[ Pobierz całość w formacie PDF ] . Chłopcze, nigdy sobie nie wyobrażaj zbyt wiele na temat naszej roli zauważył spokojnie. Jesteśmy skrytobójcami.Nie miłosiernymi posłańcamimądrego króla.Jesteśmy skrytobójcami, którzy rozdzielają śmierć przydatną na-szemu monarsze.Oto kim jesteśmy.Teraz przyszła moja kolej na badanie duchów płomieni. Kiedy tak mówisz, staje się to dla mnie jeszcze trudniejsze.Dlaczego.Dlaczego uczyniłeś ze mnie tego, kim jestem, jeśli teraz próbujesz obudzić wemnie śmiałość.? pytanie ucichło, nie dokończone. Chyba.Nieważne.Może przemawia przeze mnie zazdrość, chłopcze.Może się obawiam, że nie jestem mu już potrzebny.Może teraz, kiedy ciebieznam, żałuję, że uczyniłem z ciebie. Teraz z kolei Cierń zamilkł, a jegomyśli oddaliły się tam, gdzie nie mogły dogonić ich słowa.269Siedzieliśmy dumając nad moim zadaniem.To nie było działanie w służbiekrólewskiej sprawiedliwości.To nie był wyrok śmierci za zbrodnię.To było poprostu usunięcie człowieka, który stanowił przeszkodę na drodze do większej wła-dzy.Siedziałem nieruchomo, aż zacząłem się zastanawiać, czy powinienem tejzbrodni dokonać.Potem podniosłem wzrok na srebrny nożyk do owoców wbitygłęboko w drewnianą półkę nad paleniskiem Ciernia i zorientowałem się, że znamodpowiedz. Szczery złożył skargę w twoim imieniu odezwał się nagle Cierń. Skargę? powtórzyłem słabo. Do Roztropnego.Przede wszystkim, że Konsyliarz zle cię traktował i żecię oszukał.Tę skargę złożył oficjalnie.Twierdził, że Konsyliarz pozbawił króle-stwo twojej Mocy w czasie, gdy jest najbardziej potrzebna.Nieoficjalnie zasuge-rował Roztropnemu, by się rozprawił z Konsyliarzem, zanim ty wezmiesz sprawyw swoje ręce.Patrzyłem w twarz Ciernia i widziałem, że była mu znana treść mojej dyskusjiz księciem Szczerym.Nie byłem pewien, czy jestem zadowolony. Nie zrobiłbym tego, nie zemściłbym się na Konsyliarzu.Książę Szczery miporadził, bym tego nie robił.Cierń zmierzył mnie spojrzeniem pełnym spokojnej aprobaty. Tak też powiedziałem Roztropnemu.Ale polecił ci przekazać, iż sam siętym zajmie.Tym razem król osobiście wymierzy sprawiedliwość.Masz czekaći to musi ci wystarczyć. Co król zamierza? Tego nie wiem.Nie sądzę, by Roztropny sam już wiedział.Konsyliarz mu-si zostać ukarany.Trzeba też jednak pamiętać, że jeśli mają powstać nowe kręgiMocy, nie może się on poczuć ukarany niesłusznie lub zbyt mocno. Cierń od-chrząknął i dodał spokojniej: Szczery przedstawił królowi jeszcze jedną skargę.Obwinił Roztropnego i mnie, zupełnie otwarcie, o zamiar poświęcenia twojegożycia dla dobra królestwa.Nagle zrozumiałem, dlaczego Cierń wezwał mnie tej nocy.Milczałem. Roztropny oznajmił, że nawet o tym nie pomyślał ciągnął Cierń wolniej. Jeśli chodzi o mnie, nie miałem pojęcia, że coś takiego jest w ogóle możliwe. Westchnął ponownie. Roztropny jest królem, chłopcze.Jego najważniejszątroską musi być zawsze królestwo. Wiele go kosztowały te słowa.Cisza trwała długo. Mówisz, że on by poświęcił moje życie.Bez skrupułów.Nie odrywał wzroku od paleniska. Twoje.Moje.Nawet Szczerego, jeśliby sądził, że to konieczne dla prze-trwania królestwa. Wreszcie na mnie spojrzał. Nigdy o tym nie zapominaj rzekł.270* * *W noc poprzedzającą dzień, gdy ślubny orszak miał opuścić Kozią Twierdzę,zapukała do moich drzwi Lamówka.Oznajmiła, że księżna Cierpliwa chce się zemną widzieć.Było już pózno, zapewne dlatego głupio zapytałem: Teraz? Jutro wyjeżdżasz zauważyła Lamówka, a ja posłusznie poszedłem zanią, jakby to miało jakikolwiek sens.Zastałem księżną siedzącą w krześle obłożonym poduszkami, ubraną w eks-trawagancko haftowaną podomkę zarzuconą na nocną koszulę.Rozpuszczonewłosy opadały jej na ramiona i kiedy usiadłem na wskazanym miejscu, Lamówkawróciła do ich szczotkowania. Czekałam, kiedy przyjdziesz mnie przeprosić zauważyła księżna.Natychmiast otworzyłem usta, by to uczynić, ale ona zirytowanym gestemnakazała mi ciszę. Dzisiaj omówiłam to z Lamówka i zorientowałam się, że już ci wybaczy-łam.Zdecydowałam, że chłopcy po prostu mają w sobie pewien zapas bezczelno-ści, który muszą zużyć.Zdecydowałam, że nie zamierzałeś zrobić nic złego, a coza tym idzie, nie musisz przepraszać. Naprawdę jest mi przykro zaprotestowałem. Po prostu nie wiedzia-łem, jak to powiedzieć. Za pózno na przeprosiny, już ci wybaczyłam rzekła żywo. Zresztą niema na to czasu.Powinieneś już spać.Lecz skoro właśnie wchodzisz w dworskieżycie towarzyskie, chciałam ci coś podarować przed wyjazdem.Otworzyłem usta, i zaraz zamknąłem je z powrotem.Wyraznie chciała uważaćjutrzejszy wyjazd za moje pierwsze wejście w dworskie życie towarzyskie, mimoże podróżowałem przecież do Strażnicy Zatoki.Nie zamierzałem się sprzeczać. Usiądz tutaj nakazała mi władczym tonem i wskazała miejsce u swoichstóp.Usiadłem posłusznie.Dopiero teraz zauważyłem niewielką szkatułkę na jejkolanach.Zrobiona była z ciemnego drzewa, a na wieczku miała płaskorzezbęprzedstawiającą kozła.Kiedy księżna Cierpliwa ją otworzyła, poczułem woń aro-matycznego drzewa.Wyjęła ze środka kolczyk na sztyfcie i przyłożyła mi go doucha. Za mały mruknęła. Jaki sens ma noszenie biżuterii, jeśli jej nie wi-dać?Wyjęła jeszcze kilka innych i odkładała je z podobnymi komentarzami.Wresz-cie wzięła do ręki jeden, który wyglądał jak kawałek srebrnej sieci ze złowionymweń błękitnym kamieniem.Skrzywiła się nad nim kilka razy, wreszcie z ociąga-niem pokiwała głową.271 Twórca tego drobiazgu ma gust.Inne jego cechy pozostawiają wiele dożyczenia, ale ma gust.Przyłożyła kolczyk do mojego ucha i bez żadnego ostrzeżenia przebiła płatek.Wypłynęła kropelka krwi.Zawyłem i chwyciłem się ręką za bolące miejsce, ale ona szorstko odtrąciłamoją dłoń. Nie bądz dzieckiem.Tylko przez chwilę zakłuło. Zamknęła zapięcie.No proszę.Lamówko, nie uważasz, że bardzo mu z tym do twarzy?Lamówka przytaknęła znad swojej robótki, a księżna Cierpliwa odprawiłamnie gestem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|