[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wówczas dopiero otworzyła usta, ale tylko po to, żeby spytać, czy to on.Melania wydarła jej słuchawkę z ręki, Felicja poszła do swojego pokoju podnieść drugą i uczestniczyć w rozmowie.Dorotka mogła skorzystać z trzeciej w pokoju Melanii, ale nie chciało się jej.Usiadła przy stole nad szklanką herbaty z nadzieją na chwilę spokoju.Na wieść o znajomości Wandzi z Andrzejem Pawlakowskim Wojciechowski bardzo się zdziwił.- Nic o tym nie wiem.I przecież.nazwisko! Wandzia wcale nie miała skojarzeń, kiedy okazało się, że Dorotka nazywa się Pawlakowska.Co to za zdjęcie, gdzie robione?- Nie mam pojęcia.U was, z pewnością.Może zrobimy tu odbitkę i wyślemy panu.Wojciechowski przerwał od razu.- Nie, faksem proszę.Będzie szybciej.Nader mnie to zaciekawiło, bo ileż z tym było kłopotu.!- Ale ono kolorowe.- Nic nie szkodzi, ja mam kolorowy faks.Wandzia znała oczywiście rozmaite osoby, o których mogłem nie wiedzieć, polskie rodziny, większość z nich już nie żyje, a młode pokolenie trochę odpadło, dlatego, jak mówiłem, czuła się osamotniona.Ten Pawlakowski może u nich gościł.Jak będę miał zdjęcie, popytam trochę, bo prawdę mówiąc, od wyjazdu Wandzi wydaje mi się, że nie mam kompletnie nic do roboty.- On jest rozbrajający - powiedziała Melania, odkładając słuchawkę.- Już nie można wyraźniej powiedzieć, jak mu Wandzia dokopywała.- Skąd masz zamiar wytrzasnąć kolorowy faks? - spytała Felicja, wchodząc z powrotem do jadalni.- Nie wiem jeszcze.Dorotka załatwi.I Marcinka można włączyć, młodzież wie takie rzeczy.- A u ciebie w redakcji nie ma?- Jest.Ale u siebie wolę nie.- Niby dlaczego? Nie może to chyba drogo kosztować?- Nie o koszty idzie.Co ja się mam tłumaczyć i wyjaśniać.- A.! - ucieszyła się Felicja.- Kochającego Pawełka podejrzewasz i nie chcesz, żeby się czegoś dowiedział?- Głupia jesteś i tyle.Może nie chcę, moja rzecz.Przez chwilę Dorotka z przyjemnością przysłuchiwała się jadowitej kłótni obu ciotek.Potem przyszło jej na myśl, że właściwie jej samej też na tym zależy.Włączyła się pomiędzy zdaniami, ucinając temat chwilowy.- Gliny - powiedziała beznamiętnie.- Policja, mam na myśli.Oni na pewno też mają kolorowy faks, ucieszą się może nawet, że jest coś nowego, a o wynikach opowie nam Wojciechowski.Co wam szkodzi?Ciotki patrzyły na nią w milczeniu przez całe trzy sekundy, a potem spojrzały na siebie.- Ruszyło martwe cielę ogonem - mruknęła z przyzwyczajenia Melania, podczas gdy Felicja zastanawiała się, zaprotestować czy nie, bo nie ona wpadła na ten pomysł.Ale nie był zły i wykluczał koszty.- Nie wiem - rzekła cierpko.- Może oni świadczą usługi dla ludności.Jak chcesz, to do nich zadzwoń.Zdaje się, że zostawili telefon.* * *Informacji na sekretarce Bieżan wysłuchał dopiero po powrocie do domu około wpół do drugiej w nocy.Spodobała mu się.Z wysiłkiem powstrzymał się od natychmiastowego rozpoczęcia działań.Dwa kolorowe zdjęcia Wandzi z Andrzejem poleciały do Stanów Zjednoczonych nazajutrz rano.Zważywszy, iż o tej porze Wojciechowski z kolei spał błogim snem, odpowiedzi można było oczekiwać dopiero w godzinach popołudniowych.Obaj z Robertem zaczęli zatem dzień pracy od konfrontacji osiągnięć.- Drążkiewicz przysiągł, że o pani Parker dowiedział się w piątek, znaczy w dniu zabójstwa - relacjonował Robert.-Melania się nią nie chwaliła, ani jemu, ani nikomu.Nie musiała, oni i tak spotykają się na mieście, albo u niego, więc nawet stado przyjezdnych krewnych nic by im nie zaszkodziło.On zaś tak znowu gęby nie rozpuszcza, owszem, przemyśliwa, żeby się z nią ożenić, teraz nawet bardziej niż przedtem, ale ona nie chce.A nie rozpuszcza, bo młodszy od niej i wiadomo, jak na to ludzie reagują.Facetka jest atrakcyjna, zrobiła się bogata, namawiałby ją, tylko jest jeden kłopot, mianowicie chciałby mieć dzieci.Ona mu nie urodzi, to wyraźnie powiedziała.Przy kielichu siedzieliśmy, rozłożył się trochę i przyznał, że najbardziej by chciał, żeby jakaś dziewczyna mu coś urodziła, jego własne, ożenić się z Melanią i niechby to coś żyło w dobrobycie.Wątpi, czy Melania się zgodzi.Więc jej cały majątek ni go ziębi, ni grzeje, chociaż owszem, przyznaje, że za jej forsę dużo drobiazgów leci.Samochód chociażby.- Teraz będzie miała więcej - przypomniał Bieżan.- On też to rozumie.Może gdzieś pojadą, na jaki urlop albo co.Na reportaże.Gdyby się z nią ożenił, rezygnując z dzieci, ona starsza, po żonie by dziedziczył, ale też wątpi, bo nie wiadomo komu z brzega.Rozmawiać, nie rozmawiał na ten temat z nikim absolutnie, głupio by mu było.Rozważa sprawę w aspektach osobistych sam ze sobą i na tym koniec.Do ostatecznych wniosków jeszcze nie doszedł, a ja się mam nie dziwić, że od owego piątku Melania wydała mu się młodsza i piękniejsza.- I mam nadzieję, że mu się nie dziwisz - podsumował Bieżan.- Tak podejrzewałem, że ona babci nie reklamowała, więc pożytku z niego wielkiego nie mamy.Przyznał się, co robili na górze?- Naprawdę wybrali zdjęcie do publikacji, a potem trochę tego.no, pogzili się przez chwilę.Dlatego on zszedł na dół, a ona została poprawić twarz i uczesanie, bo siostry ma spostrzegawcze.Jego zdaniem, wnioskując z efektów, na zabijanie kogokolwiek zabrakłoby jej czasu, ale to i tak, zdaje się, mamy omówione.Podejrzanych dźwięków nie słyszał.Na ten temat w ogóle ulewało się z niego całkiem swobodnie, stopowało go trochę przy gadaniu o pracy, o kim, jak, pod czyim wpływem, pisać, nie pisać i tak dalej.To nas nie dotyczy, gnojowisko ogólne.Bieżan kiwnął głową i wystąpił ze swoją relacją.- Notariusz był lepszy.Też nie ukrywam, że siedzieliśmy przy koniaczku.Sekretarki ma sprawdzone, tylko jedna młoda, ale za to córka przyjaciół.Nigdy dotychczas z jego kancelarii ani jedno słowo nie wyszło, ale za klientów gwarantować nie może.Taki ma głupi układ przestrzenny, że w różnych miejscach różne rzeczy słychać.Jeśli ktoś mówi cicho, wszystko jest w porządku, ale pani Parker nie krępowała się, a głos miała przenikliwy.Siedziało mu wtedy w biurze troje klientów, dwie sztuki w poczekalni, jedna w sekretariacie, gdzie urzęduje także jego zastępca, mogli słyszeć każde słowo.Zaraz.no, za pół godziny.powinien zadzwonić i podać mi ich nazwiska, to na wszelki wypadek.Pomijając jego samego i jego personel, są to jedyne osoby, które z detalami mogły poznać ostatnią wolę denatki.Robert z powątpiewaniem patrzył na zwierzchnika.- Jeżeli żadna z tych osób nie była bliską rodziną spadkobiercy.- Dowiemy się za chwilę.Po południu pogadam z Wojciechowskim, chociaż uważam, że to za wcześnie, on tam musi rozpoznać znajomych i napuszczanie na niego tamtejszych psów nic nie da.Dopiero jak rozpozna, rozmowy z nimi załatwią szybciej, a szczerze mówiąc, wolałbym po przyjacielsku.Szkoda, że sam nie mogę tam skoczyć.Angielski znam słabo, ale denatka wcale nie znała, to wszystko nasi.- A gdyby tak.? - ożywił się Robert [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl