[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.George zrobił zawiedzioną minę, gdyż nie zdążyłby na partię golfa, ale panna Copling zapewniła go, że nie ma powodu do niepokoju.— Nie będzie za nami tęskniła — powiedziała z figlarnym przymrużeniem oka.— Pani Pritchard ma zapewnione znacznie ciekawsze towarzystwo niż nasze.— A któż ma przyjść do niej? — spytał George nieco zaskoczony.— Chwileczkę — panna Copling zamrugała oczami mocniej niż zwykle.— Fachowo brzmi to „Zarida, która odczytuje przyszłość z ludzkiej psychiki”.— O Boże! — jęknął George.— To jakaś nowa, prawda?— Najzupełniej.To chyba moja poprzedniczka, siostra Carstairs ją przysłała.Pani Pritchard nie zna jeszcze tej wróżbiarki.Sama mnie prosiła, bym napisała do niej i umówiła je na dzisiejsze popołudnie.— Dobra nasza — ucieszył się George.— Tak czy inaczej, mój golf nie przepadnie! — wyszedł z domu przepełniony serdecznością dla Zaridy, która odczytywała przyszłość.Gdy wrócił, zastał żonę w stanie ogromnego podniecenia.Leżała jak zwykle na swoim wózku inwalidzkim i raz po raz wąchała sole trzeźwiące, których buteleczkę trzymała w ręce.— George! — wykrzyknęła.— Pamiętasz, co ci mówiłam o naszym domu? Gdy tylko wprowadziliśmy się tutaj, czułam wyraźnie, że coś jest nie w porządku! Czy nie mówiłam?— Przykro mi, ale nie pamiętam — George zaprzeczył, choć z trudem powstrzymywał się od stwierdzenia, że ona zawsze tak mówi.— No pewnie! Ty nigdy nie zważasz na to, co mówię lub robię! Mężczyźni w ogóle są nieczuli — a ty bijesz wszystkie rekordy pod tym względem.— Oh, Mary, kochanie! Daj spokój! Przecież wiesz, że to nieprawda.— Dobrze, już dobrze! Ale słuchaj.Jak ci już wspomniałam, ta kobieta odczuła to natychmiast! Gdy tylko weszła do pokoju, wzdrygnęła się — chyba wiesz co mam na myśli — i powiedziała: „Czuję tu zło! Zło i niebezpieczeństwo!”Wtedy George popełnił błąd.Zaczął się śmiać.— Widzę, że nie wyrzuciłaś dziś pieniędzy w błoto.Pani Pritchard przymknęła oczy i mocno wciągnęła zapach soli trzeźwiących.— Ależ ty mnie nienawidzisz! Nawet gdybym umierała, ty byś się śmiał i szydził ze mnie!George zaprotestował, a ona ciągnęła dalej.— Możesz się śmiać, ale najpierw poczekaj, aż skończę.Ten dom jest dla mnie niebezpieczny — tak powiedziała Zarida.Wszystkie przyjazne uczucia dla wróżbiarki, którymi jeszcze niedawno darzył ją George, znikły jak kamfora.Znał swą żonę na tyle dobrze, by wiedzieć, że teraz nic nie będzie w stanie powstrzymać jej przed przeprowadzką do nowego domu, jeśli ten kaprys nią zawładnie.— Co jeszcze mówiła? — badał sytuację George.— Nie mogła mi powiedzieć za wiele, tak była tym przejęta.Ale dowiedziałam się czegoś.We flakoniku stał bukiecik fiołków.Wskazała na niego i wykrzyknęła: „Niech pani to stąd zabierze! Żadnych niebieskich kwiatów — nigdy i nigdzie! Niebieskie kwiaty są zgubne dla pani — niech pani o tym pamięta!” No i sam widzisz — triumfowała pani Pritchard.— Zawsze ci mówiłam, że nie cierpię niebieskiego koloru.Instynktownie jakoś boję się go.George z doświadczenia wiedział, że nie należy sprzeciwiać się żonie, choć miał ochotę powiedzieć, że nigdy mu o tym nie wspominała.Zapytał natomiast o wygląd tajemniczej Zaridy.Pani Pritchard nie dała się długo prosić i z ożywieniem zaczęła opisywać wróżbiarkę.— Ma czarne włosy zwinięte w tzw.ślimaki wokół uszu, półprzymknięte oczy, obwiedzione ciemną kredką.Brodę i usta przysłaniał jej czarny kwef, głos miała śpiewny z wybijającym się obcym akcentem, chyba hiszpańskim.— W gruncie rzeczy nic nowego, zwykłe w takich razach akcesoria — George nie krył swego rozbawienia.Jego żona natychmiast przymknęła oczy.— Czuję się bardzo słabo — powiedziała.— Zadzwoń po pielęgniarkę! Twoje szyderstwa denerwują mnie i ty dobrze o tym wiesz.W dwa dni później panna Copling przyszła do George’a z zasmuconą miną.— Czy może pan pójść do żony, panie Pritchard? Otrzymała właśnie list, który bardzo ją martwi.Gdy wszedł do pokoju żony, zastał ją z listem w ręce.Podała mu go.— Przeczytaj! — powiedziała.George wziął go z jej rąk.Papier był mocno perfumowany, a pismo duże i wyraźne.„Zobaczyłam pani przyszłość.Ostrzegam, póki nie jest za późno.Strzeż się pełni księżyca.Niebieski pierwiosnek — to ostrzeżenie, niebieska róża — niebezpieczeństwo, niebieskie geranium — przyniesie śmierć!”George omal nie wybuchnął śmiechem, ale w porę pochwycił ostrzegawcze spojrzenie panny Copling.Odezwał się więc niezdarnie:— Ta kobieta próbuje cię nastraszyć, Mary.Nie ma przecież tych kwiatów niebieskiego koloni.Niewiele wskórał.Pani Pritchard wybuchnęła płaczem mówiąc, że dni jej są policzone.Panna Copling wyszła z George’em przed dom.— To przecież stek bzdur — wybuchnął.— Chyba tak.— niepewnie potwierdziła pielęgniarka.Jakiś ton w jej głosie uderzył George’a.Spojrzał na nią ze zdziwieniem.— Ależ panno Copling, nie wierzy pani chyba.— Nie, nie, panie Pritchard.Nie wierze w tę całą bzdurę z odczytywaniem przyszłości [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl