[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Złe przykłady, otaczające ją od dzieciństwa, ta wieczna atmosfera kradzieży i oszustwa, w jakiejsię obracała, zaczyna wywierać swój wpływ, głusząc wszelkie dobre popędy;  koszykowe  taplaga domowego gospodarstwa  rozpościera się powoli i wśród tej urzędniczej nędzy, czyniąc zuczciwej dziewczyny złodziejkę, jakkolwiek początkującą, lecz już obrzuconą błotem występku.Gdy Julia następnego dnia układała się do snu, znalazła wsuniętą pod poduszkę garstkę drobnej73 monety, za którą kupiła sobie trzy chińskie papierki, napełniające sinawym dymkiem całe po-mieszkanie.Głos Kaśki drżał wprawdzie, gdy przy rachunku wymieniała ilość mąki i mięsa, ale siedząca uokna Julia nie zdawała się zwracać uwagi na taką drobnostkę.Z ciemnej głębi okna wpadał prądświeżego powietrza, przynoszący ze sobą głuchy turkot przelatującego właśnie pociągu.Julia,wpatrzona w purpurową gwiazdkę, lśniącą po wysokim nasypie kolejowym, rwała się myślą wdalekie strony, które przedstawiały się jej w zamglonych obrazach półsennych.Jak mówiliśmy,była to jedyna chwila dnia, w której nawet na twarzy Julii przemykało się pragnienie swobody.Zoczyma utkwionymi w przelatujące krwawe światło, nie zwracała uwagi na Kaśkę, przeciśniętą doprzeciwległej ściany.Kaśka po raz pierwszy w życiu kradła i z całą niepewnością debiutanta wy-mawiała słowa mające na celu zamaskowanie kradzieży.Ta wielka, tęga dziewczyna z gminumiała w sobie zwykle jakąś nieśmiałość dziecięcą, a przed złym czynem cofała się ze wstrętem.%7łycie i okoliczności pchały ją ku przepaści.Szła wolno, pędzona drobnymi, powszechnymi wy-padkami, broniąc się wprawdzie, ale broniąc się słabo, niedołężnie, jak istota nie mająca nigdziesilnego punktu oparcia.Pan nie poznał się na oszustwie, a jakkolwiek dobrze ją w  dołku zapie-kło, gdy wymieniała ilość mięsa, to przecież deszcz siarczysty nie spadł na jej głowę.Pani byłazadowolnioną, nazajutrz pogłaskała Kaśkę i nakadziła jej w kuchni chińskim papierkiem.Słodkawawoń zmięszała się z zapachem kapusty, gotującej się w zle przykrytym garnku.Kaśka uśmiechałasię pełna niezdrowego zadowolenia na widok Julii, której płaska głowa niknęła w sinawych pasem-kach, unoszących się z trzymanego nad świecą papierka.Jednej wszakże rzeczy Kaśka dnia tego dopełnić nie mogła.Gdy po ukończonym rachunku we-szła do kuchni, a załatwiwszy się z robotą, uklękła do wieczornego pacierza, nie mogła odmawiaćmodlitw tak jak zwykle.Mimo woli słowa więzły w jej gardle, a oczy, zamiast wprost na obrazyświętych, patrzyły uparcie w ścianę.Ta czysta i dobra dusza w swej ślepej wierze sądziła, że z malowanych twarzy świętych wyczytaostrą naganę za zły postępek, jakim się splamiła.Dlatego też Kaśka klęczała długą chwilę, milcząc i nie śmiejąc spojrzeć w twarz NajświętszejPanienki, a nawet w surowe rysy Dawisona.Powoli jednak oswoiła się ze swym stanem.Był to początek rozkładu nie zepsutej jeszcze natu-ry; rozkład ten wchodził w istotę Kaśki i oswajał powoli dziewczynę, sącząc jad drobnych, po-wszednich grzechów w zdrową dotąd duszę kobiety.Początkowo oddawała Julii wszystkie drobne sumki, usprawiedliwiając się niejako przed sobąsamą; na trzeci dzień wszakże podzieliła skradzione pieniądze na dwie równe części i za jedną znich kupiła sobie odrobinę nafty, krochmalu i mydła.Noc całą prała i prasowała, nadsłuchując pil-nie, czy pan nie zbudził się i nie dostrzegł w kuchni światła.Zasłoniła dziurkę od klucza i z naj-wyższą ostrożnością wyjmowała rozpalone dusze z pieca.Była to sobota, dzień najcięższy w tygodniu.Kaśka szorowała podłogę i sprzątała do północy.Upadała ze znużenia, przecież do białego dnia odświeżała swoją różową perkalową sukienkę, którajuż od trzech lat służy jej na największą paradę.Trochę krótka, a kaftanik ciasny nie może pomie-ścić ramion dziewczyny, ale się na to jakoś poradzi.Kaśka ma czarną chusteczkę, robioną na dru-tach  włoży ją na plecy i z przodu zapnie.Będzie to nawet ładnie wyglądało.Jutro ma iść z Janem na ów  szpacer.Och!, ona wie, że inne dziewczęta będą jej zazdrościły;ale nie to ją przecież cieszy.Będzie z nim przez trzy godziny, zobaczy wiele pięknych rzeczy, zabawi się pierwszy raz w ży-ciu.Jedno ma wszakże zmartwienie.Prawda, że jej sukienka cała i czysto wyprana.Buciki wyglan-cuje sobie i wypucuje tak jak panu, a szyję i ręce czysto wymyje [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl