[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Ogłoście Alarm! Nikogo nie wypuszczać! Tego faceta, który przed chwilą wszedł na górę obezwładnić, gdyby się znów pojawił.Starajcie się go nie zabijać.Zanim dobiegł ją głos dzwonków alarmowych miała wrażenie, że słyszy w głośniku ordynarne przekleństwo.Już nadbiegali żołnierze ochrony.W dali widać było kilku pracowników stoczni biegnących jak do pożaru.Feniks był ich dzieckiem.W końcu odebrała Kira.- Ilu?- Jeden.Będę w sterowni.Niech wszyscy zejdą do maszynowni.Ta winda zatrzymała się dopiero w dole.Tego jestem pewna.Jednocześnie przekazała Kirowi całą scenę rozmowy z Alem.- Biegnij! odebrała suchy rozkaz bez cienia pretensji.Ale wiedziała i tak, że Kir był wściekły.Winda dowiozła wreszcie pierwszą grupę żołnierzy i jednego z inżynierów.- Jedźcie na dół! Do maszynowni! Pokieruję wami ze sterówki - poleciła i pobiegła na mostek.W biegu włączyła system podglądu wszystkich pomieszczeń i sprawdziła maszynownię.Była pusta.Poinformowała o tym przez głośniki wewnętrzne nie dbając czy sabotażysta ją usłyszy.Sprawdziła komorę reaktora i wszystkie trzy komory silnikowe.Też bez rezultatu.- Wszystkich kierować do maszynowni - rozkazała dyżurnemu na zewnątrz.- Obstawić każde pomieszczenie co najmniej czterema żołnierzami - poleciła znajdującym się już na pokładzie.Po chwili na ekranach zaczęli się pojawiać ludzie w niebieskich mundurach.Uspokoiła się trochę.- W miarę możliwości starajcie się go złapać żywcem - dodała i jeszcze raz zaczęła sprawdzać Feniksa.Pomieszczenie po pomieszczeniu.Po dziesięciu minutach miała pewność, że facet nie ukrył się w żadnym z nich.- Zamykam śluzy! - poinformowała żołnierzy i izolowała wszystkie trzy poziomy do siebie.- Jest - zabrzmiało nagle w głośniku.- Gdzie?- Komora trzecia - wychodzi z tunelu - odparł głos.- Nie strzelać! Łapać go żywcem.Słychać było odgłos biegnących ludzi i zaraz potem czyjś wściekły głos.- Mówiłem żywcem! Co za idiota go zabił?!Tatiana podniosła śluzy i nadała do kontroli, że sabotażysta został ujęty, ale nie żyje.Wreszcie zrozumiała, co wzbudziło jej podejrzenia.Facet zaczął ją podrywać dopiero wtedy, kiedy poczuł, że jest podejrzany.Żaden mężczyzna nie zachowywał się tak wobec mutantki.* * *- Nasz pomysł zawiódł - stwierdził zaniepokojony Bron.- Gdyby nie urażona ambicja Tatiany, to nawet byśmy tego nie zauważyli.Dysze sprawdza się na samym początku odliczania przed startem - powiedział Hildor.Obaj od paru minut zastanawiali się, co mają robić dalej.To Bron wpadł na pomysł ujawnienia wyprawy publicznie, na wiadomość o ucieczce Alicji i spodziewanym sabotażu.Miał nadzieję, że w ten sposób przestraszą Borisova.Sądzili, że nie zechce zaczynać z Flotą.Mylili się.- Mam informacje, o coraz większym niezadowoleniu oficerów i żołnierzy.Borisov porwał się na świętość.Nie robi się takich rzeczy - Bron głośno myślał, ale po cichu spodziewał się potwierdzenia.- Piloci mu tego nie darują.- Hildor doskonale rozumiał rozterki admirała.Załoga musiała mieć pewność, że obsługa zrobi wszystko, żeby mogli dolecieć do celu bezpiecznie i cało wrócić na Ziemię.Statek przeznaczony na wyprawę pozaukładową stawał się świętością w chwili podjęcia decyzji o przeznaczeniu go do takiej misji.Inaczej nikt nie mógłby latać.- Od wczoraj były nowe próby? - zainteresował się Bron.- Jak dotąd nie.Zresztą Kir sprawdza teraz telepatycznie każdego, kto wchodzi na pokład.Poza tym generał Wolf kazał patrolować okolice bazy.- Trzeba było od tego zacząć - mruknął Bron.Jakby na potwierdzenie tych słów na jego video - ekranie pojawiła się wzburzona twarz Wołfa.- Panie admirale! - zaczął wzburzonym tonem - to nie do przyjęcia.Przed chwilą moi ludzie zastrzelili następnego sabotażystę.- Dostał się do bazy?- Złapali go przy wejściu do tunelu, przez który wyrzucamy śmiecie.Ktoś dysponuje wszystkimi naszymi planami.To nie są zwykli sabotażyści.Oni znają bazę jak własną kieszeń.Nawet nasze klucze szyfrowe nie są dla nich tajemnicą.- To, mam nadzieję, pan już załatwił generale?- Oczywiście! A jednak ten facet był pewien, że dostanie się zsypem na śmieci do środka.Gdzieś jest jakiś potworny przeciek, admirale.Ogłosiłem pogotowie bojowe.Kazałem strzelać do wszystkiego, co znajdzie się w polu rażenia moich patroli.Mam nadzieję, że pan potwierdzi ten rozkaz?- Ma pan generale całkowicie wolną rękę.Pana zadaniem jest nie dopuścić do uszkodzenia statku.Może pan podjąć wszelkie kroki, które uzna pan za , konieczne.Wolałbym jednak, żeby nie wystrzelał pan przypadkiem prawdziwych patroli księżycowych.Proszę uprzedzić wszystkie służby techniczne, że rejon, w promieniu dziesięciu kilometrów od bazy, jest ogłoszony strefą wojenną do momentu startu Feniksa.Proszę się powołać na mnie i nie reagować na żadne interwencje.Czy pan mnie zrozumiał, generale?Wolf spojrzał na swego zwierzchnika w milczeniu, zastanawiając się, którą część jego wypowiedzi należało uznać za dwuznaczną.Wreszcie pojął o co chodzi.- Oczywiście, admirale - odparł z uśmiechem.- Nie będę reagował na żadne interwencje.Od tej chwili łączność z Bazą Kopernika ma tylko pan i admirał Sonorov.Dla reszty ogłoszę ciszę radiową.- Doskonale.Resztę biorę na siebie, generale.- I co teraz - zapytał Hildora, kiedy ekran zgasł.Wygląda na to, że Boko naprawdę oszalał.- Oni pogardzają Flotą - odparł Hildor.- Nie rozumieją jej.Myślą, że to zwykła hierarchia urzędnicza, która dba głównie o własne interesy, jak oni.- W końcu Wolf może nie upilnować któregoś.To mi wygląda na akcję samobójczą.Nawet policja rzadko używa takich metod.Ci ludzie muszą albo wszyscy zginąć, albo któremuś musi się w końcu udać.- Zastanawiam się, czy nie zacząć procedury odliczania od początku? - Hildor nie krył swego niepokoju.- A jeżeli tamten pierwszy wykonał jednak swoje zadanie?- Przecież znaleźliście ładunki.- A jeżeli to była zasłona dymna? Może mieliśmy je znaleźć?- Dochodzenie wykazało, że nie miał czasu.Porucznik Monk ogłosiła alarm w dwie minuty po jego odejściu.Nie miał czasu na nic innego niż na dotarcie do tunelu dyszowego trzeciej komory.Odtworzyliście to przecież bardzo dokładnie.- Owszem, ale miał około czterdziestu sekund, które mógł poświęcić na coś innego.- Dalsze opóźnienie może tylko pogorszyć całą sprawę.Oni odlecą, a ja będę miał na głowie cały personel latający.- Kir mówi to samo - poddał się wreszcie Hildor.Chociaż nie jestem do końca przekonany.- Główny Inżynier stoczni zapewnił mnie, że wszystkie trzy silniki zostaną jeszcze raz sprawdzone
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|