[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Tak mi wstyd! Tak bar-dzo mi wstyd za Bereniusa.Tragedia Mety przełamała ostatnie bariery w Liv.Nikt nie poświęcał biedne-mu dziecku tyle czasu co ona.Pewnego dnia dziewczęta wpadły do domu zata-czając się ze śmiechu. Co się stało, Liv? zapytała Silje zdumiona. Ty się śmiejesz? To naj-wspanialsze, co mogło się zdarzyć! Tak naprawdę to nie wiem, czemu się śmieję odparła Liv. Możeto dlatego, że Dag zrobił coś przecudownego.Sprzedał ten dom duchów w Osloi kupił inny.Będzie tam jego biuro, kiedy poważnie zacznie pracować, i dom całejrodziny, jeśli ktoś z nas zechce zatrzymać się w Oslo. Pięknie powiedziała Silje. Ale najważniejsze, że znów jesteś wesoła,kochane dziecko.I Meta także. Dag postanowił odmienić całą firmę.Dał zarządcy większą władzę i po-starał się, by pracownicy otrzymali godziwą zapłatę.Ma bardzo dobre stosunkiz właścicielami lasów, którzy go błogosławią.Jedynym minusem jest to, że kró-lowi należy się tak bezwstydnie dużo drewna za darmo.Tak było w istocie, ale prawnie królowi należał się jedynie ułamek tego, czegożądał Laurents Berenius, który ogromną część zysków zgarniał do własnej kiesze-ni. Liv! powiedziała Silje oburzona. Nie wolno się tak wyrażać o jegowysokości! Ale czym on sobie zasłużył na całe to drewno? Liv, zabraniam ci krytykować króla.Sol wybuchnęła śmiechem. Powinnaś zobaczyć swojego ulubionego króla na balu, na którym byłamna zamku w Kopenhadze! To bezwładny, tłusty odwłok! Wynosili go pijanego jakszewca.Trzeba było sześciu chłopa, by go podnieść, mamrotał tylko coś niezrozu-miałego.Powiadają, że z Christianem IV zwyciężył w piciu jedynie jego zmarłyojciec, Fryderyk II.Ale w obronie Christiana trzeba dodać, że ma tęgą głowę, bojuż następnego dnia zabiera się do wypełniania swoich obowiązków.Nikt nie mo-że narzekać na jego sposób rządzenia królestwem.Co prawda dziesięcinę, którąmuszą płacić chłopi, mógłby sobie darować, no i podatek od tego, co sprzeda Liv,rzecz jasna także.W tym roku ustanowił nowe cła.On w każdym razie na tym niestraci.W spojrzeniu Silje, słuchającej słów Sol, wyczytać można było żal.%7łal z po-wodu utraconych złudzeń.129 Nie musiałaś mówić tego wszystkiego, Sol stwierdził Tengel. Na-sza Silje jest tak bardzo przywiązana do królewskiego majestatu.Staraliśmy sięwychować was inaczej.Chcieliśmy, byście byli mądrzy, silni i umieli myśleć sa-modzielnie, a własną niezależność sądów łączyli z szacunkiem dla odmiennychpoglądów innych ludzi.Rozumiesz to, Sol? Tak.Przepraszam. Król Christian jest dobrym władcą ciągnął Tengel. Najlepszy duńskikról, jakiego mieliśmy.Naprawdę interesuje się Norwegią.Jego ojciec nie byłtaki.Te słowa Silje przyjęła z radością. Jest pewna sprawa, która mnie niepokoi powiedział Are. Niektórzyludzie niechętnym okiem patrzą na to, że przestajemy z Duńczykami. Chodzi o Charlottę? spytał Tengel. Takich ludzi nie może być wielu. Nic takiego nie słyszałam powiedziała Sol. Ja też nie dodała Liv. A ja niestety tak rzekła Silje. Ale to wyjątki.Charlotta jest samotnąkobietą.Tylko fanatycy mogą być przeciwko niej. Ciotka Charlotta jest powszechnie lubiana dorzuciła Liv. Dag jestz niej bardzo dumny. Większość ludzi pogodziła się z faktem, że w kraju są Duńczycy powie-dział Tengel. Są też buntownicy, którym nie mogę odmówić sympatii.ZanimNorwegia dostała się pod panowanie duńskie, była mocarstwem.Pewnego dniadojdzie do poważnych rozruchów, z pewnością jednak nie za Christiana. Po czyjej ty jesteś stronie? zapytała Sol. Naturalnie, tak jak wszyscy chciałbym, by Norwegia była wolna od-powiedział Tengel. Ale Charlotta jest naszą najbliższą przyjaciółką i nie mamzamiaru odwracać się od niej plecami z powodu jej pochodzenia.Większość ludziprzestaje z Duńczykami.Nie przejmuj się wyjątkami, Are. Nie, to tylko paru chłopaków.Tengel pokiwał głową. Przyszli buntownicy.Nam nie wolno się w to mieszać.Ze względu na Solnie możemy wzbudzać zainteresowania. Ze względu na mnie? Ja sobie poradzę.Tengel zapatrywał się na to inaczej. Musisz być bardzo ostrożna, Sol.Jeden nierozważny krok może ściągnąćnieszczęście na całą naszą rodzinę, a przede wszystkim na ciebie. Czy może nie byłam łagodna jak owieczka? Tak, tak.Ale ja znam cię dobrze.Znów jesteś niespokojna.A dziś uciekłaśsię do magicznych sztuczek: szewcowa nagle cudownie ozdrowiała.Nie wolno citak robić, Sol! Trzymaj się ziół!Sol skinęła głową i obiecała poprawę.130Teraz leżała w łóżku z rękami pod głową i wpatrywała się w sufit.Równyoddech Liv zdradzał, że siostra śpi.Najwyższy czas zrobić coś z Jacobem.Nadal mieszkał w Grastensholm i zakilka dni miał wyjechać.Na szczęście już od tygodnia nie pokazywał się w Lipo-wej Alei.Z pewnością był załamany jej zachowaniem.Sol znów nawiedzał ten sam niepokój, który poprzedzał jej wyprawy na Blok-ksberg, choć tak się wzbraniała i zarzekała, że nigdy tam nie poleci.Te wyprawypogłębiały dysharmonię w niej samej, odsuwały od prawdziwego życia, narażałyna cierpienia fizyczne.Nie, stanowczo nie chciała tam wracać.Nie znalazła nawetśrodka przeciw temu upiornemu bólowi głowy.Przez wiele dni padało, ale teraz ziemia znów była już sucha.Czy ma zabraćJacoba do lasu i tam go uwieść ? Z pewnością ucieszy się z tego i nigdy nieprzyjdzie mu do głowy, że taki był jej cel od początku.Coś nieodparcie pocią-gnie nas ku sobie, pomyślała.Zanim zasnęła, nakreśliła sobie krótki plan działania.Następnego dnia przybyła do Grastensholm ubrana w lekką, mocno frywolnąsuknię.Jak ładnie zrobiło się we dworze! Widać było, że Jacob przyłożył się do pracy.Na ścianach wisiały skóry, w rogu wymurowany został nowy kominek.Usłyszała głosy dobiegające z salonu, a więc tam skierowała swe kroki.Charlotta śmiała się wesoło, radośnie.Sol zapukała i weszła.Jacob Skille i Charlotta odskoczyli od siebie gwałtownie. Och, Sol, to ty? powiedziała Charlotta z płonącym rumieńcem na po-liczkach
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|