[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Gdzie tylko Zandra spojrzaÅ‚a, widziaÅ‚a, że wystrój apartamentu zmie-niÅ‚ siÄ™ diametralnie - byÅ‚ teraz znacznie bardziej luksusowy, niż kiedygoÅ›ciÅ‚a tu ostatnim razem, prawie dwa lata temu.Przez jedne otwarte drzwi dostrzegÅ‚a Å›ciany wybite zabytkowym kur-dybanem i eleganckie portrety autorstwa Tissota, Boldiniego i Sargenta,nie wspominajÄ…c o szeÅ›ciometrowej wysokoÅ›ci srebrnych palmach wstylu regencji, przypominajÄ…cych te z paÅ‚acu w Brighton; ich powyginaneliÅ›cie niemal dotykaÅ‚y sufitu.WszÄ™dzie widać byÅ‚o ogromny luksus: bogate, zachodzÄ…ce jeden nadrugi dywany o tajemniczych, zawiÅ‚ych wzorach, kominki z rozpalonymogniem, abażury z zielonego i szkarÅ‚atnego jedwabiu, kanapki wybitebrokatem, miÄ™kkie poduszki, bÅ‚yszczÄ…ce, rzadkie gatunki drewna, wy-szukane lustra.CaÅ‚kiem nowe wnÄ™trze, zauważyÅ‚a w duchu Zandra.DinÄ™ znów ogar-nęło szaleÅ„stwo. Kiedy masz wÄ…tpliwoÅ›ci, zmieÅ„ wystrój - oto mojemotto! - zwierzyÅ‚a jej siÄ™ kiedyÅ› ze Å›miechem przyjaciółka.Zandra uÅ›miechnęła siÄ™ na to wspomnienie.Jedno z caÅ‚Ä… pewnoÅ›ciÄ…można byÅ‚o powiedzieć o Dinie - robiÅ‚a to, co mówiÅ‚a.Ale, niestety, ra-zem z wystrojem najwyrazniej wymieniÅ‚a również caÅ‚Ä… sÅ‚użbÄ™.Zandranie dostrzegÅ‚a ani jednej znajomej twarzy.- Pani kazaÅ‚a poinformować, że wróci jak najwczeÅ›niej - prychnÄ…Å‚chÅ‚odno majordomus, otwierajÄ…c mahoniowe drzwi i cofnÄ…Å‚ siÄ™, by mo-gÅ‚a przejść.Hrabianka skierowaÅ‚a siÄ™ do apartamentu goÅ›cinnego, a Julio wszedÅ‚za niÄ…, zapaliÅ‚ wszystkie lampy w saloniku i rozsunÄ…Å‚ ciężkie kotary zsiedemnastowiecznego jedwabiu, podczas gdy pokojówka robiÅ‚a to samow sypialni.- JeÅ›li zechce pani wezwać mnie lub kogoÅ› ze sÅ‚użby - powiedziaÅ‚ -proszÄ™ skorzystać z jednego z kremowych telefonów.Zauważy pani, żepo obu stronach guzików sÄ… wypisane numery do wszystkich, od kucha-rza aż do mnie.- Jak w hotelu! - zauważyÅ‚a wesoÅ‚o Zandra.- Tak.- Nie widziaÅ‚ w tym nic zabawnego.- Do rozmów zewnÄ™trz-nych w apartamencie sÄ… dwie osobne linie prywatne, ale należy korzy-stać z jednego z mosiężnych telefonów.Ich numery sÄ… wypisane na apa-ratach.JeÅ›li nie ma pani żadnych życzeÅ„.- W tej chwili nie, dziÄ™kujÄ™.Po jego wyjÅ›ciu dziewczyna przysiÄ™gÅ‚aby, że temperatura w pokojupodskoczyÅ‚a o dwadzieÅ›cia stopni.W drzwiach sypialni pojawiÅ‚a siÄ™ pokojówka i nieÅ›miaÅ‚o spytaÅ‚a:- Czy życzy sobie pani, żebym wypakowaÅ‚a rzeczy?Zandra pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ….- Nie.- UÅ›miechnęła siÄ™.- DziÄ™kujÄ™.- Czy mam coÅ› przynieść?- JeÅ›li nie sprawi to zbytniego kÅ‚opotu, chÄ™tnie napiÅ‚abym siÄ™ herba-ty.- Och, to żaden kÅ‚opot, proszÄ™ pani! - zapewniÅ‚a jÄ… sÅ‚użąca.- JakÄ…pani lubi?- Nie macie przypadkiem Lapsang Souchong?- Naturalnie, że mamy!- W takim razie poproszÄ™ wÅ‚aÅ›nie tÄ™.- Zaraz przyniosÄ™, proszÄ™ pani! Przy okazji, mam na imiÄ™ Lisa.- Po-kojówka dygnęła i zniknęła bezszelestnie.Zandra skorzystaÅ‚a z okazji, by obejrzeć apartament.Luksusowy salonik byÅ‚ wyÅ‚ożony zielonÄ… boazeriÄ…, zwieÅ„czonÄ… zÅ‚oco-nym fryzem, na którym zawieszono kilka maÅ‚ych olejnych obrazkówFantin-Latoura.Cztery podwójne balkonowe okna wychodziÅ‚y na taras,peÅ‚en roÅ›lin, a pozÅ‚acane bergères a la reine w stylu Ludwika XVI i ka-napka byÅ‚y wybite Å‚ososiowym aksamitem.Na tables en chiffonnièrestaÅ‚y ceramiczne bibeloty i wazony ze Å›wieżymi kwiatami.PrzylegajÄ…ca sypialnia okazaÅ‚a siÄ™ bardzo kobieca, jej Å›ciany wybitobladoróżowym jedwabnym adamaszkiem, gzymsy byÅ‚y zielone, a zasÅ‚onyi baldachim z malinowego jedwabnego brokatu.Telewizor zostaÅ‚pomysÅ‚owo ukryty w półokrÄ…gÅ‚ej komodzie Boullea.Pod każdym wzglÄ™-dem byÅ‚ to książęcy apartament.Zandra pchnęła lewe z pary idealnie wyważonych, artystycznie syme-trycznych drzwi.Za nimi znajdowaÅ‚a siÄ™ przestronna Å‚azienka wielkoÅ›ciÅ›redniej kawalerki: cala wyÅ‚ożona marmurem, z lustrami, w którychwszystko odbijaÅ‚o siÄ™ w nieskoÅ„czoność.OpuÅ›ciwszy Å‚azienkÄ™, dziewczyna otworzyÅ‚a drzwi z prawej strony.Natychmiast automatycznie wÅ‚Ä…czyÅ‚o siÄ™ Å›wiatÅ‚o, ukazujÄ…c garderobÄ™wielkoÅ›ci sklepu z konfekcjÄ….Puste przegrody czekaÅ‚y na kufry z ubra-niami.ByÅ‚y tam szuflady, pochyÅ‚e półki na obuwie, stojaki na kapelusze, ru-chome lustra i niezliczone, przezroczyste torby na ubrania.Do każdegowieszaka, obciÄ…gniÄ™tego różowym jedwabiem, przywiÄ…zana byÅ‚a saszetkaz wiórkami cedrowymi.Zandra uÅ›miechnęła siÄ™ ironicznie i pomyÅ›laÅ‚a: Wszystko, co przy-wiozÅ‚am, zmieÅ›ciÅ‚oby siÄ™ w jednej szufladzie.SÅ‚yszÄ…c dyskretne pukanie do drzwi, wróciÅ‚a do saloniku.PrzyszÅ‚a Li-sa z drewnianÄ… tacÄ… przykrytÄ… adamaszkiem.Zandra uÅ›miechnęła siÄ™ ipowiedziaÅ‚a:- WyglÄ…da przeÅ›licznie.To wszystko, Liso.DziÄ™kujÄ™.Teraz, kiedy w koÅ„cu zostaÅ‚a sama, nalaÅ‚a sobie herbaty, dodaÅ‚a kro-plÄ™ Å›mietanki i jednÄ… kostkÄ™ cukru.Potem przeszÅ‚a do sypialni, postawi-Å‚a filiżankÄ™ i rozpakowaÅ‚a skromnÄ… zawartość torby.PowiesiÅ‚a skórzanÄ…kurtkÄ™ na jedwabnym wieszaku, zÅ‚ożyÅ‚a kilka pogniecionych fataÅ‚asz-ków, które zabraÅ‚a z sobÄ…, i wsunęła je do jednej z szuflad.SkoÅ„czywszy siÄ™ rozpakowywać, ponuro rozejrzaÅ‚a siÄ™ po wielkiejgarderobie.W jej szafie brakowaÅ‚o nawet najbardziej podstawowychrzeczy!RozsÄ…dnie szybko zamknęła drzwi i popijajÄ…c herbatÄ™, przypomniaÅ‚asamej sobie, że brak ubraÅ„ jest teraz jej najmniejszym zmartwieniem.DziÄ™ki Dinie miaÅ‚a dach nad gÅ‚owÄ…, a do tego caÅ‚kiem przyzwoity.Praw-dÄ™ mówiÄ…c, należaÅ‚o być wdziÄ™cznÄ… losowi.UwzglÄ™dniajÄ…c okolicznoÅ›ci ipoÅ›piech, z jakim szczęśliwie umknęła swym przeÅ›ladowcom i uciekÅ‚a zLondynu, powinna odczuwać zadowolenie, a nie użalać siÄ™ nad sobÄ….NaprawdÄ™ trzeba już skoÅ„czyć z tymi czarnymi myÅ›lami, upomniaÅ‚a sa-mÄ… siebie, i zacząć pogodniej spoglÄ…dać na Å›wiat.MogÅ‚o być gorzej.MyÅ›li o bracie wypeÅ‚niÅ‚y jej gÅ‚owÄ™.Rudolph.Rudolph.Westchnęła gÅ‚oÅ›no, jakby wydychaÅ‚a trujÄ…ce wyziewy.Nie ulegaÅ‚owÄ…tpliwoÅ›ci, że niepewny los tego chÅ‚opaka rzucaÅ‚ ciemny cieÅ„ na jejÅ›wiat.PoczuÅ‚a szczypanie pod powiekami i padÅ‚a, jak podciÄ™ta, na krzesÅ‚o.OczywiÅ›cie jej wÅ‚asne problemy przestaÅ‚y teraz mieć znaczenie! ByÅ‚abezpieczna, przynajmniej na razie.Ale Rudolph.Azy napÅ‚ynęły do jejzielonych oczu.O, Boże! Co te potwory zrobiÄ… Rudolphowi, kiedy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|