[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Podobno przygotowywałcoś zupełnie specjalnego na tego roczne obchody, czyż nie? Tak mówiono.Teraz jest tam, na samym przedzie.Ciekawym, co zamierza?186Ku konsternacji biesiadników znajdujących się w jego pobliżu, Azzie wspiąłsię na stół.Chwiał się.Buchał kłębami dymu i wyrzucał z siebie iskry, kiedy siętylko poruszył.Kilka razy przymierzał się do tego, by coś powiedzieć, ale niemógł zebrać się w sobie.W końcu wyrwał karafkę ze szponów jednego z gościi osuszył ją jednym haustem. Głupcy! Zwinie! Bastardzi! rozdarł się Azzie. Wy mniej niż czująceprzedmioty! Zwracam się szczególnie do tak zwanych moich braci w Ciemności,których byłem najlepszym przedstawicielem, w rezultacie zdradzonym przez wa-szą całkowitą obojętność.Mogliśmy zwyciężyć, chłopcy i dziewczęta! Mieliśmyszansę! Moja koncepcja była wspaniała, bezprecedensowa i co najważniejsze to mogło zadziałać!Przerwał na chwilę i odkaszlnął.Ktoś podał mu kolejną karafkę i Azzie popiłz niej.W całej sali panowała grobowa cisza. Ale czy otrzymałem jakąś pomoc? Czy mogłem liczyć na współpracę? kontynuował. Ani trochę! Głupcy z Zaopatrzenia zachowywali się tak, jakbymwysilał się dla swej prywatnej chwały raczej, nizli dla większej sławy i glorii naswszystkich.Niech to szlag! Otrzymałem więcej pomocy od tego głupka Babrielao durnowatej twarzy, obserwatora z ramienia Sił Zwiatłości, niż od któregokol-wiek z was! I wy macie czelność nazywać się Złem? Jesteście żywymi dowodami,wszyscy jak jeden, banalności Zła.A teraz siedzicie tutaj, świętujecie i czekaciena ogłoszenie wyników! Powiem wam, przyjaciele, że w nadchodzących wiekachZło obrośnie w nudę i głupotę.My, z Ciemności, straciliśmy możliwość sterowa-nia przeznaczeniem cywilizacji.Azzie rozejrzał się wokoło.Wszyscy siedzieli cicho, czekając co powie dalej.Zrobił kilka kroków wzdłuż stołu, pociągnął łyk z karafki, zachwiał się i odzyskałrównowagę. A więc, niech was wszystkich piekło pochłonie! Ja zamierzam skryć sięw odosobnieniu, by przemyśleć sobie ostatnie zajścia i odpocząć.To całe wy-darzenie było bardzo męczące.Chcę wam wszystkim jednak powiedzieć, że tonie jest mój koniec.Na pewno nie.Wciąż znam jeszcze kilka pewnych sztuczek,moi panowie! Poczekajcie chwilę, a zobaczycie, co przygotowałem dla waszejrozrywki!Azzie rzucił podwójne zaklęcie podróży i zniknął wraz z hukiem piorunu.Zgromadzone demony i aniołowie spoglądali na siebie zaniepokojeni. Jak sądzisz, co on miał na myśli? słyszało się kilka mrukliwych pytań.Nie musieli długo czekać, by się o tym przekonać.Zanim zdołali wykonać jakiś ruch, z zewnętrznej rzeczywistości wynurzyłosię sunące majestatycznie, ryczące tornado, szarpiące i rozrywające wszystko naswej drodze wiodącej poprzez salę bankietową.Towarzyszyły mu wznoszące sięi pędzące wody.Uważnie przygotowane przemówienia starszych demonów i anio-łów zostały wyrwane z ich dłoni i uleciały z wiatrem w niebiosa.Potem nastąpiła187inwazja żab; tysiące, miliony tych płazów zaczęło spadać z nieba; ściany spłynęłykrwią, a potem niezdrowa poświata zamieniła się w dzień.A ponad tym wszyst-kim wznosił się ciężki śmiech śmiech Azziego tak cieszyło go, że zesłał dosali bankietowej niebezpieczeństwo po grozie, a makabrę po strachu.W sumie, sprowadzało się to do najbardziej niezapomnianego deseru.ROZDZIAA 7Brigitka bawiła się swoim domkiem dla lalek, kiedy usłyszała za sobą szmer.Odwróciła się powoli, już z formującym się na ustach pytaniem, które nie padłojednak, rozpłynąwszy się w grymasie zaskoczenia, jaki pojawił się na jej buzi,kiedy dziewczynka poznała, kto za nią stoi; wysoki, porośnięty rudym włosemi ze skromnym uśmiechem na twarzy. Och, cześć, Azzie! Jak się masz? Bardzo dobrze, Brigitte odparł Azzie. Ty tak że wyglądasz świetnie.I słyszę dzwięk pióra skrobiącego po papierze w pokoju na górze, co oznacza,że Thomas Scrivener zachowuje się stosownie do swego nazwiska, zapisując cośz wydarzeń, jakie mu się ostatnio przytrafiły. Rzeczywiście tak jest potwierdziła Brigitka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|