[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Sterowałem tak, by wpaść na prosty kurs Coerulei, co udało mi się znakomicie.Byłem na niej już po trzech dniach, ledwo w dwadzieścia minut po ustalonym terminie.Tarantogi jednak nie zastałem; odleciał zostawiwszy tylko list na poste restante.Drogi Kolego! - pisał - okoliczności zmuszają mnie do natychmiastowego wyruszenia, dlatego proponuję, żebyśmy się spotkali już w gtębi obszaru nie zbadanego; ponieważ tameczne gwiazdy nie mają nazw, podaję Warn orientacyjne dane: polecicie prosto, za słońcem btękitnym skręcicie w lewo, za następnym, pomarańczowym, w prawo; będą tam cztery planety, otóż na trzeciej, licząc od lewej ręki, spotkamy się.Czekam!Oddany Wam TarantogaNabrawszy paliwa wystartowałem o zmierzchu.Drogę przebyłem w ciągu tygodnia, a wniknąwszy w regiony nieznane, bez trudu odnalazłem właściwe gwiazdy i wiernie trzymając się wskazówek profesora, rankiem ósmego dnia ujrzałem umówioną planetę.Masywny ten glob pokrywało zielone, kosmate futro; były to olbrzymie dżungle tropikalne.Widok ów speszył mnie nieco, nie wiedziałem bowiem, jak zabrać się do odnalezienia Tarantogi, liczyłem jednak na jego pomysłowość - i nie przeliczyłem się.Pędząc prosto ku planecie, o jedenastej przed południem dostrzegłem na jej północnej półkuli jakieś niewyraźne zarysy, od których dech mi zaparło.Mówię zawsze młodym, naiwnym astronautom: nie wierzcie, kiedy ktoś wam powiada, że zbliżając się do planety odczytał jej nazwę; jest to tylko zwyczajny dowcip kosmiczny; tym razem jednak znalazłem się w kropce, albowiem na tle zielonych borów rysował się wyraźnie napis:Nie mogłem czekać.Spotkanie na następnej planecie.TarantogaLitery były kilometrowej wielkości, inaczej bym ich naturalnie nie dostrzegł.Nie posiadając się ze zdumienia i ciekawości, jak też profesor wywiódł ten napis gigantyczny, obniżyłem lot.Ujrzałem wówczas, że linie liter przedstawiają szerokie ulice powalonego i zdruzgotanego boru, odcinające się wyraźnie od obszarów nietkniętych.Nie rozwiązawszy zagadki, zgodnie ze wskazówką pomknąłem ku następnej planecie, zamieszkanej i cywilizowanej.O pierwszym zmierzchu siadłem na lotnisku.Próżno rozpytywałem się w porcie o Tarantogę; i tym razem zamiast niego oczekiwał mnie list.Kochany Kolego - pisał - gorąco przepraszam za uczyniony zawód, ale w związku z nie cierpiącą zwłoki sprawą rodzinną muszę niestety zaraz wracać do domu.Aby zmniejszyć Wasze rozczarowanie, zostawiam w biurze portu paczkę, którą zechciejcie odebrać; zawiera ona plon ostatnich mych badań.Intryguje Was pewno sposób, w jaki zostawiłem na poprzedniej planecie pisemną wiadomość; było to całkiem proste.Glob ten przeżywa epokę odpowiadającą okresowi węglowemu Ziemi i zamieszkują go olbrzymie jaszczury, między innymi straszliwe atlantozaury czterdziestometrowej długości.Wylądowawszy na planecie podkradłem się do wielkiego stada atlantozaurów i drażniłem je dopóty, dopóki nie rzuciły się na mnie.Począłem biec szybko przez las z takim wyrachowaniem, żeby szlak mej ucieczki tworzył zarys liter, a stado pędząc za mną waliło pokotem drzewa.W taki sposób powstała szeroka na osiemdziesiąt metrów ulica.Było to proste, powiadam, lecz nieco fatygujące, musiałem bowiem przebiec ponad 30 kilometrów i to dosyć szybko.Żałując serdecznie, że i tym razem nie poznamy się osobiście, ściskam Waszą dzielną dłoń i łączę wyrazy najwyższego uznania dla cnót Waszych i odwagi.TarantogaPS Gorąco radzę Warn pójść wieczorem do miasta na koncert - jest doskonały.T.Odebrałem w biurze przeznaczoną dla mnie paczkę, kazałem zawieźć ją do hotelu, a sam udałem się do miasta.Przedstawiało ono widok dość ciekawy.Planeta wiruje z taką szybkością, że pory doby zmieniają się co godzina.Wytwarza się przez to siła odśrodkowa, powodująca, że swobodnie zwisający pion nie jest prostopadły do gruntu, jak na Ziemi, lecz tworzy z nim kąt 45 stopni.Wszystkie domy, wieże, mury, wszelkie w ogóle budowle wznosi się tedy nachylone do powierzchni gruntu pod kątem 45 stopni, co stwarza widok dla ludzkiego oka raczej dziwny.Domy z jednej strony ulicy jak gdyby kładą się na wznak, a z drugiej, przeciwnie, nachylają się i zawisają nad nimi.Mieszkańcy planety, żeby się nie przewrócić, mają wskutek przystosowania naturalnego jedną nogę krótszą, a za to drugą dłuższą; człowiek zaś, idąc, musi stale podkurczać jedną kończynę, co po pewnym czasie porządnie dolega i męczy.Szedłem więc tak powoli, że gdy dotarłem do budynku, w którym miał się odbyć koncert, właśnie zamykano drzwi sali [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl