[ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ] .Blanka jednak wcale, a wcaletym si´ nie zmartwi"a, dbajàc jedynie o to, by odeprzeç czary.I ciàgle nie traci"a wiary, Ýe uda jej si´ wyzwoliç i ujÊç z tej zakl´-tej i przekl´tej krainy.A by" przecieÝ jeszcze Gwalbert.Nie mia-"a wàtpliwoÊci, Ýe wyruszy" na jej ratunek.SkàdÝe mog"a wie-dzieç, iÝ nie sposób zwyk"emu Êmiertelnikowi dotrzeç do krajuZelmiry, Ýe nikt na Êwiecie nie wie, gdzie on jest.Tymczasem smutne jej Ýycie umila"a muzyka, gdyÝ by" nadworze Zelmiry s"uga i Êpiewak zarazem imieniem Czanta.Mia"ciemnà skór´ i ciemne jak w´gle oczy, zawsze smutne i zamyÊlo-54ne.Nigdy teÝ uÊmiech nie rozjaÊnia" jego twarzy.Wspó"czu" Blan-ce, a majàc obowiàzek us"ugiwania jej, stara" si´ we wszystkimdogodziç dziewczynie.Siadywa" na progu jej komnaty, gra" nalutni i Êpiewa" pi´kne, t´skne pieÊni. Czanto prosi"a Blanka pomÃ³Ý mi uciec.Umr´ tu z t´sk-noty. Nie mog´, panienko odpowiada". Lubi´ ci´ bardziej, niÝtamte osiem, które by"y przed tobà, ale nie mog´.I opowiedzia" jej swojà histori´: Zelmira porwa"a mnie gdy mia"em pi´tnaÊcie lat i juÝ drugietyle jej s"uÝ´.Widzàc jak bardzo cierpi´ i t´skni´, obieca"a mi zawiernoÊç i pos"usze’stwo wolnoÊç i powrót do ojczyzny, czegopragn´ wi´cej niÝ chleba, wi´cej niÝ czegokolwiek na Êwiecie.Przysiàg"em wiernoÊç, dlatego nie odebra"a mi pami´ci i dlategoufa mi.A uciec stàd niepodobna, gdyÝ zakl´cie oddziela t´ krain´od ca"ego Êwiata i dlatego nie moÝna jej przekroczyç.Rzek"szy to Czanta zanuci" tak smutnà i przejmujàcà pieÊ’, ja-kiej Blanka jeszcze nie s"ysza"a.Wtedy w"aÊnie przypomnia"a so-bie, Ýe istotnie, kraj ten wyda" jej si´ z poczàtku jakby nierzeczy-wisty.By" wspania"y pa"ac, "adna, górzysta i zielona okolica,ogrody, ludzie i zwierz´ta, ale widzia"a to wszystko jakby z odle-g"oÊci, niby przez szklanà tafl´.WraÝenie to jednak trwa"o krótko,moÝe minut´, moÝe godzin´, potem ca"e otoczenie sta"o si´ zwy-k"e i naturalne, a Blanka zapomnia"a o tym przeÝyciu.Teraz zro-zumia"a co ono oznacza"o. Nie moÝna przekroczyç granicy, nie moÝna. powtarza"az rozpaczà.Nasta"y chmurne dni, dà" zimny wiatr, króry wdziera" si´ przezszczeliny do komnatki na poddaszu.Wi´c Czanta codziennie roz-pala" ogie’ na kominku, aby Blance by"o ciep"o, i Êpiewa" pieÊnipogodne, by rozproszyç jej smutek.KtóregoÊ wieczora nadciàgn´"a burza.Wicher ha"asowa" nastrychu, trzaska" jakàÊ oderwanà deskà, duÝe krople deszczu b´b-ni"y o szyby.Czanta nie Êpiewa" tego dnia.Pok"oni" si´ panienceÝyczàc dobrej nocy i odszed".A Blanka sama i zal´kniona siedzia-55"a przy kominku grzejàc d"onie.Nie s"ysza"a wÊród huku burzy, ÝecoÊ stukn´"o w okno.Ale przerazi"a si´ okropnie, gdy brzd´k"arozbita szyba i do pokoju wdar" si´ wiatr niosàc porwane liÊcie,które zaraz rozbieg"y si´ na wszystkie strony.Lecz wraz z nimiwlecia"o jeszcze coÊ, co ze Êwistem przeszy"o powietrze.Blankakrzykn´"a i zas"oni"a twarz r´kami.JednoczeÊnie uczu"a, Ýe coÊdotkn´"o jej kolan.Spojrza"a.Na szalu okrywajàcym jej kolanaleÝa"a niewielka, czarna strza"a. KtoÊ chcia" mnie zabiç prze-mkn´"o jej przez myÊl i w tej samej chwili dostrzeg"a kart´ papie-ru przytwierdzonà do grotu.DrÝàcymi r´kami rozwin´"a jà i prze-czyta"a.A gdy to zrobi"a, ogarn´"o jà szcz´Êcie trudne do opisania.A wi´c Gwalbert szuka jej i mimo wszystko znalaz" sposób, byprzekazaç jej swe s"owa.Blance wróci"a ca"a energia i odwaga, bowiem wiedzia"a juÝ copowinna robiç, a zadanie to nie wydawa"o si´ jej zbyt trudne:wszak dosiàÊç konia to dla niej fraszka.Postanowi"a jednak byçostroÝnà i rozwaÝnà, by nikt nie pozna" jej zamiarów, nawet Czan-56ta.Wi´c tak, jak kaza" Gwalbert, wrzuci"a strza"´ i list na Ýarzàcesi´ w´gle.Buchnà" jasny p"omie’ i po chwili ze strza"y pozosta"tylko Ýelazny grot, który wyj´"a z popio"u na pamiàtk´.Nie spa"a tej nocy.Nad ranem burza ucich"a, a niebo na wscho-dzie rozjarzy"o si´ porannà zorzà.A gdy przyszed" grajek z posi"-kiem, Blanka ledwie mog"a ukryç swà radoÊç i wesele, ale rzek"aca"kiem spokojnie: Mój dobry Czanto, powiedz Zelmirze, Ýe si´ nudz´.Onawie, Ýe lubi´ jeêdziç konno.Niech sprowadzi mi mojà klacz Bu-rz´, wszak to dla niej drobnostka. Dobrze, panienko odpar" Êpiewak.Wróci" jednak z odmownà odpowiedzià: Pani rzek"a, Ýe Burzy nie sprowadzi, ale zezwoli"a byÊ jeê-dzi"a na innym koniu.A ja mam ci towarzyszyç.Od tego dnia Blanka co dzie’ by"a w stajniach.Jeêdzi"a na wy-branym przez Zelmir´ koniu, ale po kryjomu robi"a przeglàd ca"ejstadniny.Jab"kowitego siwka nie by"o.Stwierdzi"a to ponadwszelkà wàtpliwoÊç.Co robiç? Min´"o juÝ wiele dni, a ona nicze-go nie zdzia"a"a.Teraz dopiero zrozumia"a, Ýe zadanie które mia-"a do spe"nienia nie by"o wcale takie "atwe.Pewnego dnia b´dàcz Czantà na przejaÝdÝce zebra"a si´ wi´c na odwag´ i rzek"a: Czanto, jeÝdÝ´ na koniu, który mi nie odpowiada, a chcia"a-bym choç raz dosiàÊç Venturiana.Âpiewak zrobi" wielkie oczy i szepnà": Ciiicho.Skàd wiesz, ksi´Ýniczko, Ýe jest tu Venturian? Wiem i juÝ odpar"a niefrasobliwie. Czy to taka tajemni-ca? Tak, panienko, tajemnica.Zelmira trzyma go osobno, to jestjej wierzchowiec.Nawet synom nie pozwala na nim jeêdziç.Tyl-ko ja doglàdam tego êrebca i nikt wi´cej. Nie wiesz, Czanto, dlaczego tak go strzeÝe? CÃ³Ý to za nad-zwyczajny ko’? pyta"a nadal Blanka nie dajàc po sobie poznaçwstrzàsu, którego dozna"a na wieÊç o tym, iÝ to Czanta jest straÝ-nikiem Venturiana. Oj, panienko, nadzwyczajny on jest prawdziwie i Zelmira57boi si´ o niego jak o êrenic´ swego oka.Ale nie wolno mi o tymmówiç, juÝ i tak za wiele ci powiedzia"em. Nie zdradz´ ci´, mój Êpiewaku, bàdê spokojny.Choç szko-da, Ýe nie moÝesz mi pomóc westchn´"a Blanka. Jutro b´d´ czyÊciç stajni´ Venturiana powiedzia" Czantai zaÊpiewa" pieÊ’ o stepowych rumakach.Ale Blanka s"ucha"a tylko jednym uchem, myÊlàc o czym in-nym.A wi´c wystarczy Êledziç Czant´, by poznaç miejsce ukryciarumaka. Tak zrobi´ postanowi"a a potem zdecyduj´, co dalej.Jednak nast´pny dzie’ przyniós" jej niemi"à niespodziank´.OtoZelmira uzna"a, Ýe doÊç juÝ ukara"a krnàbrnà królewn´ i wezwa"ajà do siebie od samego rana. Blanko rzek"a nie uchodzi, aby narzeczona mojego synamieszka"a na poddaszu.Zostaniesz w pa"acu.Daruj´ ci twój post´-pek, zapomnijmy o nim.Uca"uj mnie i bàdêmy znów przyjació"-kami.To mówiàc zbliÝy"a swój policzek do twarzy dziewczyny.AleBlanka wyczu"a niebezpiecze’stwo.MoÝe teraz poca"unki b´dàodbieraç jej pami´ç? Ach, pani, spad"a ci chusta powiedzia"a i schyli"a si´, by jàpodnieÊç. Chusta jest dla ciebie rzek"a Zelmira ze z"oÊcià. Upnij jàsobie na g"owie, aby nie widaç by"o twych szkaradnych, obci´tychw"osów!Ach, o ileÝ Blanka wola"a swoje skromne poddasze, gdzie mia-"a wi´kszà swobod´ i by"a sama.W pa"acu bez ma"a ca"y dzie’musia"a towarzyszyç Zelmirze, która nie spuszcza"a z niej oka.A jednak wieczorem uda"o si´ dziewczynie wyjÊç na przechadzk´.Wtedy w"aÊnie zobaczy"a Czant´, jak z nar´czem s"omy zmierza"w stron´ stojàcego na uboczu Ýó"tego budynku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|