[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Witajcie w Wiedniu.Wujek wyciągnął ręce, a Gabrielle rzuciła się mu w objęcia, paplając coś szybko po rosyjsku.Nikt nietłumaczył Hale'owi, ale sam wszystko zrozumiał.Cztery dni temu Kat wróciła do domu wujka i dojego łask, ale widać było gołym okiem, że Gabrielle, która w ciągu ostatnich sześciu miesięcy zapomocą dekoltu i zwinnych rąk opróżniała pełne kieszenie na Riwierze, nigdy tak naprawdę niewyszła z jego kuchni.- Jak mama? - spytał wujek, przytrzymując Gabrielle na odległość ramienia.- Zaręczona - powiedziała z westchnieniem.Pokiwał głową, jakby sam już wcześniej to wiedział.- Ma jakieś obrazy?- Klejnoty - odparła.- Rodzinne.To hrabia.- Albo książę - wtrącił Hale.- Ciągle mi się myli - wyznała Gabrielle.- A komu się nie myli? - rzucił wujek i wzruszył ramionami, nie wypuszczając jej z objęć,rozpromieniony.- Dobrze cię widzieć, malutka.- Przyjrzał się jej krótkiej spódniczce.- Szkoda tylko,że muszę widzieć aż tyle.Gabrielle nie zauważyła nawet przytyku.- Ciebie też dobrze widzieć.Ale jak się.Wujek pokręcił głową.Pytanie nie brzmiało, jak się tu dostał.Kat wiedziała, że pytanie brzmiało: cochciał im po- wiedzieć.Czego takiego się dowiedział, czego nie mógł im przekazać przez telefon? I co ona będziemusiała z tym zrobić?Usiadł na krześle, które stało najbliżej ognia, i spojrzał na Kat.- Widziałaś się z signorem Mariano?Do Kat dotarło mgliście, że pachnie dobrą kawą, i zauważyła, jak w ręce wujka Eddiego pojawiła sięporcelanowa filiżanka.Ale jej uwaga, podobnie jak uwaga Hale'a i Gabrielle, była całkowicieskupiona na nim.- Wasilij Romani - mówił do nich wszystkich, ale Kat czuła, że wpija w nią wzrok.-To nazwisko nie jest ci obce?- Czy to przydomek? - spytała Kat.- Oczywiście.- Uśmiechnął się, jakby spodobała mu się myśl, że Kat może nadal być po części małądziewczynką.- A austriacki adres do wysyłki? - spytał Hale.- Rzeczywiście nie próżnowaliście.- Wujek Eddie zachichotał, ale szybko spoważniał.- Mam tylkonadzieję, że nie na darmo.- Kim on jest? - spytała Kat.- Jest nikim.- Przeniósł wzrok na Gabrielle.- Jest każdym.Wujek nie bawił się zwykle w zagadki, więc Kat wiedziała, że jego słowa muszą coś oznaczać, ale niemiała pojęcia co.- Nie.nie rozumiem - powiedziała i pokręciła głową.- To Człowiek Pseudonim, Katarino - wyjaśnił, a Gabrielle westchnęła krótko.Kat zamrugała w blaskukominka.Na dworze śnieg padał cicho, a mimo to miała wrażenie, jakby cała Austria zamarła - jakbynic nie mogło przerwać tego transu, dopóki.- Kto to jest Człowiek Pseudonim?Kat popatrzyła na Hale'a i zamrugała, bo nagle przypomniała sobie, że chociaż płynnie mówiłjęzykiem złodziei, nigdy nie będzie to jego język ojczysty.Nigdy nie będzie członkiem rodziny.- No co? - Hale podniósł głos ze zdenerwowania.-O co chodzi? Kto to jest Człowiek Pseudo.- Fałszywe nazwisko - szepnęła Gabrielle.- To fałszywe nazwisko.Ale wyjaśnienie nic nie pomogło Hale'owi.Kat wyczytała to w jego oczach, dostrzegła to w jegoniecierpliwych dłoniach.- Stare rody.- odezwała się Kat ze wzrokiem utkwionym w Hale'u.- Miały nazwiska - pseudonimy -których używano tylko wtedy, kiedy zajmowano się czymś poważnym, bardzo niebezpiecznym -czymś, co trzeba było ukrywać.nawet przed własną rodziną.To były tajemne nazwiska, Hale.Zwięte nazwiska.Kat spojrzała na wujka.Domyślała się, że w całym swoim życiu rzadko widywał, żeby ktoś używałPseudonimu.Gdyby Kat go poprosiła, może opowiedziałby historię o tym, jak Wasilij Romani ukradłkiedyś carowi niezwykle obciążające dokumenty i diament królowej.Jak wywiózł plany wojennenazistów z Niemiec i działał intensywnie za żelazną kurtyną.Ale wujek Eddie zachował dla siebietakie szczegóły.Popatrzył tylko na młodych i uśmiechnął się, słysząc ironię swoich wyjaśnień:- Gdyby Wasilij Romani był prawdziwy, miałby czterysta lat i byłby największym złodziejem wszechczasów.Hale popatrzył na każdego z nich po kolei.- Ciągle nic nie rozumiem.- To przydomek, którego nie używa się ot tak, młodzieńcze - odpowiedział wujek Eddie.Katwiedziała, że te słowa były tak naprawdę skierowane do niej.- To nazwisko, którego nie może użyćbyle kto.Podniósł się z siedzenia. - To koniec, Katarino.- Podszedł do drzwi, jakby zostawił na kuchni coś, co trzeba było zamieszać.-Powiem twojemu ojcu.Spróbuję się dogadać z Tacconem.- Ale.- Gabrielle zerwała się na nogi.- Pseudonimy to świętość! - Wujek odwrócił się błyskawicznie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl