[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Niech mnie szlag, jeśli on w to nie wierzył.Trenował całyczas.Karmi sobie kurczaki - chłopie, on uwielbiał kurczaki - aż tunagle - jeb! - wychodzi z piachy.Stoi w kolejce do paszalni - jeb! -wychodzi z kopa.Zrobił się w tym tak dobry, że nikt na całejfarmie nie chciał z nim zadzierać.Więc skierowali go do drużynybokserskiej.Zero, kurwa, porażek.Jakby go nie wypuścili, to byzdobył Złote Rękawice w lekkiej juniorów, może nawet wzięlibygo na olimpiadę.Nie zalewam, chłopie.Buckley wcisnął guzik, ale minęło zbyt mało czasu odostatniej dawki.- Kurwa - mruknął.- Mówiłeś, że go puścili? - zapytał szybko Pender.- Jak to sięstało?- No, jak ci mówiłem, w ogóle nie powinno było go tam być.Czekał tam na proces.Na jego szczęście starsza pani, którąpodpalił, wyzdrowiała i zeznała, że ją ratował.Mówiła, że gość,którego Max zabił, ją gwałcił.Mówiła, że zawołała pomocy, awtedy Max skoczył na gościa ze szpikulcem do lodu.Mówiła, żepożar powstał przez przypadek.Ponownie wdusił kciukiem przycisk.Tym razem rozległo siękliknięcie.Buckley zamknął oczy i westchnął z ulgą.Pender odczekał pełne dziesięć sekund, po czym zaczął przećdalej.- Pamiętasz, jak się nazywała?- Nie.Pamiętam tylko, że pewnego dnia pojawił się kuratorMaxa i zabrał go do niej.Mieli znów razem mieszkać.- Widziałeś go od czasów poprawczaka?- Dobre pytanie.Oho.- Co masz na myśli?- Rok temu wypuścili mnie z powodu raka wątroby.Mówili,że to humanitarne, ale prawda jest taka, że jak człowiek jestchory, to już nikomu nie zrobi krzywdy, a oni nie mają ochoty sięnim zajmować.Masz rację z tym szpitalem więziennym, tocholerne piekło.Jakbym był kimś innym, to może dostałbymnową wątrobę, ale skazańców nawet nie wpisują na listę.Więcpobyłem na wolności z miesiąc.Załatwiłem sobie pokój iwyżywienie w takiej chacie, tu, nad rzeką, bo ciocia zmarła.Myślę, że był wtedy lipiec.Wychodzę sobie z apteki, tej starej, naJackson Street, niedaleko sądu, i widzę jak mija mnie jakiś koleś.Przyjrzałem mu się dobrze, bo se pomyślałem, kurde, wyglądazupełnie jak mały Max.Tyle że był za stary na Maxa, cały siwy.Iniech mnie szlag, jeśli on też mnie dobrze nie obczaił.Może sobiepomyślał, ten koleś wygląda zupełnie jak Caz Buckley zpoprawczaka, tyle że jest o wiele za stary.Bo ważyłem wtedy jużtylko z sześćdziesiąt kilo, byłem całkiem łysy i miałem skórębrunatną jak mundur jebanego strażnika parku krajobrazowego.Ale nie powiedział nic, i ja też nie.Ale jak teraz mi mówisz, żeszukają go gliny, to myślę, że to naprawdę był on, tyle że wprzebraniu.Buckley dotarł do kresu sił.Zamknął oczy, a jego szeptledwo dało się słyszeć.- Słucham? - zapytał Pender, nachylając się, by dosłyszećostatnie słowa.Jego twarz była oddalona ledwie o kilkacentymetrów od żółtych oczu, kiedy te otworzyły się ponownie.- Spytałem, czy między nami kwita?Pender skinął głową.- Nie będziesz robił mi żadnych kłopotów z tymzwolnieniem? - spytał, wciskając ponownie przycisk od morfiny.- Nie.- Coś to pomogło, co ci powiedziałem?- Pomogło.Pomogło bardziej niż sądzisz - odparł Pender,czując ucisk w gardle.Nie był pewny, skąd wzięły się te emocje.Musiało to mieć jakiś związek z tym, że ten człowiek umierał- to na pewno, ale było coś więcej.Wiedział, że to jego ostatnieśledztwo.Wiedział też, że z informacjami, które przekazał muBuckley, może je wreszcie doprowadzi do końca.I to już wkrótce.Coś się kończyło, satysfakcja mieszała się ze smutkiem i nostalgią.- To dobrze - powiedział Buckley, gdy morfina ponowniezłagodziła jego cierpienie.- Jak to się mówi, trzeba umieć dobrzewybrać.- Wybrałeś dobrze, Caz - rzekł Pender i poklepał go poramieniu.- Czy jeszcze mogę coś dla ciebie zrobić, zanim pójdę?- Tak - odparł Buckley.- Oddaj mi przycisk przyzywającypielęgniarkę.- Uch, przepraszam.Proszę.- I daj mi znać, jak to się skończyło.Wiesz, jeśli go złapiesz.Pender obiecał, że tak zrobi, po czym pospiesznie opuściłpokój.Drzwi windy otworzyły się, zanim do nich dotarł.Zwnętrza wyłoniła się siwa pielęgniarka, pchając wózek z lekami.- Wszystko w porządku? - spytała go.Pender skinął głową, wchodząc do windy i poprawiającStetsona.- Wróci tu pan?Ponowne skinięcie.- Proszę nie czekać zbyt długo - zawołała, kiedy drzwi windysię zamykały.Miała nadzieję, że zrozumiał, o co jej chodziło.Buckleyowi nie zostało już wiele czasu.Ten wielki łysykowboj nie wyglądał na kogoś, kto mógłby chcieć odwiedzićbiednego Caza, ale fakty temu przeczyły.Bowiem siostra mogłabyprzysiąc, że widziała w jego oku łzę.74Aktorstwo było nieodzowną częścią sztuki psychiatrii.Wpewnym sensie sesja terapeutyczna przypominała długąimprowizację.Problem leżał w tym, że Irene nie była pewna, czyjej umiejętności dorastają do roli, którą chciała odegrać.Ponieważ w ciągu porannej sesji stawało się stopniowo jasne,jak wysoką cenę będzie musiała zapłacić za utrzymanie dominacjiChristophera nad Maxem i innymi alter ego.Nie dość, że musiałaaktywnie wspierać jego transferencję, to musiała odgrywać teżwłasną kontrtransferencję.Nie wystarczyło, że Christopher był wniej zakochany.Musiała udawać, że podziela to uczucie.- O rany, to straszne.Musiało być ci trudno mieszkać zpanną Miller po tym, co zrobiła Mary.- Niezupełnie.Zniknąłem na parę miesięcy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|