[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Otrzymawszy zadowalają-cą odpowiedz od Sama, który wiedział o tym akurat tyle, co i pan Pott, pan Pott zgodził siępójść do pokoju pana Pickwicka, gdzie przyjęto go bardzo serdecznie.Natychmiast postano-wiono też zjeść wspólnie obiad.184  Jakże tam sprawy w Eatanswill?  spytał pan Pickwick, gdy pan Pott usiadł przy ogniu, acałe towarzystwo zrzuciło przemokłe obuwie i wciągnęło suche pantofle. Czy  Niepodle-głość jeszcze istnieje?  Niepodległość  odrzekł pan Pott  wciąż jeszcze prowadzi swój niecny i nędzny ży-wot, pogardzana i nienawidzona nawet przez tych nielicznych, którzy wiedzą o jej marnymistnieniu.Zduszona własnym plugastwem, które tak popierała.Oślepiona i ogłuszona wyzie-wami brudu, który wyhodowała.Wstrętna ta szmata, nie zdająca sobie, na szczęście, sprawyze swego upadku, grzęznie szybko w zdradliwym błocie, łudząc się, że daje twarde i nowo-czesne podstawy niższym warstwom społeczeństwa.Błoto, w którym grzęznie, podnosi sięjuż nad jej głowę i wkrótce pochłonie ją na zawsze!Wygłosiwszy ów manifest (wyjątek z artykułu wstępnego sprzed tygodnia!), z wielką siłąprzekonania, wydawca zatrzymał się, by złapać oddech, i spojrzał majestatycznie na panaBoba Sawyera. Jest pan młodym człowiekiem, panie!  powiedział pan Pott.Bob przytaknął. Pan również!  zwrócił się pan Pott do pana Allena.Bob przyjął do wiadomości ten deli-katny wyrzut. I obaj wyznajecie szczerze te zasady, które przez tyle lat głosiłem ku zbudowaniu i po-żytkowi mieszkańców tego królestwa?  poddał pan Pott. Doprawdy nie wiem  powiedział Bob Sawyer. Ja. Przyjaciel pański, panie Pickwick, nie dał się chyba zatruć?  zawołał pan Pott. Jest błękitny ! Nie, nie  powiedział pan Bob. Jestem obecnie pewnego rodzaju tęczą.Wszystkie bar-wy! Chwiejny, chwiejny!  uroczyście oznajmił pan Pott. %7łałuję, że nie mogę pokazać panuserii pięciu artykułów, jakie ukazały się w  Gazecie Eatanswillskiej.Ośmielam się twierdzić,że niebawem oprze pan swoje poglądy na zdrowych zasadach  błękitnych ! Przypuszczam, że w końcu zupełnie zsinieję!  powiedział pan Bob.Pan Pott spojrzał nieufnie na pana Boba, potem zwrócił się do pana Pickwicka. Widział pan, oczywiście, artykuły literackie, które ukazały się w  Gazecie w ostatnichtrzech miesiącach, a które narobiły tyle hałasu.powiedziałbym  uniwersalnego hałasu nacałym świecie! Byłem tak zajęty rozmaitymi sprawami w ostatnich czasach  tłumaczył się pan Pic-kwick  że nie mogłem śledzić. Szkoda! Powinien pan był śledzić!  surowo powiedział pan Pott. Poprawię się  po-wiedział pan Pickwick. Artykuły te pojawiły się w formie obszernego przeglądu z zakresu metafizyki w Chinach powiedział pan Pott. O!  zawołał pan Pickwick. Pańskie pióro, mam nadzieję? Pióro mego krytyka  z godnością odpowiedział pan Pott. Zawiły temat, powiedziałbym  rzekł pan Pickwick. Ogromnie!  odrzekł pan Pott, robiąc bezgranicznie uczoną minę. Nagłowił się nadnim, że pozwolę sobie użyć wyrażenia technicznego.Na moje żądanie przeczytał nawet  En-cyclopaedia Britannica. Naprawdę?  zawołał pan Pickwick. Nie wiedziałem nawet, że bezcenne to dzieło zaj-muje się również metafizyką w Chinach! Owszem, panie  powiedział pan Pott, kładąc rękę na kolanie pana Pickwicka i spoglą-dając z uśmiechem intelektualnej wyższości. Czytał o metafizyce pod literą  M , a o Chi-nach pod  C i skombinował jedno z drugim.Rozumie pan?Oblicze pana Potta tchnęło takim dostojeństwem na wspomnienie potężnych wynikówowego naukowego przedsięwzięcia, że minęło parę dobrych chwil, zanim pan Pickwick mógł185 podjąć rozmowę.Wreszcie, gdy oblicze redaktora przyjęło stopniowo wyraz właściwej mumoralnej supremacji, pan Pickwick ośmielił się podtrzymać rozmowę, pytając: Czy wolno zapytać, jaka wielka sprawa zagnała pana tak daleko od domu? Ta sama sprawa, która przyświeca mi we wszystkich moich pracach  odrzekł pan Pott.Dobro kraju! Przypuszczam, że to sprawy publiczne  powiedział pan Pickwick. Tak, panie  odrzekł pan Pott  tak. Tu nachyliwszy się nad panem Pickwickiem, szep-nął:  Jutro moi przeciwnicy urządzają w Birmingham bal.Z kolacją! Dobry Boże!  zawołał pan Pickwick. Tak, panie, z kolacją!  dodał pan Pott. Nie mówi pan chyba serio!  zawołał pan Pickwick.Pan Pott przytaknął złowróżbnie.Chociaż pan Pickwick udawał, że wiadomość ta wielce go zdumiała, tak jednak mało byłuświadomiony politycznie, że nie mógł zdać sobie sprawy, dlaczego fakt ten ma być trzyma-ny w takiej tajemnicy.Zauważywszy to, pan Pott wyciągnął ostatni numer  GazetyEatanswillskiej i odwołał się do poniższego artykułu:POKTNE KNOWANIA %7łATKWGad współczesności zieje zatrutym jadem, starając się bezskutecznie skazić szanowne na-zwisko naszego elekta, czcigodnego pana Slumkeya  tego samego Slumkeya, o którym pisa-liśmy na długo przedtem, nim objął swoje odpowiedzialne i wyjątkowe stanowisko, że przyj-dzie dzień, kiedy pan Slumkey stanie się jednocześnie najpiękniejszą ozdobą i najszczytniej-szą dumą naszego kraju! Nasz współczesny gad, jakeśmy powiedzieli, wydrwiwa dar złożonynaszemu sławnemu kompatriocie przez oczarowanych wyborców: mosiężny kubełek na wę-gle  przy czym zaznacza, że sam obdarowany złożył anonimowo na ten cel przez zaufanegoprzyjaciela prawie trzy czwarte potrzebnej sumy.Czyż ten podły gad nie rozumie, że jeżeli toprawda, pan Slumkey ukazuje się w jeszcze piękniejszym świetle (jeśli to możliwe)! Czyżnawet gadzinowa tępota nie potrafi pojąć, że ta delikatna i subtelna pomoc wyświadczonaciału wyborczemu pozyskać musi panu Slumkeyowi nawet serca i dusze tych współmiesz-kańców, których wartość moralna da się porównać z wartością świni? Czyli, innymi słowy,którzy nie upadli tak nisko jak nasz przeciwnik?! Oto podłość naszych przewrotnych  żół-tych ! Ale to jeszcze nie wszystko! Zdrada czyha za murami! Twierdzimy na podstawie nie-zbitych dowodów, prosząc cały naród o wzięcie nas pod swoje opiekuńcze skrzydła, twier-dzimy, że w całej pełni trwają przygotowania do balu  żółtych , mającego się odbyć w jed-nym z  %7łółtych Miast , będącym sercem i duszą  żółtych ! Prowadzić go będzie żółty mistrzceremonii! Uświetnią go swoją obecnością trzej żółci członkowie parlamentu, a prawo wej-ścia da posiadanie żółtego biletu! Bardzośmy nasolili naszemu żółtemu kompatriocie? Niechsię pocieszy! Niech pęknie z bezsilnej złości, gdy pióro nasze pisze te słowa: Będziemy nabalu! Tak, panie  powiedział pan Pott, składając gazetę  tak się rzeczy mają!Ponieważ w tej samej chwili gospodarz i garson wnieśli obiad, pan Pott położył palec nawargach na znak, że składa swoje życie w ręce pana Pickwicka i że powierzył mu swoją ta-jemnicę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl