[ Pobierz całość w formacie PDF ] .276Był to bardzo młody welociraptor.Z pewnością nie skończył jeszcze roku, gdyż li-czył sobie nie więcej niż sześćdziesiąt centymetrów wysokości.Leżał nieruchomo, ła-piąc ciężko powietrze, z pociskiem usypiającym tkwiącym w szyi.Spoglądał na Grantaszklistym wzrokiem.Patrząc na to stworzenie, uczony wyraznie wyczuwał drzemiącą w nim inteligencjęoraz jakąś dziwną miękkość, zupełnie nie pasującą do agresji, jaką przejawiały dorosłeosobniki trzymane w zagrodzie.Pogłaskał raptora po głowie, mając nadzieję, że w tensposób trochę uspokoi zestresowane, drżące na całym ciele zwierzę, i w tej samej chwi-li zauważył, że ma do czynienia z samcem.I to bardzo młodym samcem.Mogło to oznaczać tylko jedno: welociraptory roz-mnażały się w stanie dzikim.Podekscytowany odkryciem wrócił biegiem na górę i świecąc latarką zbadał jeszczeraz powierzchnię drzwi oraz ścian pomieszczenia.Im dłużej to jednak robił, tym wy-razniej uświadamiał sobie, że znalazł się w pułapce i pozostanie w niej tak długo, dopó-ki dzieci nie domyśla się, w jaki sposób go z niej uwolnić.Z drugiej strony docierały doniego ich mocno przytłumione głosy. Doktorze Grant! zawołała Lex, bębniąc pięściami w drzwi. Doktorze Grant! Uspokój się powiedział Tim. Na pewno wróci. Dobrze, ale dokąd poszedł? Doktor Grant wie, co robi zapewnił ją brat. Zaraz będzie z powrotem. Powinien być tu już teraz.Dziewczynka stanęła w rozkroku, oparła ręce na biodrach i tupnęła ze złością.W ułamek sekundy pózniej rozległ się potężny ryk i głowa tyranozaura przebiławodną zasłonę.Tim z przerażeniem wybałuszył oczy na szeroko rozdziawioną paszczę, Lex zaśwrzasnęła głośno i padła płasko na ziemię.Głowa przesunęła się w prawo, potem w le-wo, a wreszcie cofnęła się, lecz Tim wyraznie widział na wodnej ścianie cień czatujące-go zwierzęcia.Ledwo zdążył pociągnąć siostrę w głąb wnęki, kiedy drapieżnik ponownie wsadziłłeb za wodospad, próbując dosięgnąć zdobyczy długim, silnym ozorem.Kiedy nic niewskórał, wycofał się poza ruchomą, huczącą kurtynę.Drżąca na całym ciele Lex przy-tuliła się do brata. Nienawidzę go! wykrztusiła, szczękając zębami.Dzieci starały się cofnąć jak najdalej w głąb niszy, ale nie dość, że była ona płytka, tojeszcze wypełniona różnymi urządzeniami.Głowa pojawiła się po raz trzeci, lecz teraz dinozaur wsunął jedynie pysk, położył gona podłodze wnęki i zaczął głośno wdychać powietrze.Oczy były za zasłoną strumie-ni wody.277On nas nie widzi, pomyślał Tim.Wie, że tu jesteśmy, ale nie może nic zobaczyć, bozasłania nas woda.Tyranozaur wciąż węszył. Co on robi? zapytała Lex. Ciiii!.Spomiędzy potężnych szczęk wysunął się język.Był gruby, granatowoczarny i lekkorozdwojony na końcu.Ponieważ miał na pewno ponad metr długości, bez najmniejsze-go trudu sięgnął do tylnej ściany wnęki i dotknął stalowych cylindrów.Tim i Lex przy-warli do umieszczonych nieco z boku rur.Potem język przesunął się najpierw w lewo, po chwili zaś w prawo i zaczął obmacy-wać zakamarki maszynerii.Tim zwrócił uwagę, że bardzo przypominało to poruszeniatrąby słonia.W swej wędrówce język tyranozaura prześlizgnął się po nogach Lex. Błeee. jęknęła dziewczynka.Język znieruchomiał, zwinął się, a następnie rozprostował i począł pełznąć w górę pociele dziecka. Nie ruszaj się! szepnął niemal bezgłośnie Tim.Ozór przejechał po twarzy Lex, by potem przenieść się na ramię Tima, a wreszcieowinąć się wokół jego głowy.Chłopiec zacisnął powieki, czując na twarzy obrzydliwe,oślizgłe dotknięcie.Język dinozaura był gorący, wilgotny i cuchnął uryną.Tim poczuł, że jest powoli ciągnięty w stronę monstrualnego pyska. Timmy.Nie mógł odpowiedzieć, gdyż usta zakrywał mu ohydny czarny jęzor.Widział wszyst-ko, ale nie mógł wydobyć z siebie głosu.Lex uczepiła się jego ramienia. Uciekaj, Timmy!Język ciągnął go coraz mocniej.Chłopiec czuł już na nogach gorący oddech zwierzę-cia.Lex szarpała go z całych sił, ale nie miała żadnych szans w zmaganiach z potworem.Tim wyrwał rękę z jej uścisku i naparł oburącz na język, próbując zepchnąć go z twarzy,ale bez rezultatu.Zapierał się nogami jak mógł, lecz mimo to czuł, że centymetr po cen-tymetrze zbliża się do otwartej paszczy uzbrojonej w olbrzymie, ostre zęby.Lex złapała go w pasie i ciągnęła tak mocno jak tylko potrafiła, ale nie dawało to żad-nych rezultatów.Chłopiec nagle poczuł, że ogarnia go przedziwny spokój; był gotówpogodzić się z tym, co i tak wydawało się nieuniknione. Timmy?!Język niespodziewanie zwiotczał, po czym bezwładnie osunął się na wykutą w ska-le podłogę.Tim spojrzał w dół i zobaczył, że jest cały pokryty obrzydliwą, białą śliną.Dinozaur raptownie zatrzasnął szczęki, przygryzając sobie język; ciemna krew trysnęłaobfitym strumieniem, mieszając się z wodą.Zwierzę oddychało chrapliwie, jakby z co-raz większym wysiłkiem.278 Co on robi? krzyknęła Lex.A potem powoli, bardzo powoli, głowa zaczęła sięcofać, aż wreszcie zupełnie zniknęła za zasłoną spadającej z wysoka wody.STAN RZECZY W porządku powiedział Arnold. Wreszcie padł.Odepchnął się wraz z fo-telem od pulpitu, uśmiechnął szeroko, wyjął z paczki ostatniego papierosa, zapalił goi zmiął puste pudełko.Nareszcie.Ostatni krok na drodze do przywrócenia normalne-go funkcjonowania parku.Pozostało tylko pojechać po nieprzytomnego tyranozaurai przewiezć go na wybieg. Sukinsyn mruknął Muldoon, spoglądając na monitor. A więc jednak go tra-fiłem. Odwrócił się do Gennaro. Tyle tylko, że musiała minąć godzina, żeby to po-czuł.Henry Wu zmarszczył z niepokojem brwi. Czy on aby się nie utopi? Na pewno nie odparł Muldoon. Jeszcze nie widziałem zwierzaka, któregotrudniej byłoby ukatrupić. Chyba powinniśmy zabrać go stamtąd. Zrobimy to. W głosie myśliwego nie było nadmiernego entuzjazmu. To bardzo cenne zwierzę. Wiem, że to bardzo cenne zwierzę.Arnold odwrócił się do Gennaro i powiedział, nie kryjąc zadowolenia: Chciałbymzwrócić panu uwagę, że wszystko znowu działa jak należy.Matematyczny modelMalcolma okazał się diabła wart.Park znajduje się pod naszą kontrolą. A co to jest? zapytał Gennaro, wskazując na monitor za plecami Arnolda.Główny inżynier odwrócił się i spojrzał na ekran.W prawym górnym rogu znajdo-wało się zawsze okienko informujące o aktualnym stanie systemu.Zazwyczaj było pu-ste, teraz jednak Arnold ze zdziwieniem stwierdził, że w okienku pojawił się żółty, mi-gający napis: AUX PWR LOW
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|