szczegóły egipsko-syryjskich planów wojennych.Dwa równoległe źródła podające identyczne szczegóły wzbudziły podejrzenie analityków Mossadu, którzy zakładali możliwość dywersji wroga i wahali się z uznaniem materiału za autentyczny.Filolog miał zupełnie niesłusznie pretensję do Donnera za fiasko swoich wysiłków.Był to brak logiki w profesorskim myśleniu.Na pierwszym miejscu bowiem pozostał profesorem głęboko wierzącym w naukowe procedury i jasność akademickiego myślenia.- Cześć! - powiedział Donner.- Gratulacje z powodu awansu.- Nie jestem zupełnie przekonany, czy Mossad potrzebował jako dyrektora starzejącego się agenta.- Odpowiedź była wygłoszona ze sztywną godnością.- Następne miesiące pokażą, czy mieli rację.- Wobec tego gratulacje z powodu osobistych sukcesów - poprawił Donner z uśmiechem.- Zbyt wysoko ceni pan osobiste osiągnięcia, Donner! - usłyszał w odpowiedzi.- Pańska postawa prowadzi do takich rzeczy, jak plan, który pan wypichcił wspólnie z Weintraubem.Donner podniósł rękę lekko strofującym gestem.- Jeśli to błąd, to wyłącznie mój.Plan był mój!- Tak też myślałem.- Dyrektor zerknął na Weintrauba, który obdarzył go łagodnym uśmiechem.- No i co pan sądzi o tym planie? - spytał Donner widząc, że Weintraub nie ma zamiaru zabierać głosu.- Szaleństwo! - warknął dyrektor.- Jesteśmy prawnie uznanym państwem.Prawnie uznane i prawem kierujące się państwa nie uprawiają piractwa na otwartym morzu.- Nasi wrogowie odmawiają uznania nas - odparował Donner.- I dlatego mamy zwiększać liczbę wrogów? - usłyszał w odpowiedzi.Weintraub zmarszczył czoło i twarz jego straciła rumianą niewinność.- To jest dobry plan! - powiedział poważnie.- Bardzo odważny, a jednocześnie zawiera minimalne dla nas ryzyko.I bardzo spektakularny, jeśli się uda.- Nawet gdyby tak było - odparł dyrektor - jest to operacja dla komórki specjalnej, a nie robota dla szefa sektoru czy agenta w terenie,- Komórka specjalna nie wpadła na ten pomysł - odparł cicho Donner.- Z tego planu należy natychmiast zrezygnować - oświadczył dyrektor.Donner poczuł się tak, jakby mu zadano cios obuchem.Oczekiwał dyskusji, ale nie potępienia z góry.Obrócił się do Weintrauba.Zwi uśmiechnął się uspokajająco.- Plan Milesa - powiedział - będzie dziś po południu omawiany na posiedzeniu Komitetu Bezpieczeństwa i Spraw Zagranicznych Rady Ministrów.Komitet podejmie decyzję.Dyrektor Mossadu był zły.Komitet składał się z premiera, głównych ministrów i ich doradców.Członkiem Komitetu był zarówno Weintraub, jak i obecny szef Mossadu.Weintraub odebrał mu prawo decyzji w sprawie wewnętrznej polityki instytucji i przeniósł je o szczebel wyżej.- Dobrze - syknął dyrektor.- Tak będzie najlepiej.A kiedy się z tym uporamy, to zajmiemy się problemem zakresu samodzielności Donnera.- Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Milesa, a potem utkwił wzrok w papierach leżących na biurku.Weintraub dał znak Donnerowi.Był to odpowiedni moment na dyplomatyczne odejście.Gdy wyszli z budynku, objął Donnera ramieniem.- Nie martw się nim.Bez względu na wynik sprawy, tej sprawy, nie dopuszczę, aby cię podszczypywał i przeszkadzał.Donner bez specjalnego entuzjazmu pokiwał głową.Słowa "bez względu na wynik sprawy" nie zapowiadały zbyt gorącego poparcia.Poszli do kantyny w budynkach Ministerstwa Obrony.Z ironią pomyślał, że owej nocy, w tysiąc dziewięćset siedemdziesiątym trzecim roku, przed wybuchem wojny, właśnie tutaj razem z obecnym szefem oczekiwali, przejęci zebranymi informacjami; obydwaj pragnęli, aby eksperci Mossadu odczytali implikacje w ten sam sposób.Byli przerażeni, że upływ czasu unicestwi wszystko, tak jak słońce topi szybko rożek z lodami.Weintraub zamówił herbatę i zaczął wypytywać o Anglię.Jednakże Donner sprowadził rozmowę na sprawę Hardina.Ale stary przyjaciel nie chciał o tym mówić i Donner zrozumiał, że się po prostu wstydzi, iż decyzja wymknęła mu się z rąk.- Komitet nie poprze, prawda? - spytał Donner.Weintraub wzruszył ramionami.- Skierowanie sprawy do Komitetu było jedyną drogą ominięcia nowego dyrektora.Z kilkoma osobami już rozmawiałem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|