[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Jest głupi.Całkiem możliwe, że dopodobnego wniosku doszedł i sam Carlos.Naturalnie, nowy system był dla Carlosa co najmniej niewygodny,bo wymuszał mówienie do kolegów, co przychodziło mu z dużątrudnością.Wygłaszając swój kawałek, Carlos jąkał się i wierciłniespokojnie, często przystając.Inne dzieciaki wcale mu niefile://C:\Documents%20and%20Settings\Administrator\Moje%20dokumenty\TEKST.2005-01-16Wywieranie wpływu na ludzi [Robert Cialdini] Strona 176 z 276pomagały - reagowały zgodnie ze swoim utrwalonymprzekonaniem, że Carlos jest nierozgarnięty.Kiedy jedno dzieckojąka się, inne nie darują sobie okazji, żeby mu nie podokuczać. Przecież ty nic nie umiesz, tylko jąkasz się i jąkasz" oskarżyła goMary. Jesteś durny, po prostu durny".Jeden z nas, obserwatorów,włączył się wtedy ze słowami: No dobra, możecie się z niegowyśmiewać, jeżeli akurat taką macie ochotę.Ale nawet jeżeli jest torzeczywiście śmieszne i tak nie pomoże to wam w dowiedzeniu się,-co Joseph Pullitzer robił w tych latach, o których ma wamopowiedzieć Carlos, l jak wtedy zdacie klasówkę, która jest zagodzinę?" Zauważcie, że komentarz ten zmienił definicję zysku.Dladzieci stało się jasne, że Mary nie może nic zyskać poniżającCarlosa - wyśmiewając się z niego naraża się tylko na straty.Poszeregu takich doświadczeń zbieranych przez kilka dni przez dziecizaczęło do nich docierać, że jedynym sposobem nauczenia siętego kawałka materiału, który przedstawiał im Carlos, było uważnesłuchanie Carlosa.l kiedy to już sobie uświadomiły, dzieciaki stały się świetnymi zadawaczami pytań" - kimś na kształt młodocianych SherlockówHolmesów.Zamiast ignorować czy wyśmiewać Carlosa, nauczyłysię zadawać mu takie pytania, które ułatwiały mu wytłumaczenie, oco chodzi.Będąc rozumianym coraz lepiej, Carlos mniej już byłnapięty, co doprowadziło do tego, że mówił już lepiej.Po dwóchtygodniach dzieci doszły do wniosku, że Carlos nie był nawet wczęści tak tępy, jak to sobie przedtem myślały.Zauważyły w nimrzeczy, których przedtem wcale nie widziały.Zaczęły go lubić, aszkoła zrobiła się dla Carlosa znacznie przyjemniejsza, kiedyokazało się, że anglosaskie dzieciaki są jego przyjaciółmi, a nieprześladowcami (s.47-48).Stojąc w obliczu tak pocieszających wyników, nietrudno popaść w nadmiernyentuzjazm oto znalezliśmy proste i łatwe rozwiązanie poważnego problemuspołecznego.Jednak doświadczenie podpowiada, że poważne problemy rzadkozyskują sobie takie proste rozwiązania.Podobnie jest pewnie i w tym przypadku zakres skuteczności klasy-układanki jest bowiem sprawą dość niejasną(Rosenfield i Stephan, 1981; Slavin, 1983).Jego poznanie wymaga wieludalszych badań nad tym, w jakim wieku najlepiej stosować tę metodę, jak duże ijakiego rodzaju winny być grupy dzieci itp.Dopiero lepsze rozpoznanie tychkwestii pozwoliłoby na ewentualne wprowadzenie tej metody na szerszą skalę doamerykańskich szkół.Ewentualnie, bo metoda ta ma i swoje koszty.Pozbawiaona nauczyciela jego centralnej roli w klasie, jako że większość nauczaniaprzejmują na siebie uczniowie.Poza tym, w szkole winno być też i miejsce napewną dozę rywalizacji, która silnie motywuje uczniów do wysiłków i osiągnięć,co stanowi ważny warunek kształtowania się pozytywnej samooceny.Zatemidzie nie tyle o całkowitą eliminację rywalizacji i zastąpienie jej współpracą, ileo zniesienie wyłączności tej pierwszej i znalezienie w szkole miejsca nawspółpracę dzieci o różnym pochodzeniu etnicznym.Pomimo tych wszystkich zastrzeżeń, nie mogę powstrzymać się od żywieniafile://C:\Documents%20and%20Settings\Administrator\Moje%20dokumenty\TEKST.2005-01-16Wywieranie wpływu na ludzi [Robert Cialdini] Strona 177 z 276dużych nadziei, jakie budzą we mnie dotychczasowe dowody na skuteczność kooperatywnych" metod nauczania.Gdy rozmawiam ze swoimi studentami czynawet przyjaciółmi o perspektywach nauczania kooperacyjnego czuję, że budzisię we mnie optymizm.Szkoły publiczne są od dawna zródłem zniechęcającychwiadomości - spadek poziomu nauczania, ucieczka nauczycieli od zawodu,wzrost przestępczości i - oczywiście - konfliktów na tle etnicznym.Nauczaniekooperacyjne wydaje mi się nieśmiałym jeszcze, ale ekscytującym i jasnympromykiem na tle tego coraz ciemniejszego obrazu.Rysunek 5.4.Jak pokazują badania, zorganizowanie klasy szkolnej na wzór układanki puzzle" nie tylko ułatwia przyjazń i współpracę między uczniami o różnym pochodzeniuetnicznym, ale również podnosi samoocenę uczniów wywodzących się z mniejszości, podnosifile://C:\Documents%20and%20Settings\Administrator\Moje%20dokumenty\TEKST.2005-01-16Wywieranie wpływu na ludzi [Robert Cialdini] Strona 178 z 276stopień, w jakim lubią szkołę i stopnie, jakie w szkole otrzymują.Po co taka długa dygresja o wpływie desegregacji rasowej w szkołach napoziom uprzedzeń etnicznych? Szło mi o wskazanie dwóch spraw.Po pierwsze,choć znaność" wywołana powtarzającymi się kontaktami zwykle nasilasympatię i lubienie, dokładnie na odwrót dzieje się wtedy, gdy do kontaktówdochodzi w nieprzyjemnych warunkach.Gdy więc rzucimy dzieci różnych ras wwarunki nieprzyjemnej rywalizacji panującej w szkołach, oczekiwać możemytylko tego, co faktycznie widzimy - nasilenia konfliktów i uprzedzeń etnicznych.Po drugie, dowody na to, iż nauczanie kooperatywne zmniejsza wrogość międzyuczniami wykazują też, jak dalece kooperacja decyduje o ludzkich sympatiach.Zanim przyjmiemy to ostatnie twierdzenie że współpraca nasila lubienie -poddajmy je krytycznej próbie i odpowiedzmy sobie na pytanie, czy współpracajest wykorzystywana przez praktyków wpływu społecznego? Czy współpracująoni z nami, abyśmy ich polubili i tym łatwiej im ulegli? Czy podkreślają faktpojawienia się współpracy, jeśli wystąpią jakieś jej oznaki? Czy starają się teoznaki rozdmuchać? I wreszcie najważniejsze - czy starają się stworzyć takąwspółpracę lub przynajmniej jej pozory?Odpowiedzi na te wszystkie pytania brzmią niezmiennie tak".Praktycywpływu społecznego zawsze starają się sprawić wrażenie, że pracują na rzecztych samych celów, co my, że musimy razem to pociągnąć" dla wspólnejkorzyści, że tak naprawdę to grają oni do tej samej co my bramki.Przytoczyćmożna niezliczone przykłady takiego wykorzystywania współpracy.Przykłademnajbardziej chyba znanym są sprzedawcy samochodów, którzy często biorąnaszą stronę" w walce z własnym szefem, by tylko zapewnić nam korzystnątransakcję*.Innego, bardzo przekonywającego przykładu dostarcza środowisko, któreniewielu z nas zna z własnych doświadczeń, gdyż praktykami wpływuspołecznego są tu policjanci, ich zaś wpływ polega na nakłonieniu podejrzanegodo zeznań
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|