[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kiedy zobaczyła, \e Mark się obudził, nalała trochę płynu do miski i zaniosła mu. Wypij.Dobrze ci to zrobi. Co to jest?  Mark podejrzliwie powąchał pachnący ziołami płyn. Jeden z przepisów Janiego.Jak tam twoje \ebra? Bolą  odparł, opierając się chęci przeciągnięcia się.Upił łyk gorącego płynu i skrzywiłsię. Jeśli smakuje a\ tak ohydnie to musi zrobić mi dobrze.Co z Janim?Twarz Fontainy zachmurzyła się. Bez zmian.Ferragamo martwi się, choć nie chce się do tego przyznać.Sądzę, \e jest tucoś niezrozumiałego, co ogranicza jego umiejętności lecznicze. Trucizna? Nie.Strzała nie była zatruta.Och, chciałabym, \eby się obudził. Daj mu trochę tego  powiedział Mark, oddając jej pustą miskę. Wystarczy, \ebyzbudzić nieboszczyka.Natychmiast po\ałował, \e nie ugryzł się w język.Fontaina wyglądała na dotkniętą. Przepraszam  powiedział, ale księ\niczka ju\ się odwróciła.Nie martw się o nią  usłyszał głos Długowłosego. Jest twardsza, ni\ myślisz.śeby tylko z Janim było wszystko dobrze.Będzie.Właśnie dochodzi do siebie.Mark spojrzał na drugą stronę polanki i zobaczył, \e Ferragamo uśmiechnął się, gdypowieki Janiego zadrgały.Wstał i podszedł do nich, ale Fontaina znalazła się tam przed nim.Uklękła i ujęła w obie dłonie prawą rękę Janiego.Kiedy otworzył oczy, w jego rozszerzonychzrenicach widać było wyraz oszołomienia.Spojrzał najpierw na Fontainę, która uśmiechnęła sięzachęcająco, a potem na Długowłosego kręcącego się wokół Marka.Dziwny wyraz przemknął pojego twarzy, a potem zamknął oczy i znowu zapadł w sen.Ferragamo wstał, promieniując zadowoleniem.  Dochodzi siebie  stwierdził. Zajmie to trochę czasu, ale będzie jak nowonarodzony.Fontaina spojrzała na niego. To cudownie  powiedziała. Dziękuję ci.Mark poczuł się trochę niepotrzebny i kot zaraz wychwycił jego nastrój.Chodzmy, zobaczymy, czy nie ma jakichś ryb w tym strumieniu  powiedział i odeszlirazem.* * ** * ** * ** * *Ostatecznie spędzili w obozie cały dzień i następną noc.Nikt nie sprzeciwiał się narzuconejbezczynności.Fontaina przez większość czasu była przy Janim.Ferragama mile zaskoczyła troska,jaką okazywała komuś innemu ni\ sobie.Okresy, kiedy Jani odzyskiwał przytomność, stawały sięcoraz częstsze i dłu\sze i był ju\ w stanie wypić trochę zupy i naparu z ziół.Strumień okazał siędaleko za mały, \eby mo\na było znalezć w nim jakieś warte zachodu ryby,  o czym, jakpodejrzewał Mark, Długowłosy wiedział od samego początku,  ale Orme powrócił z trzemaustrzelonymi ptakami i królikiem, tak, \e nikt nie poszedł spać głodny.Jednak musieli wyruszyćwkrótce, choćby z powodu koni.Skończyła się dla nich pasza, a w tej części lasu pod drzewamirosło niewiele trawy.Sowa potwierdziła przypuszczenia Ferragama, \e wielki leśny szlak biegnieokoło ligi od obozu na zachód, więc podjęto decyzję, \e wyruszą w drogę następnego ranka.Ktoś inny jeszcze, niemal niezauwa\any pośród ogólnego zainteresowania Janim, odzyskałprzytomność w ciągu dnia.Banita ocknął się, czując niewyrazne zdziwienie, \e jeszcze \yje.Przezjakiś czas nie dawał oznak \ycia, obserwując swych pogromców spod wpółprzymkniętych powiek.Widok \ołnierzy był wystarczająco przygnębiający, ale \e to gniew Ferragama wtrącił go w topaskudne poło\enie, więc bał się tego człowieka jeszcze bardziej.Nie dostrzegł \adnych mo\liwości natychmiastowej ucieczki i wkrótce pragnienie zmusiłogo do ujawnienia, \e odzyskał Przytomność. Wody  zakrakał tak \ałośnie, jak tylko mógł.Ansar przyniósł mu trochę i wypił ją z wdzięcznością, a potem udał, \e ponownie traciprzytomność.Nie miał zamiaru pozwolić, by go ktoś wypytywał, szczególnie zaś ten porywczymłodzieniec.Wieczorem rozwiązano mu ręce i dano jeść.Zjadł szybko pod bacznym spojrzeniem kilkupar oczu, a potem został znów związany.Pomijając to jeniec był mniej lub bardziej ignorowany ibył z tego powodu bardzo zadowolony. Tej nocy Ansar objął ostatnią wartę, lecz wkrótce po tym jak obudził go Essan, brak snuprzez kilka ostatnich nocy dał znać o sobie.Zdrzemnął się, przekonując samego siebie, \e będzieświadom najdrobniejszego szmeru.Kiedy zbudził się o świcie, serce załomotało mu głucho w piersiach.Z głośnym okrzykiem zerwał się na nogi, rozglądając się wokół dzikim wzrokiem.Banita zniknął [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl