[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I moja sprawa także nie poszła sama takim torem; dla mnie to rzecz jasna, że umrzeć już ipożegnać się z kłopotami życia lepiej dla mnie.Dlatego też mnie nigdzie znak mój nie kiero-wał w inną stronę i ja się na tych, którzy mnie skazali, i na oskarżycieli moich nie bardzogniewam.Jakkolwiek oni nie w tej myśli głosowali przeciwko mnie i skarżyli, tylko myśleli,że mi zaszkodzą.To im też należy zganić.O jedno tylko ich proszę: synów moich, kiedy do-rosną, karzcie, obywatele, dręcząc ich tak samo, jak ja was dręczyłem, jeśli zobaczycie, że opieniądze czy o cokolwiek innego więcej dbają niż o dzielność, i jeśliby mieli pozory jakiejśwartości, nie będąc niczym naprawdę, poniewierajcie ich tak samo jak ja was, że nie dbają oto, co trzeba, i myślą, że czymś są, chociaż nic nie są warci.Jeżeli to zrobicie, spotka mniesprawiedliwość z waszej strony; i mnie, i moich synów.Ale oto już i czas odejść; mnie na śmierć, wam do życia.Kto z nas idzie do tego, co lepsze,tego nie wie jasno nikt  chyba tylko bóg.124 KRITONOSOBY DIALOGU:SOKRATESKRITON125 SOKRATES.Coś tak wcześnie przyszedł, Kritonie? A może to jeszcze nie rano?KRITON.Ależ i bardzo.SOKRATES.Która mniej więcej?KRITON.Zwit wczesny.SOKRATES.Szczególne, że cię raczył dozorca więzienia usłuchać.KRITON.On mnie już zna, Sokratesie, bo ja tu często chodzę, a jeszcze i coś tam dostał odemnie.SOKRATES.A dopiero coś przyszedł, czy dawno?KRITON.Dosyć dawno.SOKRATES.No to czemużeś mnie zaraz nie zbudził, tylkoś tak cicho usiadł koło mnie?KRITON.Nie, na Zeusa, Sokratesie.Toż ja bym i sam dla siebie nie chciał takiej bezsenno-ści i jeszcze w takim smutku.Ja cię też od chwili już podziwiam; widzę, jak ty smacznieśpisz; i umyślnie cię nie budziłem: niech ci będzie jak najprzyjemniej.Ja już często i przed-tem myślałem sobie, jakie ty masz szczęśliwe usposobienie w całym życiu, a najwięcej w tymnieszczęściu teraz; jak ty to łatwo i łagodnie znosisz.SOKRATES.No przecież, Kritonie, głupio by było oburzać się, kiedy człowiek w tym wie-ku, że potrzeba już skończyć.KRITON.I inni, Sokratesie, w tym wieku popadają w podobne nieszczęścia; ale ich wiekzgoła nie chroni od tego, żeby się na taki los nie burzyli.SOKRATES.To prawda; ale czemuś ty tak rano przyszedł?KRITON.Nowinę, Sokratesie, przyniosłem przykrą; nie dla ciebie, jak uważam, tylko dlamnie i dla twoich bliskich, i przykrą, i ciężką, a mnie ją chyba najciężej przenieść.SOKRATES.Cóż to takiego? Pewnie okręt przyszedł z Delos, a po jego przybyciu ja mamumrzeć?KRITON.Jeszcze nie przyszedł, ale zdaje mi się, że dzisiaj przyjdzie.Tak mówią ludzie;przyszli z Sunion i tam go zostawili.Widać z tych wiadomości, że przyjdzie dzisiaj, a ty bę-dziesz musiał, Sokratesie, jutro życie zakończyć.SOKRATES.Ano, Kritonie, to szczęśliwej drogi.Jeżeli się bogom podoba, to niech tak bę-dzie.Ale ja nie myślę, żeby on przyszedł dzisiaj.KRITON.Dlaczego tak myślisz?SOKRATES.Ja ci powiem.Bo mam umrzeć na drugi dzień po przyjściu okrętu.KRITON.Tak mówią ci tu, zarządcy.126 SOKRATES.Więc myślę, że on nie jutro przyjdzie, ale pojutrze.A wnoszę tak z pewnegosnu, który miałem przed chwilą tej nocy.Zdaje się, że jakoś w samą porę mnie nie zbudziłeś.KRITON.A cóż to był za sen?SOKRATES.Wydawało mi się, jakby jakaś kobieta do mnie przyszła piękna i postawna, abiałe miała suknie; zawołała mnie i powiada: Dnia trzeciego przybędziesz do Ftyi, gdzie plony obfite.KRITON.Szczególny ten sen, Sokratesie.SOKRATES.Ale jasny, jak mi się zdaje, Kritonie.KRITON.I bardzo  oczywiście.Ale przedziwny człowieku, Sokratesie.Jeszcze i teraz po-słuchaj mnie i ratuj się.Bo mnie, jeżeli ty umrzesz, spotka nie jedno tylko nieszczęście, alenaprzód: stracę takiego przyjaciela, jakiego nigdy drugiego nie znajdę, a jeszcze będzie sięniejednemu zdawało, kto mnie i ciebie dobrze zna, że mogąc cię uratować, gdybym był chciałodżałować pieniędzy, nie pomyślałem o tym.A jakaż może być bardziej haniebna opinia odtej: uchodzić za takiego, co pieniądze więcej ceni niż przyjaciół? Szerokie koła nie uwierzą,żeś ty sam nie chciał stąd wyjść, choć myśmy cię nakłaniali.SOKRATES.Ale cóż wam tak, poczciwy Kritonie, zależy na opinii szerokich kół? Najprzy-zwoitsi i najrozumniejsi ludzie, o których się więcej dbać powinno, pomyślą, że to się właśnietak stało, jak się stanie.KRITON.A jednak widzisz chyba, Sokratesie, że trzeba dbać o opinię i u szerokich kół.Wi-dzisz, co się dzieje; widać, że szerokie koła potrafią nie najmniejsze nieszczęścia powodować,ale największe po prostu, jeżeli kogo przed nimi oczernią.SOKRATES.Gdyby to tak, Kritonie, mogły szerokie koła powodować największe zło, żebytak mogły i największe dobro, dobrze by to było.Tymczasem one ani jednego, ani drugiegonic potrafią.Ani mądrym człowieka nie zrobią, ani głupim; ot, robią to, co im się trafi.KRITON.Tak, tak; niech tam będzie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl