[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wszystko to powinno Cię było od razu napro­wadzić na myśl, że człowiek ten jest po uszy zakochany w Two­jej ślicznej córce.Franklin to mężczyzna o silnej woli i wielkiej prawości.Jego wypowiedzi świadczą na pozór o całkowitym braku uczuć, a nawet o pewnej brutalności, ale w gruncie rze­czy jest to człowiek trzymający się ściśle zasad gry.Taki pod żadnym pozorem nie opuści kobiety, którą pojął za żonę.A Judith - co mogłeś także zauważyć - była w nim również śmiertelnie zakochana i z tego powodu bardzo nieszczęśliwa.Była pewna, że odkryłeś jej tajemnicę tego dnia, kiedy natkną­łeś się na nią w ogrodzie różanym.Dlatego uniosła się wówczas tak wielkim gniewem.Ludzie typu Judith nie znoszą współczu­cia, dla nich jest to równoznaczne z dotknięciem otwartej rany.Po chwili zorientowała się, że podejrzewasz ją o romanso­wanie z Allertonem.Była zadowolona, gdyż chroniło ją to zna­komicie nie tylko przed Twoim współczuciem, ale i przed dalszym rozdrapywaniem owej rany.Zaczęła niemal otwarcie flir­tować z Allertonem, znajdując w tym może także niejaką po­ciechę.Ale doskonale wiedziała, z kim ma do czynienia.Allerton bawił ją, owszem, stanowił pewnego rodzaju odtrutkę, ale nie miała dla niego ani łuta sympatii.Norton wiedział doskonale, skąd wiatr wieje.Widział w tym trójkącie nieskończone możliwości.Próbował zabrać się do Franklina, ale z nim oczywiście daleko nie zajechał.Ludzie ty­pu Franklina są całkowicie odporni na tego rodzaju sugestie.Franklin ma bardzo jasny umysł, ma doskonale ułożone w gło­wie i jest całkiem świadomy swoich własnych uczuć i doznań.Ignoruje wszelkie naciski z zewnątrz.Poza tym wielką pasją je­go życia jest praca, która pochłania go do tego stopnia, że wszystko inne z trudem do niego dociera,Z Judith poszło Nortonowi znacznie łatwiej niż z Franklinem.Z niesłychaną chytrością wykorzystywał jej wiarę w ko­nieczność stworzenia czegoś w życiu i te jej teorie o bezużyteczności niektórych ludzi.Judith zawsze święcie wierzyła, że trutnie nie mają prawa żyć.Mimo to nie zdawała sobie sprawy z tego, że jej najskrytsze marzenia są w całkowitej zgodzie z jej teoriami.Norton zrozumiał to w mig.Rozgrywał swoją partię wspaniale.Sprzeczał się z nią na ten temat, zajmując z reguły przeciwne stanowisko, i posunął się nawet tak daleko, że ironi­zując powiedział, iż jego zdaniem, nie potrafiłaby nigdy wpro­wadzić swoich zasad w czyn.„Wszyscy młodzi ludzie zawsze mówią takie rzeczy, ale nigdy nie postępują zgodnie ze swoimi teoriami!” Takimi i temu podobnymi wyświechtanymi frazesami operował.I wiesz co, Hastings? Te frazesy bardzo często ro­bią swoje! Młodzi są tak niedoświadczeni, tacy naiwni.Zawsze gotowi przyjąć rzucone wyzwanie, zawsze chętni do udowod­nienia swojej odwagi.Barbara była trutniem, to jasne.Jej usunięcie torowało dro­gę do szczęścia dla Judith i Franklina.Ale o tym się nigdy nie mówiło.Ten temat ani razu nie pojawiał się w rozmowach.Od­wrotnie, zawsze z naciskiem podkreślano, że sprawy osobiste nie mają tu nic do rzeczy.Albowiem gdyby Judith uświadomiła to sobie, na pewno zareagowałaby w sposób bardzo gwałtowny.Jed­nakże fanatyków zbrodni, takich jak Norton, nigdy nie zadowa­la praca nad jedną przyszłą ofiarą.Rozglądają się nieustannie za nowymi.Norton znalazł je w małżeństwie Luttrellów.Sięgnij pamięcią wstecz, Hastings.Przypomnij sobie pierw­szy wieczór w Styles i partię brydża, w jakiej brałeś udział.I słowa Nortona wypowiedziane tak głośno, aż zląkłeś się, że Luttrell je usłyszy.Przecież Nortonowi właśnie o to chodziło! Chciał, żeby Luttrell słyszał, co on mówi.Przy każdej nadarza­jącej się sposobności powtarzał to do znudzenia.I w końcu wy­siłki jego zostały uwiecznione powodzeniem.Działo się to tuż pod twoim nosem, Hastings, a Tyś nie zauważył.Grunt był przygotowany - narastające poczucie krzywdy, poniżenie i wstyd, wstyd przed innymi mężczyznami.Aż wreszcie wszyst­ko to przemieniło się w piekącą nienawiść do żony.Przypomnij sobie dokładnie wydarzenia owego popołudnia.Norton oświadcza, że napiłby się czegoś.(Czyżby wiedział, że pa­ni Luttrell jest w domu i że zjawi się za chwilę?) Pułkownik, człowiek bardzo gościnny, natychmiast proponuje wszystkim whisky.Idzie po nią.Siedzicie na tarasie pod oknem.Zjawia się pani Luttrell i oczywiście robi mężowi awanturę.Pułkownik wie, że słyszycie każde jej słowo.Wraca [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl