[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. A więc chyba obydwaj mamy problemy z odmówieniem mu.Palce zacisnęły mu się na kanapce i obróciły ją w coś bezkształtnego,kluchowatego.Kapusta i sok wysączyły się i chlapnęły na biurko.Podniósł kilka nitek kiszonej kapusty i wsadził sobie do ust.Głębokozamyślony przeżuł je, oblizał skraj wąsa i nagle wydał się zagubiony.Smutne, delikatne, pulchne dziecko, z którym znów nikt nie chce siębawić. Przepraszam  powiedziałem. Wiem, że to dla pana cholernietrudny okres i nie chcę go jeszcze pogarszać.Obydwaj dajemy sobąmanipulować.Nie ma sensu ciągnąć tego dalej. Ja go za to winie  odezwał się. Za Holly? Za Holly i za wszystko.Za to. Uszczypnął wałeczek tłuszczu.Za moją matkę.Powinna pojechać do szpitala, jak tylko zaczęła krwawići srać krwią.Mieliśmy białą muszlę klozetową, a ona zabarwiła ją naczerwono.Jeszcze to pamiętam.Nigdy tego nie zapomnę.Wszystkoz niej wylatywało.Bolało ją.Każdy idiota zauważyłby, że potrzeba jejopieki lekarza, ale jak zwykle, on wiedział wszystko najlepiej.Powiedział, że potrzeba jej jedynie odpoczynku, żeby się nieprzemęczała.Zabrał ją do szpitala dopiero wtedy, gdy zemdlała. Dlaczego? Nie lubi lekarzy, nie ufa im.Zawsze wie lepiej.Wszystko potrafirobić lepiej niż ktokolwiek inny.Twarz miał rozgorączkowaną, lśniącą od potu, gniewnąi wykrzywioną, jak faworyt walki, który dostaje cięgi.Cięgi spuszczałamu jego wściekłość. Moja opinia jest taka  powiedział  że ją, kurwa, zabił.Miałem szesnaście lat.Powinienem mieć prawo jazdy, powinienem sam móczawiezć ją do szpitala.Ale nie pozwolił mi się uczyć jezdzić domomentu, kiedy skończyłem osiemnaście lat.Mówił, że jeszcze niedojrzałem.Holly kazał czekać do dziewiętnastu lat.Oczy mu wyszły na wierzch i zatrząsł się jego miękki brzuch.Pięścimiał wielkie i mięsiste, kanapka stała się jedynie kulką ciasta.Spojrzałna nią i wrzucił ją do kosza na śmieci. Opowiedział mi inną historyjkę o pana matce  zdziwiłem się. %7łenie udała się rutynowa operacja.Błąd w sztuce lekarskiej. Jedyny błąd został popełniony przez niego.Błąd w sztucemałżeńskiej.Szkoda, że za to nie można pozwać do sądu.Zanimprzewiezli ją na salę operacyjną, straciła zbyt dużo krwi.Zapadła w stanszoku i nigdy z niego nie wyszła.Wiem, ponieważ parę lat temu użyłemswoich wpływów i wydostałem jej kartę.Walnął pięścią w biurko. Jasne, że opowiedział panu inną historyjkę.Kłamie.Bezmrugnięcia okiem.W jednej minucie coś mówi, a w następnejzaprzecza, że to powiedział.A może dla niego to nie jest kłamstwo,może naprawdę wierzy w te bzdety, którymi się karmi.Nie wiem.Mimo że minęło tyle lat, nie wiem.I gówno mnie to obchodzi.Wiemnatomiast, że jest samolubnym dupkiem, który dba jedynie o siebiei uwielbia władzę; absolutną kontrolę.Musi kontrolować wszystkichi wszystko.Kiedy mieszkałem w domu, byłem więzniem.Sposób, w jakisię ubierałem, to, co jadłem, wszystko musiało przejść przez jegopieprzoną inspekcję.Gdy się wyprowadziłem, poczułem się jak nowonarodzony. A Holly? Moja siostra była najgorszym rodzajem więznia. Skazana na odosobnienie.Spojrzał ze zdziwieniem. Takie sformułowanie przyszło mi do głowy, gdy ujrzałem jej pokój wyjaśniłem.Oczy mu zwilgotniały.  Tak.Skazana na pieprzone dożywocie.Ja przynajmniej potrafiłemsię stamtąd wydostać.Ona nie.Nie miała zdolności.Znajdowała sięjeden poziom wyżej niż osoba opózniona w rozwoju.Dla niego było toidealne.Kiedy tylko skończyła szkołę średnią, wyrzucił gosposięi wykorzystywał Holly do sprzątania domu. Czy Holly się temu sprzeciwiała? Holly się niczemu nie sprzeciwiała. Czy kiedykolwiek zachowywał się wobec niej.nieodpowiednio?Uniósł brwi. Co ma pan na myśli? Nieodpowiednio seksualnie.Czy ją wykorzystywał.Potrząsnął głową. Wam zawsze to samo w głowach. Nagle jego twarz stężała odgniewu. Dlaczego? Wie pan coś na ten temat? Nie  odparłem szybko. Zupełnie nic. Więc skąd to pytanie?Ostrożnie dobierałem słowa. Prowadzili odosobnione życie, co sprzyja takim sytuacjom.Wykorzystywał ją jako gosposię.Ten związek wyglądał niemal.jakzwiązek małżeński. Nie plam nas jeszcze bardziej  jęknął Burden. Przeszliśmywystarczająco wiele. Miałem zamiar. Wyjaśnijmy sobie jedną rzecz.Jeśli nazwisko moje albokogokolwiek z mojej rodziny pojawi się w jakimkolwiek raporcie, jakipan dla niego napiszesz, to zaskarżę pana, wykorzystując wszelkiewpływy stojącej za mną korporacji.A jeśli wspomnisz mu pan coś, cosprawi, że będzie mnie nachodził, osobiście sobie to na panu odbiję.Może wyglądam jak jakiś tłusty pierdoła, ale wyciskam z ławeczki stokilo, rozumiesz pan?  Uniósł ręce i dla podkreślenia słów grzmotnąłw biurko. Czy to jasne? Nic nie piszę  uspokoiłem go. I przyszedłem tutaj rozmawiaćo pańskiej siostrze, a nie o panu. To nim wstrząsnęło.Przejechał po biurku kostkami dłoni, jak goryl,i osunął się na krześle.Minęło kilka chwil, zanim się odezwał. Nim się pan tu pokazałeś, powiedziałem sobie, że pana spławię,zachowam godność, a oto gadam o sobie jak najęty. Uśmiechnął sięsłabo. Boże, zamieniam się w niego. Wątpię  zaprzeczyłem, patrząc znacząco na fotografie naścianach. To, co pan sobie wykreował, wygląda zupełnie inaczej niż to,w czym się pan wychował.Jedną ręką zakrył oczy. Są wspaniałe  powiedział zdławionym głosem. Nie mogępozwolić, żeby to w jakiś sposób na nie wpłynęło. Rozumiem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl