[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mace stanął obok Yody, a kiedy wszyscy byli już na pokładach, kanonierki uniosły się w powietrze i odleciały, strzelając na wszystkie strony.Mace Windu z niedowierzaniem przyglądał się temu, co działo się na pobliskich lądowiskach: tysiące statków Republiki obniżało lot w pobliżu stojących na ziemi okrętów Federacji Handlowej, wypuszczając z ładowni niezliczone oddziały żołnierzy klonów.Yoda stojący obok ciemnoskórego Mistrza spokojnie dyrygował bitwą.- Więcej batalionów na lewe skrzydło - zwrócił się do sygnalisty, który utrzymywał łączność z dowódcami oddziałów lądowych.- Otoczyć ich musimy, a potem rozdzielić.Jaskrawy blask raził oczy C-3PO przez długie minuty.Wreszcie R2-D2 wyciągnął z wnętrza manipulator ze spawarką i gwizdnął, informując partnera, że zakończył pracę.Głowa androida protokolarnego znalazła się we właściwym miejscu.- Och, Artoo, znowu jestem cały! - zawołał C-3PO i z wysiłkiem podniósł się z ziemi.Usłyszawszy odgłosy walki dobiegające od strony wyjścia z tunelu i zobaczywszy zabłąkane błyskawice, odbijające się rykoszetem od ścian, doszedł do wniosku, że nie jest bezpieczny.Odwrócił się pospiesznie i ruszył z miejsca - niestety, zapomniał o końcówce ssącej R2-D2, która wciąż jeszcze trzymała jego głowę.Rura naprężyła się i pociągnęła androida na ziemię.Astromechaniczny robot gwizdnął przepraszająco, odczepił ssawkę, wciągnął ją do wnętrza i odjechał.- Nie zapomnę ci tego! - krzyknął za nim oburzony C-3PO.Podniósł się niezgrabnie i poczłapał za irytującym przyjacielem.Kiedy kanonierki odleciały, a roboty bojowe ruszyły za nimi w pogoń, Boba Fett zdobył się wreszcie na odwagę i zszedł na arenę.Nawołując, kluczył między stertami poszarpanego metalu i nieruchomych ciał.Szukając Janga, minął szczątki acklaya i reeka.Wołał i wołał, ale domyślał się już, co się stało - choćby stąd, że ojciec zawsze był przy nim, a teraz zniknął.I wreszcie zobaczył hełm.- Tato - jęknął chłopiec.Nogi odmówiły mu posłuszeństwa i padł na kolana przed pustym hełmem Janga Fetta.Jaskrawy blask raził oczy C-3PO przez długie minuty.Wreszcie R2-D2 wciągnął do wnętrza manipulator ze spawarką i gwizdnął, informując.ROZDZIAŁ 24Arcyksiążę Poggle Mniejszy zaprowadził hrabiego Dooku do ośrodka dowodzenia - wielkiej sali z ogromnym okrągłym ekranem i niezliczonymi monitorami ustawionymi wzdłuż ścian.Geonosjańscy żołnierze siedzący na stanowiskach roboczych mogli nadzorować stąd przebieg bitwy i kierować poszczególnymi oddziałami.Poggle oddalił się na chwilę, by zamienić kilka słów z dowódcą armii, a kiedy wrócił do hrabiego Dooku i Nute'a Gunraya, na jego twarzy malowała się autentyczna wściekłość.- Zakłócają naszą łączność! - warknął.- Atakują z ziemi i z powietrza!- Jedi zebrali wielką armię - stwierdził ponuro neimoidiański wicekról.- Ale skąd ją wzięli? - spytał najwyraźniej zdumiony Dooku.- wydaje się, że to niemożliwe.W jaki sposób mogli stworzyć siły zbrojne w tak krótkim czasie?- Rzućmy do walki wszystkie roboty, jakie tu mamy - zaproponował Nute Gunray.Hrabia Dooku, który przyglądał się scenom pokazywanym na monitorach, pokręcił sceptycznie głową.- Ich armia jest zbyt liczna - rzekł z rezygnacją.- Wkrótce nas otoczą.Ledwie zdążył to powiedzieć, a główny ekran rozjarzył się nagle światłem potężnej eksplozji.Wszyscy trzej zmrużyli oczy, obserwując dogasające szybko szczątki jednego z ważniejszych stanowisk obronnych.- Rzeczywiście, nie jest dobrze - przyznał Nute Gunray.- Trzeba zarządzić odwrót - powiedział Poggle, trzęsąc się ze strachu tak bardzo, jakby zaraz miał rozpaść się na kawałki.- Odsyłam swoich wojowników do katakumb, niech się tam ukryją.To rzekłszy, arcyksiążę skinął na swych dowódców, którzy natychmiast pochylili się nad komunikatorami, by przekazać rozkazy.- Trzeba poderwać resztę naszych statków i wycofać je w przestworza! - zawołał jeden z pobratymców Nute'a Gunraya.Wicekról tylko pokiwał głową, nie odrywając wzroku od dramatycznych scen na monitorach.- Wracam na Coruscant - oznajmił Dooku.- Mój pan nie puści Republice płazem tej zdrady.Poggle Mniejszy przeszedł energicznie pod przeciwległą ścianę sali i pochyliwszy się nad klawiaturą, wpisał stosowny kod, wywołując holograficzna prezentację stacji bojowej wielkości planety.Paroma uderzeniami w klawisze dokonał transferu danych na kasetę, którą szybko wyjął z napędu i wręczył hrabiemu Dooku.- Jedi nie mogą się dowiedzieć o naszych planach - stwierdził z naciskiem arcyksiążę.- Jeżeli się domyślą, co zamierzamy zbudować, będziemy zgubieni.Dooku przyjął kasetę.- Zabiorę projekty ze sobą - zgodził się.- U mojego Mistrza będą o wiele bezpieczniejsze.Hrabia skłonił się sztywno i opuścił salę.Obi-Wan, Anakin i Padmé przykucnęli przy otwartej burcie kanonierki, która pędziła ponad stale rozszerzającym się polem bitwy.Działa laserowe statku nieustannie pluły ogniem, tarcze skutecznie blokowały ostrzał z ziemi.W dole widać było klony uwijające się na rakietowych skuterach między robotami bojowymi i coraz skuteczniej niszczące przeciwników.- Nieźli ci żołnierze - zauważył Obi-Wan.Anakin przytaknął ruchem głowy.Zaraz jednak zainteresowali się tym, co dotyczyło ich w bardziej bezpośredni sposób: kanonierka zbliżyła się do wielkiego okrętu Unii Technokratycznej.Laserowe wiązki pomknęły w kierunku giganta, lecz nie wyrządziły mu żadnej szkody.- Celuj tuż nad zbiornikami paliwa! - krzyknął Anakin do artylerzysty.Strzelec skorygował położenie działa i nacisnął spust.Potężny wybuch wstrząsnął statkiem Unii, który zaraz potem przechylił się niebezpiecznie na burtę.Kanonierka i pojazdy znajdujące się w pobliżu rozpierzchły się we wszystkie strony, gdy olbrzym opadał na ziemię, by eksplodować kulą ognia.- Dobry pomysł! - pogratulował padawanowi Obi-Wan, po czym zwrócił się do załogi kanonierki: - Okręty Federacji startują! Prędko, postarajcie się je zestrzelić!- Są za duże, mistrzu - odezwał się Anakin.- Musimy je zostawić wojskom lądowym.Kanonierka w szaleńczym tempie mknęła nad polem walki, ostrzeliwując się z dział laserowych i kołysząc od bliskich eksplozji.Mace Windu pokręcił głową i spojrzał na Yodę.Obaj byli Mistrzami Jedi, a przecież żaden z nich nigdy jeszcze nie widział tak wielkiej bitwy jak ta.- Pojmać Dooku musimy - rzekł Yoda.Spokój bijący z jego głosu dodawał Mace'owi otuchy.- Jeśli uciec zdoła, więcej systemów do swojej sprawy przekona.Mace spojrzał na Yoda i z powagą skinął głową.- Kapitanie, proszę wylądować przy tamtym punkcie zbiorczym - rozkazał klonowi sterującemu statkiem.Posłuszny pilot szybko posadził maszynę na ziemi.Mace Windu, Ki-Adi-Mundi i grupa klonów wyskoczyli z kanonierki, ale Yoda został w środku.- Do ośrodka dowodzenia mnie zabierz - polecił i statek uniósł się w powietrze.Gdy tylko wylądował we względnie bezpiecznej okolicy, w której zorganizowano tymczasowe centrum dowodzenia, do otwartego włazu pospieszył dowódca klonów.- Mistrzu Yodo, wszystkie oddziały na pierwszej linii prą naprzód.Bardzo dobrze, bardzo dobrze - pochwalił Yoda.- Skupić ogień wszystkich dział na najbliższym okręcie.Żołnierz wrócił na stanowisko, w biegu wydając rozkazy podwładnym.Po chwili drużyny z pierwszej linii zaczęły dobierać cele w bardziej skoordynowany sposób, zmasowanym ostrzałem dokonując tego, czego nie mogły dokonać pojedyncze salwy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl