[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.(idzie za swój parawan) Czas spać.AndrzejTylko powiem i pójdę.Zaraz.Po pierwsze, macie jakieś żale do Nataszy, mojej żony, cozauważyłem od dnia naszego ślubu.Natasza to wspaniały, uczciwy człowiek, szczery iszlachetny  takie jest moje zdanie.Ja moją żonę kocham i szanuję, rozumiecie, szanuję iżądam, żeby ją szanowali wszyscy.Powtarzam, to uczciwy, szlachetny człowiek, a wszelkiewasze żale to, za pozwoleniem, zwyczajne fochy.(pauza) Po drugie, macie mi, zdaje się, zazłe, że nie jestem profesorem uniwersytetu i nie pracuję naukowo.Ale pracuję w ziemstwie,jestem członkiem zarządu i tę służbę uważam za równie świętą i wzniosłą, jak służbę dlanauki.Jestem członkiem zarządu ziemstwa i traktuję to jako zaszczyt, jeśli łaska.(pauza) Potrzecie.Chcę jeszcze powiedzieć.Zastawiłem dom, nie pytając was o zgodę.Owszem, tujestem nie w porządku i proszę o wybaczenie.Do tego kroku zmusiły mnie długi.trzydzieścipięć tysięcy.Nie gram już w karty, przestałem od dawna, ale najważniejsze, co mogępowiedzieć na swoją obronę, jest to, że wy jako kobiety dostajecie emeryturę po ojcu, a ja niemiałem żadnych.dochodów, że tak powiem.(pauza)Kułygin(w drzwiach)Nie ma tu Maszy? (z niepokojem) Gdzie ona? To dziwne.(wychodzi)AndrzejNawet nie słuchają.Natasza to najlepszy, uczciwy człowiek.(milcząc chodzi po scenie,zatrzymuje się) Kiedy się żeniłem, zdawało mi się, że będziemy szczęśliwi.szczęśliwiwszyscy.Ale mój Boże.(płacze) Kochane moje siostry, drogie siostry, nie wierzcie mi, nie wierzcie.(wychodzi)Kułygin(w drzwiach, z niepokojem) Gdzie Masza? Nie ma tu Maszy? Dziwna rzecz.(wychodzi)(dzwon alarmowy, scena jest pusta)Irina(za parawanem) Olu, kto to stuka w podłogę?OlgaTo doktor.Wciąż pijany.IrinaJaka niespokojna noc.(pauza) Olu! (wygląda zza parawanu)Słyszałaś? Brygadę zabierają od nas, przenoszą gdzieś daleko.OlgaTo tylko pogłoski.IrinaZostaniemy wtedy same.Olu!OlgaCo?IrinaDroga, najmilsza, ja szanuję i cenię barona, to zacny człowiek, wyjdę za niego, dobrze, tylkojedzmy do Moskwy! Błagam cię, jedzmy! Nic lepszego od Moskwy nie ma na świecie!Jedzmy, Olu! Jedzmy!kurtynaAkt czwartyStary ogród przy domu Prozorowów; długa aleja świerkowa, za nią widać rzekę; za rzeką las; z prawej strony  taras domu; na stole butelki i kielichy; widać, że przed chwilą wypitoszampana; godzina dwunasta w południe; przez ogród od czasu do czasu ktoś przechodzi  zulicy w kierunku rzeki; szybko przechodzi pięciu żołnierzy.Czebutykin w pogodnymhumorze, którego nie traci do końca aktu, siedzi na fotelu w ogrodzie, jakby czekał, że gozaraz zawołają; na głowie ma czapkę, w ręku laskę; Irina, Kułygin bez wąsów, z orderem naszyi oraz Tuzenbach stojąc na tarasie żegnają Fiedotika i Rodego, którzy schodzą na dół, obajoficerowie w mundurach polowych. Tuzenbach(całuje się z Fiedotikiem)Dobry z pana człowiek, żyliśmy zawsze w zgodzie.(całuje się z Rodem) Jeszcze raz.%7łegnajcie, moi drodzy!IrinaDo widzenia.FiedotikNie do widzenia, tylko właśnie żegnajcie, bo się już nigdy nie zobaczymy.KułyginKto wie! (wyciera oczy, uśmiecha się) Aż się popłakałem.IrinaMoże spotkamy się jeszcze kiedyś.FiedotikZa dziesięć czy piętnaście lat? O, wtedy ledwo będziemy mogli się poznać, przywitamy sięozięble.(robi zdjęcie) Chwileczkę.Jeszcze ostatni raz.Rode(ściska Tuzenbacha)Baronie, już się nie zobaczymy.(całuje Irinę w rękę) Serdeczne dzięki za wszystko, zawszystko!Fiedotik(z żalem)Czekajże!TuzenbachBóg da, że się zobaczymy.Napiszcie do nas.Koniecznie napiszcie.Rode(ogarnia spojrzeniem ogród) %7łegnajcie, świerki! (woła) Hop-hop! (pauza) %7łegnaj, echo!KułyginKto wie, czy się tam nie pożenicie, w tej Polsce.%7łona Polka pocałuje i powie:  Mojekochanie! (śmieje się)Fiedotik(spogląda na zegarek)Do wyjazdu mniej niż godzina.Z naszej baterii tylko Solony jedzie barką, a my  z oddziałemmarszowym.Dziś wyruszą trzy baterie, jutro znów trzy  i w mieście zapanuje spokój i cisza.TuzenbachI nuda okropna.RodeA gdzie pani Masza? KułyginMasza jest w ogrodzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl