[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z narastającym niepokojem Angela przeszła przez kuchnię i jadalnię do bawialni, gdzie ku swemu zaskoczeniu ujrzała pochylonego nad jakąś książką Davida.- Czemu mi nie odpowiadasz? - zdziwiła się.- Zawołałaś przecież, że wróciłaś - odrzekł spokojnie mężczyzna.- Nie sądziłem, że czekasz, bym jakoś na to odpowiedział.- O co ci chodzi? - zapytała Angela.- O nic - powiedział David.- Jak się bawiłaś w towarzystwie twego dawnego wielbiciela?- Ach, to w tym rzecz - westchnęła Angela.David wzruszył ramionami.- Wydaje mi się nieco dziwne, że przez cztery lata naszego pobytu w Bostonie ani razu nie wspomniałaś o tym człowieku, choć tak wiele kiedyś dla ciebie znaczył.- Davidzie! - krzyknęła Angela, dotknięta do żywego.Podeszła bliżej i usiadła mężowi na kolanach, obejmując go za szyję.- Nie miałam zamiaru zachowywać istnienia Roberta w sekrecie.Gdyby tak było, to czyż teraz przyznałabym się do znajomości z nim? Chyba wiesz, że kocham tylko ciebie i nikogo innego - uśmiechnęła się, całując Davida w czubek nosa.- Dajesz słowo? - zapytał przekornie David.- Słowo - odrzekła.- Jak się miewa Nikki?- Całkiem dobrze.Zasnęła.Wciąż jest ogromnie przygnębiona śmiercią Caroline, fizycznie jednak ma się wspaniale.A jak tobie udała się wyprawa?- Nie uwierzysz - odrzekła Angela.- Chodź i sam zobacz.Zaciągnęła męża do kuchni i pokazała mu pudełka z dokumentami.Mężczyzna, zaskoczony, wziął do ręki kilka leżących na wierzchu kartek.- Miałaś rację - powiedział.- Nie mogę uwierzyć.Będziemy potrzebowali wielu godzin, żeby to przejrzeć.- W takim razie dobrze się składa, że oboje jesteśmy bezrobotni - uśmiechnęła się Angela.- Przynajmniej mamy mnóstwo czasu.- Cieszę się, że wrócił ci humor - roześmiał się David.Wspólnie przyrządzili kolację i obudzili Nikki, by zjadła razem z nimi, mimo iż poruszanie się sprawiało dziewczynce trudności - wciąż miała podłączoną kroplówkę.Zanim usiedli do jedzenia, David zadzwonił do doktora Pilsnera.Wspólnie zdecydowali, że można już zaprzestać dożylnego podawania dziecku antybiotyków i że Nikki może teraz przyjmować je doustnie.Podczas kolacji rozmawiali o konieczności powiadomienia swych rodziców, że stracili pracę w Bartlet.Oboje myśleli o tym z niechęcią.- Nie rozumiem, czym się martwisz - wzruszył ramionami David.- Twoja matka i ojciec będą prawdopodobnie zadowoleni.Nigdy nie chcieli, byśmy się tutaj osiedlali.- Właśnie to wprawia mnie w takie przygnębienie - westchnęła Angela.- Chyba oszaleję, słysząc to ich „a nie mówiliśmy”.Po kolacji pozwolili Nikki oglądać telewizję, sami zaś zajęli się przeglądaniem sterty wydruków komputerowych.David był coraz bardziej zdumiony ilością danych przywiezionych przez Angelę.- To zabierze nam wiele dni - narzekał.- Może powinniśmy skoncentrować się najpierw na ludziach związanych ze szpitalem - zaproponowała.- To tylko pięć osób.- Dobry pomysł - skinął głową jej mąż.Podobnie jak żona uważał informacje o popełnionych przestępstwach za najbardziej obiecujące.Szczególnie poruszyła go wiadomość, że Clyde Devonshire nie tylko był aresztowany za gwałt, ale został także zatrzymany w Michigan, kiedy to włóczył się w pobliżu domu Jacka Kevorkiana.Pomaganie w samobójstwach i eutanazja budziły te same wątpliwości natury moralnej i David zastanawiał się, czy Devonshire mógł być ich „Aniołem Miłosierdzia”.Zdumiało go także to, że Peter Ullhof był sześciokrotnie aresztowany podczas manifestacji pod instytutami świadomego rodzicielstwa i trzykrotnie przed klinikami, gdzie dokonywano aborcji.Oskarżano go przy tych okazjach o czynne i słowne znieważanie lekarzy.- To interesujące - stwierdziła Angela, przeglądając dokumenty dotyczące przebiegu pracy zawodowej związanych ze szpitalem ludzi.- Cała piątka służyła w wojsku, włączając w to Claudette Maurice.Cóż za zbieg okoliczności!- Może to właśnie dlatego wszyscy są wytatuowani - zastanawiał się David.Kobieta skinęła głową.Przypomniała sobie słowa Roberta o tym, że tatuaż stanowi część rytuału związanego z wstępowaniem do armii.Pomogli Nikki wykonać ćwiczenia oddechowe i dopiero gdy położyli dziewczynkę spać, wrócili do porządkowania uzyskanych od Roberta informacji.- Sądziłam, że Calhoun zadzwoni do nas jeszcze dzisiaj - odezwała się w pewnej chwili Angela.- Chętnie zasięgnęłabym jego opinii o tych danych, szczególnie na temat Clyde’a Devonshire’a.- Calhoun jest człowiekiem bardzo niezależnym - stwierdził David.- Powiedział, że zadzwoni, kiedy będzie miał nam coś do powiedzenia.- Cóż, w takim razie to ja zadzwonię do niego - zdecydowała Angela.- Bądź co bądź, mamy mu coś niecoś do powiedzenia.W mieszkaniu detektywa odezwała się jednak tylko automatyczna sekretarka.Angela postanowiła nie zostawiać żadnej wiadomości.- Jedną z rzeczy, które budzą we mnie takie zdumienie - powiedział David, kiedy żona odłożyła słuchawkę - jest to, jak często ci ludzie zmieniali pracę.Angela podeszła do męża i zerknęła na zestawienia dotyczące przebiegu pracy zawodowej interesujących ich ludzi.Pochyliła się i sięgnęła po odłożoną przed chwilą przez Davida kartkę z informacjami na temat Van Slyke’a.- Popatrz na to - powiedziała, wskazując na dokument.- Van Slyke przez dwadzieścia jeden miesięcy służył w marynarce.- I co z tego? - zapytał David.- Nie widzisz w tym nic niezwykłego? - zdziwiła się Angela.- Sądziłam, że najkrótszy pobyt w marynarce wynosi trzy lata.- Nie znam się na tym - wzruszył ramionami mężczyzna.- Zwróć zatem uwagę, jak długo trwała służba Devonshire’a - nie ustępowała Angela, przeglądając papiery tak długo, aż znalazła właściwą kartkę.- Był w wojsku przez cztery i pół roku.- Mój Boże! - zawołał David.- Czy uwierzysz? Joe Forbs trzykrotnie ogłaszał bankructwo.Jakim cudem wobec tego może jeszcze mieć karty kredytowe? Ale ma.Za każdym razem występował z podaniem do innej firmy.Zdumiewające.Około jedenastej David poczuł, że zaczynają mu się kleić oczy.- Obawiam się, że muszę iść spać - powiedział, odkładając na stół trzymaną w dłoni kartkę.- Czekałam, aż to powiesz - westchnęła Angela.- Ja także jestem wykończona.Ramię w ramię ruszyli na górę, zadowoleni, że tak dużo udało im się załatwić w ciągu zaledwie jednego dnia.Z pewnością jednak nie spaliby tak spokojnie, gdyby wiedzieli, jakie skutki będą miały ich poczynania.Rozdział 24Niedziela, 31 październikaRanek w dniu Halloween był pogodny i mroźny.Na wiszących w oknach i na werandach wydrążonych dyniach osiadał szron.Nikki obudziła się w doskonałym nastroju: czuła się zdrowa i była podniecona świąteczną atmosferą.Angela już wcześniej przygotowała stosy ciasteczek i owoców na tę okazję.Wilsonowie postanowili, że nie pójdą tego dnia do kościoła.Pomysł, by w ten sposób wtopić się w społeczność Bartlet, stracił sens [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl