[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Usiłuje się przypodobać - wyjaśnił Morley.Liczy na to, że popuścisz cugli, gdy przyjdzie odpowiednia chwila.- Jak ci się zdaje, kiedy spróbuje wiać?- Skoro tylko ruszymy w stronę gniazda.Nie odważymy się tracić czasu na pogoń.A ponieważ nasza obecność zajmie ich nieco, ma spore szansę na dotarcie do celu w jednym kawałku.To jego kraina i wciąż jeszcze potrafi robić z pogonią, co zechce.Przez chwilę obserwowałem Dojango.Zbierał pamiątki.Odciął pazury nieżywemu jednorożcowi, wyrwał mu kilka ostrych jak brzytwy zębów i zaczął medytować, jak dobrać się do rogu.W Full Harbor za taką zdobycz zapłacą mu ponad pięćdziesiąt marek, a w TunFaire będzie to więcej niż ciekawostka.- No i co z nim zrobimy? - zapytał Morley.- Niech wieje.Już nie jest nam potrzebny.Zeck Zack wrócił w podskokach.Zameldował, że czterech żołnierzy i major, a także czterej inni mężczyźni przeżyli.Wiedziałem, że jednym z nich jest Saucerhead.Drugi pasował mi na Va-sco.Pozostali mogli okazać się kimkolwiek.- To, że przeżyli, nie znaczy, że są cali - oznajmił centaur.-Nieźle ich posiekały.- A co z kobietami?- Raczej nie mają obrażeń.Trochę poszarpane, tu i tam, jak przy takich okazjach.- Możemy za to podziękować temu świrowi Saucerheadowi -burknął Morley.- Jedna z nich nie przestawała się wydzierać.Groziła, że ubije twoje jaja, usmaży i nakarmi nimi jednorożce.Kiedy dowódca żołnierzy usiłował ją uciszyć, ugryzła go i kolanem załatwiła jego jaja.- Moja słodka, kochana Różyczka.Jaką cudowną żoną byłaby dla jakiegoś biednego durnia.Dobrze.Idziemy.Skierowałem wierzchowca na wschód.Nasza jedność zaczynała się kruszyć na spojeniach.- Ale ona potrafi się odciąć - zauważył Morley, tonem, który dziwnie kojarzył się z podziwem.- Odjedziesz sobie tak po prostu?- Owszem.Major już nigdy nikogo nie uwięzi.Zrobiłoby się z tego trzystronne małżeństwo z rozsądku, tak kłótliwe, jak potrafią być takie związki.Ale zajmą się sobą.Myślisz, że możnaby zmusić Dorisa i Marshę, żeby pociągnęli wóz? Może nam się jeszcze przydać.Wóz akurat nie był uszkodzony, tylko przewrócony do góry kołami i bez zaprzęgu.- Należy do wojska.Lepiej, żeby nas z nim nie złapali.- Nie złapią.Poszeptał z grollami.Odpowiedziały w chyba dość nieuprzejmy sposób.- Chcą pozbierać rogi jednorożców - wyjaśnił Morley - które mogą się okazać pożyteczniejsze niż wóz.Przebijesz rogiem serce jednego z tamtych i po wszystkim.Pewniejsze niż srebro, bo rogów nie wyczują.- Dobrze, zawrzyjmy umowę.Wóz za rogi.Ci ludzie długo jeszcze będą grzebać zabitych i lizać rany.Grolle przyjęły układ.Krach! Wóz stanął na kołach.Grolle zaczęły biegać od jednorożca do jednorożca, marząc pewnie o kupnie trunków.Para młodych samic, widocznie niezbyt ciężko rannych i oburzonych zbieraniem łupów, wyskoczyła z kanionu i natarła na nich.Dziwne, ale grolle zatłukły je ze spokojem.XLIVTego dnia nie próbowaliśmy się dostać na płaskowyż z gniazdem.Chciałem ruszyć wcześnie, kiedy się ułożą, żeby przespać dzień, a nie wieczorem, gdy są rozbudzone.Gdy słońce stoi wysoko, śpią tak mocno, że właściwie nie można ich dobudzić.Nawet starsi niewolnicy krwi miewają kłopoty z reakcją.Tak przynajmniej mówiła legenda.Wydostaliśmy się poza zasięg wzroku naszych prześladowców, po czym zajęliśmy zacieraniem śladów i rozmieszczaniem fałszywych tropów.Zeck Zack pracował ciężko, starając się być pożyteczny.Znał wszystkie tricki.Nawet kazał grollom nieść pół kilometra wóz na rękach, żeby pozostawić fałszywe ślady kół.Na noc rozłożyliśmy się na szczycie niskiego pagórka, niewiele ponad trzy kilometry od płaskowyżu.W głowie pulsowało mi od bliskości Kayean.Ze wzniesienia mogłem obserwować większość drogi do płaskowyżu i naszych maruderów.- Dziś nie będzie ognia - oznajmił Zeck Zack, kiedy przykucnąłem z lunetą, żeby się przekonać, jak radzi sobie major.- Rozprószcie się nieco i zostańcie w pobliżu kamieni, które najmocniej nagrzewają się za dnia.Właśnie tak znajdują swoje ofiary naodległość.Kierują się ciepłem.Nie byłoby też głupio przypilnować, aby zbyt dużo metalowych przedmiotów nie nagromadziło się w jednym miejscu.- Nie ostrzeżesz ich przypadkiem, żeby zarobić parę punktów?- Nigdy nie miałem szczególnych skłonności do samobójstwa.Bywam gwałtowny, krewki, pochopny, nieraz głupi.Ale nie jestem samobójcą.Za bardzo lubię dobre strony życia.- Zapatrzył się w przestrzeń i powtórzył: - Za bardzo
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|