[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Pan to wie.Ja to wiem.Przedstawiciele rządu byli już na miejscu i doszli do wniosku, że nie warto się tym zajmować.- Redfern wątpił w prawdziwość tej informacji.- Więc jest to strzał w ciemno.Ale być może znajduje się tam coś wartego uwagi, co może przydać się nam wszystkim; dlatego gotowi jesteśmy zapłacić za możliwość dokładnego zbadania tego obiektu.I, jak już mówiłem, bardzo dobrze zapłacić.Ze swej czarnej walizeczki wyjął niebieski folder, a z kieszeni oprawioną w skórę książeczkę czekową i złote pióro.- Może od razu przejdę do konkretów.Proponujemy pięć milionów.- Zdjął z pióra oprawkę.- Z takimi pieniędzmi można wiele zdziałać.Prawdę mówiąc, panie przewodniczący, chciałbym przyjechać tu znów za kilka lat i zobaczyć, jak zmienił się wasz rezerwat.Walker nie spodziewał się aż tak wysokiej kwoty, zdołał jednak ukryć zaskoczenie.Spojrzał na Redferna, który nie zamierzał go wcale zachęcać do podpisania kontraktu.Uważał, że w tej chwili każda zaoferowana suma i tak byłaby za mała.- Kilka korporacji wykazało już zainteresowanie tym terenem - powiedział przewodniczący.- Są chętni do budowy hoteli i restauracji.Disney chciałby urządzić w pobliżu park rozrywki.Proszę mnie nie posądzać o chciwość, panie Wells, ale na tym etapie pięć milionów nie jest już konkurencyjną kwotą.Redfern był dumny ze swego zwierzchnika.Wells uniósł brwi.- Rozumiem.Otrzymał pan już jakieś konkretne propozycje?- O tak, bardzo korzystne.W dodatku ci ludzie chcą wydzierżawić nasz teren.Pan chciałby go zająć na zawsze.Gdybyśmy przystali na pańską propozycję, nie mielibyśmy nic prócz gotówki w ręce.W tych okolicznościach, doktorze Wells, musiałaby to być naprawdę spora suma.Wells spojrzał na swoją książeczkę czekową.- Niełatwo ubić z panem interes, panie przewodniczący.Ale rozumiem pańskie racje.Ponieważ zostałem upoważniony do prowadzenia dalszych rozmów, pozwoli pan, że zapytam, co uważa pan za konkurencyjną ofertę?Walker przymknął na moment oczy.- A może przedstawi pan od razu swą ostateczną propozycję i oszczędzi nam obu kłopotu?Wells nie był zachwycony takim rozwojem wydarzeń.Arky widział, jak zbiera się w sobie, niczym kiepski pływak przed skokiem na głęboką wodę.- Pięćdziesiąt milionów - powiedział wreszcie tak słabo, że prawnik ledwo go dosłyszał.- Bardzo dobrze - skinął głową Walker.- Płatne.? Redfern pochwycił jego spojrzenie.Nie rób tego.- Dziesięć procent przy podpisaniu kontraktu.Reszta po przekazaniu ziemi.- Wells podał swoje pióro przewodniczącemu.-Więc jak, doszliśmy do porozumienia?Tym razem Walker nie potrafił ukryć ogromnego zaskoczenia.- Musi pan zrozumieć - usprawiedliwiał się - że nie mogę sam podejmować takiej decyzji.Tak istotne dla plemienia kwestie rozstrzyga cała rada.- Oczywiście.Jednak pan Redfern zapewniał mnie, że ma pan spory wpływ na decyzje rady.Jestem pewien, że jeśli pan poprze ten wniosek, rada na pewno go przyjmie.Walker próbował przywołać na twarz wyraz powątpiewania.Jednak nie potrafił.Wells uśmiechnął się, przekonany, że rada bez zastanowienia przyjmie jego ofertę.- Myślę, że Arky przecenia moje możliwości.- Walker spojrzał przez ramię na swego prawnika.- Doktorze Wells, jeśli będzie pan łaskaw zostawić nas samych na minutę.l- Oczywiście.- Wells uśmiechnął się do Redf erna z cichą satysfakcją.„Ty sukinsynu”, mówiło jego spojrzenie.„Sporo mnie kosztowałeś, ale teraz już nie uda ci się go przekonać”.- Będę w pokoju obok - powiedział.Otworzył niebieski folder, zawierający gotowy już kontrakt, podsunął go Walkerowi i wyszedł z gabinetu.Przewodniczący uśmiechał się od ucha do ucha.Z trudem powstrzymywał okrzyk radości.- Radzę ci tego nie robić - powiedział Redfern.- Dlaczego? - Zdumiał się rozpromieniony Walker.- Dlaczego nie mielibyśmy wziąć takich pieniędzy?- Bo Rotunda nie będzie tracić na wartości.Dlaczego oferowaliby takie pieniądze, gdyby było inaczej?- Być może nie jest warta funta kłaków.Być może skończyłoby się na tym, że sprzedawalibyśmy tam koszulki.Posłuchaj Arky, nie potrzebujemy więcej niż pięćdziesiąt milionów.Wiesz, co moglibyśmy zrobić z takimi pieniędzmi? On ma rację.Taka forsa pozwoliłaby nam spać spokojnie do końca życia.Myślę, że nie powinniśmy być zbyt zachłanni.I to właśnie powiem radzie.- Ten człowiek nie zamierza nam nic darować.Oferuje pięćdziesiąt milionów, bo myśli, że Rotunda warta jest więcej.O wiele więcej.Rada powinna poczekać na inne oferty.Myślę, że bylibyście zaskoczeni rezultatem.Początkowy entuzjazm powoli opuszczał Walkera.- Naprawdę chcesz, żebym zaproponował radzie odrzucenie takich pieniędzy? Kiedy możemy skończyć z niczym? Nawet gdybym był przeciwny tej ofercie i tak zostałbym przegłosowany.-Walker wziął głęboki oddech.- Daj mi jeden dobry powód.Jeśli taki masz.Arky nie czuł się dobrze w tej sytuacji.Wiedział, że jeśli sprawy potoczą się niepomyślnie, cała odpowiedzialność spadnie na niego.- Jeśli Wells i jego ludzie dostaną Rotundę w swoje łapy, będą traktować ją wyłącznie jako źródło dochodu.Kto wie, co z niej w końcu zostanie?- Taki argument nie rzuci nikogo na kolana.- Wiem o tym.Ale być może po raz drugi sprzedamy Manhattan.- Chyba nie słuchałeś uważnie, Arky.On nie mówił o dwudziestu sześciu dolarach.- Zgadza się.Ale pamiętaj, że mamy w ręku odkrycie, które może dać światu całą gamę nowych technologii.Być może droga do przyszłości biegnie dokładnie przez szczyt Johnson's Ridge.A ty chcesz się go pozbyć.- Widziałbym to tak samo - powiedział Max.- Brać forsę i w nogi.Arky był zdegustowany.- Właśnie tak zrobią.Arky rozprawiał się właśnie z porcją frytek i smażonej ryby.Razem z nim byli April i Max; siedzieli w bocznej sali restauracji w Langdon.„Szkuner Prerii” znajdował się w stanie permanentnego oblężenia, więc nie próbowali nawet tam wchodzić.- Rada wyjdzie z założenia, że byłoby zbrodnią odrzucać tak hojną ofertę.Prawdę mówiąc, czuję się trochę niezręcznie, namawiając ich do tego.- Arky naprawdę wyglądał na bardzo nieszczęśliwego.- Wyobrażacie sobie, co by się ze mną stało, gdyby rzeczywiście zrezygnowali z tych pieniędzy, a potem okazało się, że Rotunda jest nic nie warta?- Oskalpowaliby cię? - spytał niewinnie Max.Arky udawał, że nie słyszy.- Ale i tak nikt nie będzie się Uczył z moim zdaniem.Wezmą pieniądze i w nogi.Dokładnie tak, jak mówicie.- Do diabła - westchnęła April.- Jeśli Rotunda zostanie sprzedana, natychmiast nas stamtąd wyrzucą.- Chyba nie ma co do tego żadnych wątpliwości - powiedział Max.Wsłuchiwał się w szmer toczonych dokoła rozmów, brzęk talerzy, wybuchy śmiechu.- Arky, nie mogę pogodzić się z myślą, że kiedy oni będą dokonywać kolejnych odkryć, ja będę musiała siedzieć w domu -mówiła April.Prawnik obdarzył ją pełnym współczucia spojrzeniem.- Wiem.Ale ta sprawa naprawdę zależy od mnie tylko w bardzo niewielkim stopniu.- Hę mamy czasu? - spytała April.- Ludzie Wellsa na pewno gotowi są w każdej chwili przystąpić do pracy, czekają tylko na podpisanie kontraktu.Specjalne zebranie rady ma odbyć się jutro po południu.Jeśli zaakceptują ofertę, a zrobią to na pewno, Wells wykona jeden telefon, a wasz udział w pracach na Ridge przejdzie do historii [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl