[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Widziałem go.Nadal jest pod wpływem środków odurzających.Nie chciałbym, żeby wyszedł z tego stanu, zanim nie dotrę do niego z tobą, by mu wszystko wyjaśnić.- Czy.czy jest jakaś szansa, że jego ciało będzie żyć? - spytała.- Czy będzie żyć? - powtórzył Murnie.- Naprawdę nie wiem.Mówiąc szczerze - wątpię, powiedziałbym jednak, że Przeniesienie Chwały było bardziej prawdopodobne, niż przejście kilometra z rozdartą nogą, złamanym krzyżem i skręconym karkiem.Wszystko zależy od tego, jakich jeszcze dozna obrażeń.Opowiedział jej o akcji ratunkowej Kuzyna Nietoperza.- Z pewnością nie mógł uznać nas za lud cywilizowany, a Brazila za coś więcej, niż ofiarę prymitywnej medycyny.Przypuszczam, że z tobą byłoby tak samo.Porwał więc ciało Brazila i niesie je do Czill, gdzie mają nowoczesny szpital.Jeżeli ciało przetrwa podróż - aż tego, co mi mówiono, wątpię, by przetrwało noc, nie mówiąc o drodze - ludzie w Czilli będą wiedzieli, co się stało.Na wszelki wypadek zmierza tam jeden z naszych ludzi, który poinformuje ich o wszystkim.Jeżeli ciało jest ciągle żywe, będą mogli podtrzymywać jego funkcje w nieskończoność, choć będzie to jedynie pusta powłoka.Ich komputery wiedzą o Przeniesieniu Chwały.Jeżeli zdołają uleczyć ciało, zostanie tu odesłane dla powtórnego zasiedlenia "istotą", nie należy jednak wiązać z tym zbyt wielkich nadziei.- Mówiłem już, że byłem w ciągu osiemdziesięciu lat, które tu spędziłem, świadkiem trzech takich zabiegów.We wszystkich przypadkach ciało nie przetrwało jednej nocy.Nathan Brazil obudził się z dziwnym uczuciem.Wszystko wokół również wyglądało dziwnie.Był na stepie Murniów, ogarniał wzrokiem równinę w blasku dnia.- A więc znowu przeżyłem - pomyślał.Otoczenie wyglądało jednak niezwykle, tak jakby obserwował je przez obiektyw typu "rybie oko" - pole widzenia było nieco szersze niż to, do którego przywykł, obraz bardzo zniekształcony.W skrajnych częściach planu szczegóły ciasno stłoczone; ku środkowi natomiast oddalały się, jak gdyby spoglądał w głąb tunelu.Obraz był niewiarygodnie jasny i bogaty w szczegóły, zniekształcenia powodowały jednak, iż nie potrafił ocenić i porównywać odległości.Kolorystyka ograniczała się do niewiarygodnej ilości odcieni brązu i bieli.Odwrócił głowę i rozejrzał się.Zniekształcenia i niewrażliwość na kolory nie ustępowały.W ogóle czuł się jakoś nienormalnie.Słyszał za to doskonale.Dźwięki dobiegały go kryształowo czyste, nawet z oddali.Minęło kilka minut, zanim zaczął je rozróżniać, przypisując jakieś osiemdziesiąt procent z nich przedmiotem w zasięgu wzroku.Dookoła poruszali się Murniowie, również postrzegani przezeń w tonacji jasnego brązu, choć pamiętał, że są przecież zieloni.Nagle posłyszał zbliżające się kroki i odwracając się, dostrzegł ogromnego Murnia, w kolorze głębokiego brązu.- Muszę być naćpany - powiedział sobie.- To na pewno skutek jakiegoś narkotyku, który mi podali.Olbrzym zbliżał się spokojnym krokiem.Muszę stać na jakimś koźle czy drabinie - pomyślał.Jestem niemal tego samego wzrostu co on, a przecież sięga przynajmniej dwóch metrów, jest większy niż reszta towarzystwa.Ogromnie zniekształcone dłonie Mumia ujęły jego głowę, lekko ją opuściły, tak że stwór patrzał prosto w oczy Brazila.Murnie chrząknął i powiedział w mowie Konfederacji:- A! Widzę, że się obudził! Nie próbuj się jeszcze ruszać, chcę, żebyś wpierw doszedł spokojnie do siebie.Nie! Nie próbuj mówić! Nie możesz mówić, więc się tym w ogóle nie przejmuj.Stwór zrobił przed nim kilka kroków i wreszcie, z gestem znużenia, przysiadł na trawie.- Nie spałem dzień i dwie noce - powiedział z westchnieniem.- Jak dobrze trochę odpocząć.- Zmienił pozycję na bardziej wygodną i zastanawiał się, od czego zacząć.- A więc tak, Nat - podjął wreszcie - wpierw rzeczy najważniejsze.Wiesz, że jestem przybyszem, powiedziano mi, że nie jestem pierwszy, który wie, że się tu znalazłeś.To widać.Jeżeli teraz potrafisz sięgnąć pamięcią wstecz dziewięćdziesiąt lat, być może zdołasz sobie przypomnieć Shel Yvomda.Pamiętasz? Jeśli pamiętasz - potrząśnij głową.Brazil pomyślał.Dziwne imię, powinien je pamiętać - ale było przecież tylu ludzi, tyle imion! Spróbował wzruszyć ramionami, stwierdził, że nic z tego i wreszcie pokręcił wolno głową na boki.- No dobrze, nic nie szkodzi.Teraz nazywają mnie Starym Grondelem.Po pierwsze dlatego, że przeżyłem tu ponad pięćdziesiąt lat i to jest tytułem do szacunku.Grondel to tutejsze imię - oznacza Grzecznego Konsumenta, ponieważ zachowałem dawne dobre maniery.Jestem jednym z dwóch ludzi w Murithel, którzy potrafią jeszcze mówić językiem Konfederacji.Dawno byśmy go zapomnieli, gdyby nie to, że czasami się spotykamy i ćwiczymy przez pamięć dawnych czasów.No, dość już tego.Myślę, że powiem ci wreszcie, co się właściwie stało.Wszystko się zmieniło, Nat.Brazil był jak ogłuszony, pogodził się jednak ze swoim położeniem i rozumiał przyczyny, dla których to zrobili i dlaczego uznali to za niezbędne.Żywił nawet szczególne uczucie dla Kuzyna Nietoperza, mimo faktu, że w sumie poplątał sprawy.Kiedy tak siedzieli, działanie środka odurzającego ustało zupełnie i poczuł nagle, że może się poruszać.Przede wszystkim sięgnął wzrokiem tak nisko, jak tylko było można i pomyślał - trochę obłędnie - że takim właśnie musiała widzieć świat Wuju, kiedy pierwszy raz znalazła się w Dillii.Długie nogi pokryte krótkim futrem, znacznie wdzięczniejsze niż jej, z ciemnymi kopytami.Odwrócił głowę i dostrzegł swoje odbicie w najbliższym namiocie.Jestem wspaniałym zwierzakiem - pomyślał bez śladu humoru.A to poroże! A więc dlatego odnosił to śmieszne wrażenie, że nosi coś na głowie!Próbował ruszyć do przodu i poczuł szarpnięcie.Murnie zaśmiał się i odwiązał go od palika.Spacerował, po raz pierwszy na czterech nogach, powoli, w małych kółkach.A więc takie jest uczucie po przemianie - pomyślał.Dziwne, ale nie niewygodne.- Są pewne trudności, Nat - powiedział Grondel.- To niezupełnie to samo co przeistoczenie.Twoje ciało to ciało wielkiego zwierza, ale nie gatunku panującego.Nie masz rąk, macek czy innych takich narządów za wyjątkiem pyska, którym możesz podnosić rzeczy z ziemi, jesteś pozbawiony głosu.Te antylopy są zupełnie nieme, pozbawione narządu głosu.Jedyną twoją obroną jest szybkość - która, nawiasem mówiąc, jest całkiem spora, sięgając z górą piętnastu kilometrów na godzinę, a na krótkich odcinkach - nawet do sześćdziesięciu, oraz możliwość potężnych kopnięć zadnimi nogami [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl