[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Albo też, jak krasnolud sobie uświadomił, być może zbir po prostu zdecydował się gowypuścić.Prawa pięść mężczyzny pojawiła się zza deski i trzasnęła go porządnie w twarz.Dołączyłado niej lewa, a potem znów prawa, a Bruenor nie miał jak się bronić, więc nie bronił się.Poprostu pozwalał mężczyznie się grzmocić, szamocząc się jednocześnie i w końcu zdołał uwolnićobydwie dłonie, rzucając się do przodu i próbując obrony.Swoją prawą dłonią chwycił zamachującą się lewą mężczyzny, po czym posłał własną lewą, która wydawała się dążyć dotego, by strącić zbójowi głowę z ramion.Obwieś zdołał jednak chwycić tę rękę, podobnie jak Bruenor chwycił jego, tak więc znalezlisię w impasie, zmagając się na toczącym się i podskakującym wozie. Chodz tu, Kenda!  krzyknął rudowłosy. Och, mamy go!  Popatrzył z powrotem naBruenora, jego paskudna twarz znajdowała się ledwie parę centymetrów od krasnoluda. I coteraz zrobisz, krasnalku? Mówił ci ktoś kiedyś, że zapluwasz się, gdy mówisz?  spytał zdegustowany Bruenor.W odpowiedzi mężczyzna wyszczerzył się głupawo i charknął, wypełniając usta wielką bryłąflegmy, by cisnąć nią w krasnoluda.Całe ciało Bruenora napięło się i niczym jeden wielki mięsień, niczym ciało ogromnegowęża, krasnolud uderzył.Wbił czoło w paskudną twarz łotra, odtrącając ją tak, że zbir wpatrywałsię w niebo, i gdy splunął  bowiem w jakiś sposób zdołał to zrobić  wilgotny pocisk wystrzeliłpionowo w górę i spadł z powrotem na niego.Bruenor szarpnięciem uwolnił dłoń, puścił rękę mężczyzny i zacisnął dłoń na gardle zbira,drugą chwytając go za pas.Zbój został uniesiony ponad głowę krasnoluda i ciśnięty na bokpędzącego wozu.Bruenor zauważył spokój na twarzy pozostałego łotra, gdy mężczyzna odkładał lejce,odwracał się i wyciągał swój świetny rapier.Bruenor, również spokojnie, wydostał się całkowiciez luku i sięgnął za plecy po swój wyszczerbiony topór.Krasnolud stuknął toporem o prawy bark, przybierając niedbałą pozę, rozstawiwszy szerokostopy, by zabezpieczyć się przed wybojami. Byś był na tyle mądry, by to odłożyć i zatrzymać ten głupi wóz  powiedział doprzeciwnika, gdy mężczyzna machnął przed nim swym rapierem. To ty powinieneś się poddać  stwierdził rozbójnik  głupi krasnoludzie!  Gdy skończył,rzucił się naprzód, a Bruenor, wystarczająco doświadczony, by znać pełny zakres swego zasięguoraz równowagi, nawet nie mrugnął.Krasnolud przeszacował się jednak odrobinkę i czubek rapiera wbił się w jego mithrilowynapierśnik, odnajdując wystarczającą szczelinę, by dzgnąć mocno krasnoluda. Auć  powiedział Bruenor, choć nie wyglądał tak, jakby był pod zbytnim wrażeniem.Rozbójnik cofnął się, gotów do następnego ataku. Twoja nieporęczna broń nie może się równać z moją szybkością i zwinnością!  oznajmiłi rzucił się naprzód. Ha!Machnięcie silnego nadgarstka Bruenora posłało jego topór do przodu.Broń wykonała jedenpełen obrót, zanim wbiła się w pierś wykonującego pchnięcie zbója, ciskając nim na oparcieławki woznicy.  Czyżby?  spytał krasnolud.Postawił stopę na piersi mężczyzny i oswobodził topór.* * *Catti-brie opuściła łuk, widząc że Bruenor ma wóz pod kontrolą.Miała na oku rozbójnikaz rapierem i zestrzeliłaby go, gdyby okazało się to konieczne.Nie, żeby choć przez chwilę sądziła, iż Bruenor mógłby potrzebować jej pomocy przeciwkotakim jak ci dwaj.Obróciła się w stronę Regisa, zbliżającego się z prawej strony.Za nim szedł jego posłusznypupil, niosąc na ramionach jeńca. Masz jakieś bandaże dla tego, którego zrzucił Bruenor?  spytała Catti-brie, choć nie byłazbyt przekonana, czy mężczyzna w ogóle żyje.Regis zaczął przytakiwać, lecz nagle wrzasnął alarmująco: Z lewej!Catti-brie obróciła się, podnosząc Taulmarila, i dostrzegła cel.Mężczyzna, którego Drizztwrzucił w błoto, zaczynał się podnosić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl