[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Widzialność była niemal zerowa.Ze śródokręcia Juliadostrzec mogła jedynie dziób i rufę; poza tym rozciągała się ju\ tylko szara nicość.Nie zmienił sięnatomiast wiatr, który wbrew wszelkiej logice wcią\ wiał od zachodu; dmuchał przez mgłę, ale codziwne, nie naruszał jej w \aden sposób.Durk zmuszony był Prowadzić statek zdając się nawskazania kompasu.Poza tym opierał się na domysłach.Kiedy stało się jasne, \e zwał mgły jest tak samo niezmiernie głęboki, jak szeroki,poczyniono ró\nego rodzaju przygotowania.Na pokładzie przebywała zawsze tylko minimalna,niezbędna do obsługi statku liczba marynarzy.Reszta siedziała na dole, gdzie mo\na było utrzymaćciepło.Przebywającym na pokładzie od dawano najcieplejsze odzienie, często te\ zmienianowachty.Niewiele więcej mo\na było zrobić, jak tylko płynąć naprzód i mieć nadzieję na rychłykoniec tarapatów, w jakich się znalezli.Durk zapytał Kubiaka, czy jego magiczne talenty mogłybypomóc im wydobyć się z opresji, lecz młodego czarodzieja opanował obezwładniający lęk przedprzera\ającym zimnem wiedział, \e moc, jaką dysponował, była bezu\yteczna wobec tegowszystkiegoPo dwóch dniach \eglugi na oślep noce ró\niły się od dni tylko nieco głębszym mrokiem spotkali pierwszą górę lodową.Wyłoniła się z mgły tak bliska i tak masywna, \e a\ trudno byłow nią uwierzyć.Tylko dzięki niezwykłemu szczęściu uniknięto zderzenia.Incydent tenspowodował, \e na pokładzie przybyła pewna liczba osób w charakterze obserwatorów.Durk niebył pewien, czy ci ludzie się na coś przydadzą, ale czuł, \e nawet w takim zimnie lepiej będzie dlanich robić cokolwiek, ni\ siedzieć na dole i czekać na zderzenie.Dostrze\ono jeszcze kilka innychszarych kształtów, lecz nie wiedzieli, czy były one górami lodowymi, czy te\ jak się wszyscytego obawiali szarymi statkami, \aden, bowiem nie zbli\ył się na tyle, by zyskali pewność.Durkzaczynał wierzyć, \e przeznaczeniem Fontainy jest wieść zaczarowane \ycie.Czwartego dnia po wpłynięciu w tę ohydną mgłę, zaczęły się choroby.Początkowoprzypuszczali, \e napady kaszlu i trudności w oddychaniu, które dotknęły załogę, są skutkiemprzeziębień i katarów wywołanych przebywaniem w takim zimnie.Ale szybko stało się jasne, \e tocoś o wiele bardziej złowieszczego.Kilku mę\czyzn zaczęło cierpieć na brak orientacji iniezborność ruchów, narzekali te\ na palący ból w oczodołach i gardle.Jeden z malignie upadł napokład, wrzeszcząc coś bez związku i młócąc rękoma i nogami.Najsilniej cierpiących trzymano pod pokładem w ciszy i cieple, ale to zmuszało dowiększego wysiłku tych, którzy jeszcze pracowali.Wyglądało na to, \e mo\e nadejść chwila, kiedynie wystarczy ludzi do wykonania jakiegokolwiek manewru.Julia, która przebywała pod pokładem, nie doświadczyła przez jakiś czas najgorszychskutków mgły, lecz w końcu zaczęła dostawać mdłości w swej dusznej kabinie i zmuszona byławyjść na pokład.Odetchnąwszy zimnym, wilgotnym powietrzem odczuła chwilową ulgę, a potemkrzyknęła głośno, gdy oślepiający ból wypełnił jej głowę.Zanieśli ją z powrotem na koję, gdziele\ała dysząc cię\ko i wijąc się z bólu.Kubiak, jeden z pierwszych charczących i kaszlących, znalazł w końcu lekarstwo.Przeczesywał magazyny i zapasy leków próbując znalezć coś, co mogłoby przynieść ulgęwszystkim cierpiącym na statku.Sam wprawdzie czuł się naprawdę zle, ale jego wra\liwośćczarodzieja kazała mu rozpaczliwie szukać jakiegoś sposobu, by pomóc innym.Nie mógłpochwalić się większymi sukcesami, dopóki w zakurzonym kącie ładowni nie odnalazł skrzyni zbutelkami wina.Etykiety na butelkach były puste, z wyjątkiem zatartego znaku i słowa Peven.Kubiakowi nic to nie mówiło.Znalazł korkociąg i kaszląc i dysząc ochryple z wysiłku, otworzył jedną butelkę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|