[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Niestety, nic się na ty nie znam, a Poirot chyba jeszcze mniej ode mnie.Ale jedno zrozumieliśmy z całą pełnością.A mianowicie, że ktoś rozmyślnie uszkodził wóz.I że nie zabrało mu to ani wiele czasu, ani wysiłku.— A więc, co do tego mamy absolutną pewność — stwierdził Poirot, gdy oddalaliśmy się od garażu.— Mała Nick miała rację, a ten twój bogaty Lazarus się mylił.Powiadam ci, mój przyjacielu, że to wszystko razem zaczyna być bardzo interesujące.— Co robimy dalej?— Idziemy na pocztę i wysyłamy depeszę, jeżeli nie jest jeszcze za późno.— Depeszę?— Tak jest, depeszę.Poczta była jeszcze czynna.Poirot wypisał na blankiecie tekst depeszy i wysłał ją.Nie udzielił mi żadnych informacji co do jej treści.Wiedziałem, że czeka, bym go zapytał, wobec czego oczywiście milczałem jak zaklęty.— To fatalnie, że jutro jest niedziela — odezwał się, gdyśmy się zbliżali do hotelu.— Nie będziemy mogli zobaczyć się z panem Vyse przed poniedziałkiem.— Mógłbyś pójść do niego do domu.— Oczywiście, ale tego właśnie wolałbym uniknąć.Chciałbym przede wszystkim zasięgnąć jego porady prawnej i w ten sposób wyrobić sobie o nim zdanie.— Rozumiem — zamyśliłem się.— To byłoby najlepsze.— Odpowiedź na jakieś mało ważnie pytanie mogłaby nam nasunąć szereg nowych ewentualności.Jeżeli na przykład pan Charles Vyse znajdował się w swoim biurze o godzinie dwunastej trzydzieści, to przynajmniej będziemy wiedzieli, że nie on oddał strzał do swojej kuzynki.— Czy nie należało zbadać alibi tej całej trójki jej przyjaciół? — zapytałem.— To byłoby już znacznie trudniejsze.Każdy z nich mógł ostatecznie odejść na kilka chwil.Przecież wszyscy znajdowali się w tym czasie w hotelu.Mogli wyjść przez któreś z licznych drzwi prowadzących do ogrodu z holu, z salonu, z czytelni pism, z pokoju bilardowego.Cóż, to tylko kwestia kilku minut.Zakraść się do ogrodu, ukryć się w krzakach, oddać strzał i wrócić do towarzystwa.Ale pomyśl, mój przyjacielu, my nawet nie wiemy, czy uwzględniliśmy już wszystkie dramatis personae.Mamy też ową szacowną Ellen i jej nie znanego nam jeszcze męża.Oboje mieszkają w domu panny Nick, mogą mieć do niej jakieś nie znane nam pretensje.A ci również nie znani nam Australijczycy! A poza tym, czy znamy wszystkich przyjaciół i znajomych panny Buckley, o których ona w ogóle nie wspomniała? Wiesz, Hastings, mam dziwne wrażenie, że kryje się tu coś, co w ogóle jeszcze nie zaczęło nawet wychodzić na światło dzienne.Poza tym wydaje mi się, że panna Buckley wie więcej, niż nam powiedziała.— Czy sądzisz, że coś przed nami ukrywa?— Tak.— Z zamiarem chronienia jakiejś osoby? Poirot gwałtownie potrząsnął głową.— Nie, nie.Mam wrażenie, że była z nami zupełnie szczera.Jestem przekonany, że jeżeli chodzi o te zamachy na jej życie, to powiedziała nam wszystko, co wiedziała.Ale tam musi być jeszcze coś — coś, czego związku z całą sprawą ona zupełnie nie podejrzewa.Chciałbym wiedzieć, co to jest.Albowiem ja — mówię to z całą skromnością — jestem człowiekiem o wiele inteligentniejszym od takiej dziewczyny.Herkules Poirot dostrzega związek przyczynowy tam, gdzie ona go nawet nie podejrzewa.Mogę trafić na poszlakę, która zaprowadzi mnie prosto do celu.Powiem ci z całą szczerością, mój drogi, że jestem, jak to się u was mówi, w lesie.Dopóki nie dojrzę jakiegoś cienia logiki w tym wszystkim, będę się poruszał w całkowitych ciemnościach, na chybił trafił.Musi tam być jeszcze coś — jakiś czynnik, któregośmy nie dojrzeli.Co to jest? Je me demande qa sans cesse.Qu’est–ce quec’est[9]?— Na pewno się domyślasz — powiedziałem, by go pocieszyć.— Tak, tak — rzekł ponurym tonem — tylko żeby nie było już za późno.V.Państwo CroftTego wieczoru w hotelu był dansing.Nick Buckley i jej przyjaciele mieli swój stolik i jedli kolację.Gdy Nick nas zobaczyła, pomachała nam wesoło ręką.Miała na sobie wieczorową suknię ze szkarłatnego szyfonu.Wyglądała w niej prześlicznie.Kolor sukni podkreślał biel jej dekoltu i ramion i czerń falistych włosów.— Wygląda jak piękny diabełek — zauważyłem.— W odróżnieniu od swojej przyjaciółki, co? Fryderyka Rice była ubrana na biało.Tańczyła powoli, wdzięcznie i miękko, rzeczywiście stanowiła niezwykły kontrast z żywą i ruchliwą Nick.— Jest bardzo piękna — powiedział nagle Poirot.— Kto? Nasza Nick?— Nie, ta druga.Czy jest dobra, czy zła? Czy po prostu tylko nieszczęśliwa? Jest rzeczywiście kobietą tajemniczą.Być może, iż pod tą tajemniczą powłoką nic się nie kryje.Ale powiadam ci, przyjacielu, ona jest une allumeuse[10].— Co to znaczy? — spytałem z zainteresowaniem.Potrząsnął głową z uśmiechem.— Poczujesz to prędzej czy później.Zapamiętaj sobie moje słowa.Nagle, ku mojemu zdziwieniu, wstał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|