[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Tenar obejmowała ją i płakała, a Therru pochyliła swą pokrytą bliznami twarzyczkę ku twarzy Tenar, aż stała się ona mokra od łez.Ged i Spark przyszli o zmierzchu z przeciwległych końców farmy.Spark najwidoczniej rozmawiał z Clearbrookiem i przemyślał sytuację, zaś Ged starał się ją ocenić.Bardzo niewiele mówiono przy kolacji, a i to ostrożnie.Spark nie uskarżał się na to, że nie odzyskał swojego własnego pokoju, lecz wdrapał się po drabinie na strych, jak na żeglarza przystało, i był najwidoczniej zadowolony z posłania, jakie przygotowała mu tam matka, gdyż nie wrócił na dół aż do późnego ranka.Zażądał wówczas śniadania i spodziewał się, że zostanie mu ono podane.Jego ojcu usługiwała matka, żona i córka.Czy był gorszym mężczyzną niż jego ojciec? Czy Tenar miała mu tego dowieść? Podała mu posiłek, uprzątnęła po nim ze stołu i powróciła do sadu, gdzie wraz z Therru i Shandy wypalała plagę gąsienic barczatki, która groziła zniszczeniem świeżo zawiązanych owoców.Spark oddalił się, aby dołączyć do Clearbrooka i Tiffa.Odtąd przebywał głównie z nimi.Mijały dni.Ciężką pracę wymagającą muskułów, a także pracę fachową przy owcach i zbiorach wykonywali Ged, Shandy i Tenar, podczas gdy dwaj starcy, którzy spędzili tam całe życie, robotnicy ojca Sparka, oprowadzali go opowiadając, jak zarządzają farmą.Naprawdę wierzyli, że kierują tym wszystkim i dzielili się z nim tą wiarą.Tenar źle czuła się w domu.Jedynie pod gołym niebem, przy pracy w gospodarstwie, odczuwała ulgę w gniewie i wstydzie, jaki przynosiła jej obecność Sparka.- Moja kolej - zwróciła się do Geda w rozgwieżdżonym mroku ich izby.- Kolej na mnie, by stracić to, z czego byłam najbardziej dumna.- Co straciłaś?- Swego syna.Syna, którego nie wychowałam na człowieka.Zawiodłam.Zawiodłam go.- Zagryzła wargę, wpatrując się w ciemność, nie uroniwszy łzy.Ged nie próbował się z nią spierać ani odwodzić jej od żalu.Zapytał:- Czy myślisz, że zostanie?- Tak.Boi się spróbować powrotu na morze.Nie powiedział mi prawdy albo nie całą prawdę o swoim statku.Był drugim matem.Przypuszczam, że był zamieszany w przewóz kradzionych towarów.Piractwo z drugiej ręki.Nie dbam o to.Wszyscy gontyjscy żeglarze są po trosze piratami.Ale on kłamie.Kłamie.Jest o ciebie zazdrosny.Nieuczciwy, zawistny człowiek.- Raczej przestraszony - odrzekł Ged.- Nie nikczemny.A to jest jego farma.- To niech ją sobie weźmie! I oby była dla niego tak szczodra, jak.- Nie, kochanie - przerwał Ged, powstrzymując ją zarówno głosem, jak rękoma.- Nie mów, nie wypowiadaj złego słowa! - Był tak natarczywy, tak szczerze przejęty, że jej gniew przemienił się całkowicie w miłość, która była jego źródłem i kobieta zawołała:- Nie przeklęłabym jego ani tego miejsca! Nie chciałam tego! Tylko sprawia mi to taką przykrość, przynosi taki wstyd! Tak mi przykro, Ged!- Nie, nie, nie.Moja droga, nie dbam o to, co ten chłopak o mnie myśli.Ale jest bardzo surowy dla ciebie.-1 dla Therru.Traktuje ją jak.Powiedział, powiedział do mnie: "Co ona zrobiła, że tak wygląda?" Co ona zrobiła.!Ged pogłaskał ją po włosach, jak czynił to często.Lekka, powolna, powtarzająca się pieszczota usypiała ich oboje miłosną przyjemnością.- Mógłbym znowu wyruszyć pasać kozy - rzekł wreszcie.- To by ci tu wszystko ułatwiło.Oprócz pracy.- Wolałabym iść z tobą.Pogłaskał ją po włosach i zdawał się rozważać jej słowa.- Chyba moglibyśmy - powiedział.- Tam, na górze, nad Lissu, było parę rodzin wypasających owce.Ale później nadchodzi zima.- Może zatrudniłby nas jakiś rolnik.Znam się na pracy.i owcach.a ty znasz się na kozach.i szybko uczysz się wszystkiego.- Zdatny do wideł - mruknął.Odpowiedział mu jej przerywany śmiech.Następnego ranka Spark wstał wcześnie, aby zjeść z nimi śniadanie, ponieważ wybierał się na ryby ze starym Tiffem.Wstał od stołu, mówiąc z większym poczuciem przyzwoitości niż zwykle:- Przyniosę mnóstwo ryb na kolację.Minionej nocy Tenar podjęła decyzję.Powiedziała:- Czekaj.Możesz sprzątnąć ze stołu, Spark.Włóż naczynia do zlewu i polej je wodą
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|