[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na kolację niespodziewanie wpadła Danka.Stanisław wyjechał w swoich interesach nadwa dni do Budapesztu, a ona wyjątkowo nie miała tego dnia żadnego zebrania aniposiedzenia.Siedziała u mnie prawie dwie godziny.PiątekPo raz nie wiem który przekonuję się, że Jacek mnie kocha.I ja zresztą wiem, że żadeninny nie zastąpi mi go nigdy.My z Jackiem jesteśmy naprawdę doskonałym małżeństwem.Nie na próżno nam wszyscy zazdroszczą naszego szczęścia.Gdyby wiedzieli o groznejchmurze wiszącej nad naszym ogniskiem domowym, może żywiliby do nas jeszcze więcejsympatii i przyjazni.Bo trudno zaprzeczyć, że na ogół nas bardzo lubią.Dziś rano Jacek miał telefon, który wydał mi się wysoce podejrzany.Zwykle mówi w tensposób, że nie ukrywa płci osoby, z którą rozmawia.Tym razem najwyrazniej unikał takichzwrotów.Widziałam zresztą, że z trudem panował nad wzburzeniem.Głos mu się łamał, achwilami się zacinał, co świadczyło o tym, że omawiał jakąś sprawę wielkiej wagi i że chciałprzede mną ukryć jej treść.Niedługo zresztą czekałam na potwierdzenie moich obaw.Zaledwie po wyjściu Jacka zdomu połączyłam się z panem Fredem, dowiedziałam się, że ta zła kobieta przeprowadziła zjakimś mężczyzną ostrą i kategoryczną rozmowę przez telefon, dając mu czterdzieści osiemgodzin na ostateczne załatwienie z nią jakiejś sprawy.Pan Fred prosił mnie, bym w związku z tym najprędzej doń przyjechała, co mogę zrobićzupełnie bezpiecznie, gdyż miss Normann nie spotkam ani w hallu, ani na schodach.Jest usiebie, oczekując jakiejś wizyty.Pan Fred nie miał pojęcia, na kogo ona czeka.Nie wiedział nawet, czy ma to byćmężczyzna, czy kobieta.Mnie jednak  jeszcze raz mogłam się o tym przekonać  intuicja niezawodzi nigdy: byłam niemal pewna, że przyjdzie do niej Toto.Już z góry cieszyłam się, żedzięki genialnej instalacji podsłuchowej dowiem się nareszcie, w jakim stadium są ichwzajemne stosunki.Pomimo jednak absolutnej obojętności dla Tota muszę się przyznać,drażniła mnie ta jego gra za moimi plecami.Pociechą było tylko to, że w każdej chwilimogłam zmusić go do wyjazdu na wieś czy bodaj za granicę.Gdy przyszłam, na dole była jeszcze sama.Pan Fred, gdy odłożyłam słuchawki, już zwiększą pewnością siebie usiadł tuż przy mnie i niby niechcący położył za mną rękę naoparciu kanapy w ten sposób, że prawie mnie obejmował. Piękną macie tu wiosnę w Polsce  powiedział. Piękną i niezwykle silnieprzemawiającą do tych uczuć, które podczas reszty roku, zagłuszone nadmiaremprzyziemnych spraw i zajęć, budzą się nagle, by nam przypomnieć, że istnieje piękno. Czyżby wiosna belgijska pod tym względem ustępowała naszej?  zapytałam. Nie wiem.By o tym sądzić, musiałbym przeżyć wiosnę w Belgii obok istoty równiewiośnianej i równie koncentrującej w sobie uroki i sugestie wiosny jak pani. Więc już pan nie żałuje, że został pan w Warszawie? Och  oburzył się. Nie żałowałem ani przez jeden moment.Czyż moje oczy nie mówiątego pani codziennie?163 Zaśmiałam się i potrząsnęłam głową. Może jeszcze nie nauczyłam się czytać ich wyrazów.Niech je pan zamknie.Dobrze?.I teraz niech pan mówi.Posłusznie opuścił powieki.Przechyliłam się i pocałowałam go w usta.Nie mogłamprzecie przewidzieć, że na ten niewinny pocałunek, raczej muśnięcie, zareaguje w sposób takgwałtowny, chwytając mnie w objęcia.Tu na chwilę muszę przerwać tok narracji p.Renowickiej.Sam przyznaję, że nagły i nie dający sięprzewidzieć gest owego młodego człowieka zasługuje na surową naganę.Nie postępuje się w tensposób w stosunku do młodej mężatki, która w pełni zaufania przychodzi do mężczyzny przekonana otym, że jest dżentelmenem.Zepsucie, które w ostatnich czasach wkrada się w szeregi młodzieży,sprawia to, że kobiety bywają narażone na podobne, a zasługujące na potępienie ataki, chociażwszystkimi siłami starają się ich uniknąć.W danej sytuacji, jeżeli nieopanowany wybryk owego młodzieńca nie miał żadnych przykrychnastępstw, przypisać to należy nie tylko trwałym i niezłomnym zasadom p.Renowickiej, lecz także jejwyrozumiałości i taktowi.Jak to stwierdzimy z dalszego toku pamiętnika, umiała ona nie tylko zachować się w sposóbodpowiedni, lecz i nie zrazić do siebie zapalczywego młodzieńca.Przeciwnie: potrafiła zyskać jegoprzyjazń, czego dowody mamy w opisie dalszej ich znajomości.Dodam jeszcze, ze uważałem za wskazane wykreślić w tym miejscu z pamiętnika kilkadziesiątwierszy zawierających szczegóły, które zupełnie nie miały wpływu na dalszy tok akcji.Autorka niejest jeszcze wprawną pisarką i dlatego czasami lekceważy kanony kompozycji, pozwalającfragmentom rozrastać się do rozmiarów przytłaczających całość konstrukcji.(Przypisek T.D.M.)Gdy przypomniałam sobie o słuchawkach, u miss Normann był już ten ktoś.Zmiała się i zożywieniem (oczywiście sztucznym!), opowiadała mu o perypetiach jakiegoś swego kuzynana słynnym steeple-chase w Liverpoolu.Jaszczurka! Już zdążyła wypenetrować, czym możezająć Tota!Nie czekałam długo na jego głos.Ach, nie miałam już najmniejszej wątpliwości, że to byłToto.Poznałabym go chociażby po tych jego ulubionych powiedzonkach, których nie ośmielasię przy mnie powtarzać, gdyż je zawsze wyśmiewałam.Byli z sobą na pan i pani.Z ich rozmowy nie można było wywnioskować, by już międzynimi mogło dojść do czegoś istotniejszego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl