[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Za wielu ich.I sam zaczął się gotować na śmierć. Rozdział 2ZNISZCZENIE FORTECYOone dosiadła konia i sięgnęła po miecz. Uczyń to samo, Elryku!  krzyknęła, poganiając ogiera do cwału.Stąp-nięcia kopyt zabrzmiały w komnacie niczym uderzenia gromu.Gotów stawić śmiało czoło śmierci nawet w chwili triumfu, Elryk wspiął sięna siodło, ujął włócznię tą samą dłonią, która dzierżyła cugle, i ruszył z mieczemna napastników.Rychło znalazł się pomiędzy mierzącymi w niego toporami, maczugami, pi-kami i mieczami i zrozumiał, iż nakazany przez Oone atak nie był wcale taki de-speracki.Ludzkie cienie poruszały się niezdarnie, oczy miały zamglone, potykałysię, a ich ciosy pozbawione były siły i precyzji.Rozpoczęła się przyprawiająca Elryka o mdłości rzez.Idąc za przykłademZłodziejki wymachiwał tylko ostrzem, jakby oganiając się, a głowy spadały z kar-ków niczym przejrzałe owoce, kończyny traciły połączenie z tułowiem z taką sa-mą łatwością, jak zrywa się liść z gałęzi.Wystarczało tkniecie włócznią, a ciałapadały okrywając z dawna już martwą posoką stal i pancerze.Krzyki zabijanychbrzmiały tak żałośnie w uszach Elryka, iż gdyby nie przysięga, że będzie posłusz-ny Oone, zaniechałby walki i pozwolił dokończyć jej dzieła samotnie.Przeciwni-cy nie byli niebezpieczni, coraz więcej wlewało się ich przez ściany po to tylko,by napotkać niosące zagładę, wprawnie kierowane ostrza.Zebrani u stóp centralnej kolumny dworzanie przyglądali się tylko, nie ma-jąc najwyrazniej pojęcia, jak miernych przeciwników odpierało dwoje srebrzyścieodzianych przybyszów. Już po wszystkim  powiedziała Oone. Czarownicy polegli. Zaprawdę, jesteście bohaterami!  Królowa Sough szła ku nim wyciągającramiona i uśmiechając się radośnie, z podziwem. Skądże, jesteśmy tylko śmiertelnymi wojownikami, którzy właśnie odpar-li niebezpieczeństwo zagrażające Perłowej Fortecy  odparła uroczyście Oone.Elryk przytaknął w duchu.141  Jesteście dziećmi Chamonga Borma, Bratem i Siostrą Kościanego Księ-życa, Dziećmi Wody i Chłodnego Podmuchu, Rodzicami Drzew. Seneszalupuścił mieszki ze złotem i zaniósł się łkaniem.Płakał z ulgi i z radości.Bardzoprzypominał Raika Na Seema.Oone zsiadła z konia i padła w objęcia Królowej Sough.W chwilę pózniejszuranie i chichot oznajmiły nadejście Perłowego Wojownika. Nie ma już mnie  powiedział patrząc na nich oczami Alnaca, w którychpozostała już tylko rezygnacja. Rozpadać się pora. I runął na podłogęrozrzucając po całym pomieszczeniu kawałki pancerza i kości.Ciało zniknęłoi szczątki Perłowego upodobniły się do pozostałości po gigantycznym morskimkrabie.Królowa Sough zajęła się tymczasem Elrykiem, pragnąc i jego wyściskać.Wydawała się teraz mniejsza niż przy poprzednim spotkaniu, ledwie sięgała mu dobrody.Objęła go jednak serdecznie, także zapłakana.Woalka zsunęła się z twarzyodsłaniając oblicze młode, któremu ujęto lat.Wyglądała ledwie na dziewczynę.Wszyscy tak uśmiechali się wkoło, że Elryk zrozumiał w końcu.Delikatniedotknął policzka dziewczyny, znajomych włosów i wciągnął głęboko powietrze.To była Varadia, Zwięta Dziewczyna Bauradimów.Była tym dzieckiem, któ-rego ducha przysięgli uwolnić.Oone podeszła bliżej i położyła dłoń na ramieniu Varadii. Wiesz już, że jesteśmy twoimi przyjaciółmi.Varadia przytaknęła, rozglądając się za dworzanami, ale ci znowu zastygliw nieruchomych pozach posągów. Jak dotąd tylko Perłowy Wojownik dawał tu radę  powiedziała. Nieudało mi się wezwać nikogo lepszego.Chamong Borm mnie zawiódł.Czarowni-cy, Poszukiwacze Przygód byli dlań zbyt wielkimi przeciwnikami, ale teraz mogęjuż pozwolić mu opuścić wygnanie. Połączyliśmy nasze siły z jego mocą  powiedziała Oone. Waszą i na-szą siłę i tylko dlatego zwyciężyliśmy. My nie jesteśmy cieniami  roześmiała się Varadia, jakby odkrywającradosną prawdę. I to było istotne.Oone przytaknęła. To było istotne, Zwięta Dziewczyno.Teraz musimy pomyśleć, jak spro-wadzić cię z powrotem do Spiżowego Namiotu.Twój lud czeka na ciebie jak nazbawienie, którym zaiste dlań jesteś. Wiem.Noszę całą ich historię i mądrość.A zaczynałam wierzyć, że prze-grałam. Nic z tych rzeczy  odparła Oone. Czarownicy nie zaatakują ponownie? Nigdy więcej.Ani tutaj, ani nigdzie indziej.Zajmiemy się nimi z Elrykiem.142 Elryk pojął, że to Oone wezwała ludzkie cienie, czyniąc to po raz ostatni poto tylko, by doprowadzić do ich klęski na oczach całego tutejszego dworu.Oone spojrzała na księcia ostrzegając go spojrzeniem, by nie pisnął ani słówkao tym podstępie.Ostatecznie chodziło głównie o to, by pokonać bariery stwarzaneprzez sen dziecka.Chamong Borm, bohater z legend, nie mógł jej uratować, jakoże był postacią wymyśloną, o czym Varadia pamiętała przez cały czas.Podob-nie było z Perłowym Wojownikiem, który też zrodził się w fantazji dziewczynki.Ale Oone była prawdziwa, równie prawdziwa jak uwięziona.Gdzieś w głębinachsnu Varadia, która wyobrażała sobie, że jest królową poszukującą bezskuteczniewładzy, musiała zdawać sobie z tego sprawę.Niezdolna do samodzielnej ucieczkiz ułudy, potrafiła odróżnić własną marę od tworów jawy, czyli siebie, Oone i El-ryka.Potrzebny był tylko mały popis Oone, która pokazała, jak pokonuje śladypierwotnego zagrożenia [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl