[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Poirot wziął je ode mnie i zaczął szybko wertować kartki.- Drugi syn piątego barona Winsdoru.W tysiąc dziewięćset trzynastym roku poślubił Zoe, czwartą córkę Williama Crabba.- Hm - odparłem.- Czy to nie ta dziewczyna, która kiedyś grywała w teatrze Błahostka? Ale ona podawała się za Zoe Carrisbrook.Pamiętam, że tuż przed wojną wyszła za mąż za jakiegoś młodego birbanta.- Czy nie zechciałbyś, Hastings, zejść na dół i wysłuchać, z jakim to problemem przybywa nasz gość? Przeproś go w moim imieniu.Roger Havering był mężczyzną około czterdziestki, dobrze zbudowanym, o eleganckim wyglądzie.Jednakże twarz miał wymizerowaną i najwyraźniej działał pod wpływem silnego wzburzenia.- Kapitan Hastings? Wiem, że współpracuje pan z monsieur Poirotem.Pański przyjaciel koniecznie musi pojechać dziś ze mną do Derbyshire.- Obawiam się, że to niemożliwe - odparłem.- Poirot leży w łóżku chory na grypę.Mina mu zrzedła.- Mój Boże! To dla mnie wielki cios.- Czy sprawa, która pana do niego sprowadza, jest poważna?- Tak, na miłość boską! Mój wuj, najlepszy przyjaciel, jakiego kiedykolwiek miałem, ubiegłego wieczoru został bestialsko zamordowany.- Tu, w Londynie?- Nie, w Derbyshire.Byłem akurat w mieście i dziś rano otrzymałem w tej sprawie telegram od żony.Zaraz potem postanowiłem tu przyjść i prosić monsieur Poirota, aby zechciał podjąć się tej sprawy.- Zechce pan chwilę zaczekać - odparłem, ponieważ przyszła mi do głowy pewna myśl.Popędziłem na górę i w kilku słowach nakreśliłem Poirotowi sytuację.Reszty domyślił się już sam.- Wiem, wiem.Chcesz sam jechać, czyż nie tak? No cóż, dlaczego nie? Poznałeś już moje metody.Ale proszę cię o jedno, abyś składał mi dokładne sprawozdania każdego dnia i stosował się bez zastrzeżeń do instrukcji, jakie ci telegraficznie prześlę.Na to zgodziłem się chętnie.Godzinę później siedziałem naprzeciwko pana Haveringa w wagonie pierwszej klasy pociągu Midland Railway, szybko oddalającego się od Londynu.- Po pierwsze, kapitanie Hastings, musi pan zdać sobie sprawę, że Hunter's Lodge, do którego jedziemy i gdzie wydarzyła się ta tragedia, jest jedynie małym domkiem myśliwskim pośród wrzosowisk Derbyshire.Nasz prawdziwy dom znajduje się w pobliżu Newsmarket, a w sezonie zazwyczaj wynajmujemy mieszkanie w mieście.Hunter's Lodge opiekuje się gosposia, która jest w stanie zadbać i o nas, gdy czasem przyjeżdżamy tam na weekend.Mój wuj, Harrington Pace (być może pan wie, że moja matka była z domu Pace, tych z Nowego Jorku), przez ostatnie trzy lata mieszkał razem z nami.Nigdy nie był w dobrych stosunkach z moim ojcem ani starszym bratem i przypuszczam, że sam fakt, iż byłem poniekąd synem marnotrawnym tej rodziny, raczej przysporzył mi, niż ujął jego sympatii.Naturalnie, jestem biedny, a wuj był zamożny, innymi słowy, opłacał nasze wydatki.Choć okazał się wymagający w wielu sprawach, nietrudno było się z nim zaprzyjaźnić, toteż we troje mieszkaliśmy w pełnej harmonii.Przed dwoma dniami wuj, bardzo znużony uciechami miasta, zaproponował, abyśmy na dzień czy dwa pojechali do Derbyshire.Żona telefonicznie powiadomiła o tym panią Middłeton, naszą gosposię, i udaliśmy się tam jeszcze tego samego popołudnia.Wczoraj wieczorem byłem zmuszony wrócić do miasta, ale żona i wuj pozostali tam.Dziś rano otrzymałem ten telegram.-Wręczył mi go:Przyjedź natychmiast; wczoraj wieczorem zamordowano wuja Harringtona; jeżeli możesz, przywieź ze sobą dobrego detektywa, Zoe.- Więc jak dotąd nie zna pan szczegółów?- Nie, ale przypuszczam, że zostaną opisane w wieczornej prasie.Bez wątpienia policja się tym zajęła.Dochodziła trzecia, gdy dojechaliśmy do niewielkiej stacyjki Elmer's Dale.Potem pięciomilowa jazda samochodem, która zakończyła się przed małym budynkiem z szarego kamienia stojącym pośród wrzosowisk.- Odludne miejsce - zauważyłem, czując, że ciarki przeszły mi po plecach.Havering skinął głową.- Spróbuję się go pozbyć.Nie mógłbym mieszkać tu po tym wszystkim.Otworzyliśmy furtkę i ruszyli wąską ścieżką w stronę dębowych drzwi, gdy pojawiła się znajoma postać idąca ku nam.- Japp! - wykrzyknąłem.Inspektor Scotland Yardu uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, zanim zwrócił się do mego towarzysza:- Pan Havering, jak sądzę? Przysłano mnie z Londynu, abym zajął się tą sprawą, i jeśli nie ma pan nic przeciwko temu, chciałbym zamienić z panem kilka słów.- Moja żona.- Widziałem się już z pańską małżonką i z gosposią.Nie zajmę panu wiele czasu, chciałbym jak najszybciej wrócić do wsi, teraz gdy zobaczyłem tu już wszystko, co mogłem zobaczyć.- Nic jeszcze nie wiem, jak.- No właśnie - odparł uspokajająco Japp.- Chciałbym jednak zapytać pana o jedną czy dwie kwestie.Jest tu kapitan Hastings, który mnie zna i pójdzie powiadomić domowników o pańskim przyjeździe.A propos, kapitanie Hastings, co pan zrobił ze swoim przyjacielem?- Leży w łóżku chory na grypę.- Doprawdy? Jakże mi przykro.Na dobrą sprawę pan tutaj, bez niego, jest jak furmanka bez konia, czyż nie tak?Po tym niefortunnym żarcie udałem się w stronę domu.Zadzwoniłem do drzwi, gdyż Japp już wcześniej je za sobą zamknął.Po kilku chwilach otworzyła mi kobieta w średnim wieku, ubrana w czerń.- Pan Havering zaraz tu będzie - wyjaśniłem.- Zatrzymał go inspektor.Przyjechałem z Londynu wraz z gospodarzem, aby zbadać sprawę.Czy mogłaby mi pani pokrótce opowiedzieć, co wydarzyło się ubiegłego wieczoru?- Proszę wejść.- Gdy zamknęła za mną drzwi, stanęliśmy w słabo oświetlonym korytarzu.- To się stało ubiegłego wieczoru, po obiedzie, proszę pana, wtedy przyszedł ten człowiek.Powiedział, że chce się widzieć z panem Pace, a ponieważ mówił w taki sam sposób jak on, więc pomyślałam, proszę pana, że to jakiś przyjaciel pana Pace z Ameryki, dlatego wprowadziłam go do saloniku, gdzie wisi broń, i poszłam powiedzieć o tym panu Pace.Tamten nie podał żadnego nazwiska, co było, gdy teraz o tym myślę, trochę dziwne.Powiadomiłam pana Pace, który wydawał się zakłopotany, ale powiedział do pani: “Przepraszam, Zoe, zobaczę, czego chce ten człowiek”.Poszedł do saloniku, a ja wróciłam do kuchni i po chwili usłyszałam ich głosy, jak gdyby się kłócili, więc wyszłam do przedpokoju.W tym samym czasie pani wyszła również i akurat wtedy padł strzał, a potem nastąpiła straszna cisza.Obie pobiegłyśmy do drzwi saloniku, ale były zamknięte na klucz, więc pośpieszyłyśmy na zewnątrz, do okna.Było otwarte, w środku leżał pan Pace, zastrzelony, cały we krwi.- Co się stało z tamtym mężczyzną?- Musiał uciec przez okno, proszę pana, zanim tam dobiegłyśmy.- A potem?- Pani Havering posłała mnie po policję.Pięć mil na piechotę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl