[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Może niewiem wszystkiego o futbolu, ale wiem, że nie to nie jest bułka z masłem.I wiem, że jestem z ciebie bardzo dumna.Nie z powodu twoich kontraktów i stroju zawodnika, wktórym, tak przy okazji, wyglądasz cholernie pociągająco, ale dlatego, że robisz to, oczym od zawsze marzyłeś.Ilu z nas może to o sobie powiedzieć?Jego oczy łagodnieją.Ujmuje moją brodę w swoją dużą dłoń i gładzi mnie kciukiempo dolnej wardze.Nachyla się do mnie i jego magiczne usta dotykają moich, a potemzatapia się we mnie, popychając mnie na murawę.Przesuwa ręką po mojej twarzy,piersiach, dociera do biodra i cały czas mnie całuje, jego język tańczy w moich ustach.Nasze oddechy przyspieszają i, o mój Boże, tak strasznie go pożądam.Odrywa się ode mnie i patrzy na mnie z góry. Pewnie ktoś się nam przygląda  mamrocze.Całuje mnie w czoło i kładzie sięobok mnie na plecach.Leżymy tam i ciężko dyszymy. Powinnam ci coś powiedzieć  szepczę. Co?  Czuję, że na mnie patrzy, ale mój wzrok jest zwrócony na ciemne nieborozciągające się nad jaskrawo oświetlonym stadionem. %7łe mam ochotę zrobić ci laskę w twoim samochodzie. Co?!  Podciąga się w górę, nachyla nade mną i zmusza mnie, żebym mu spojrzaław oczy. Chyba się przesłyszałem. Twój samochód doprowadza mnie do szaleństwa, Will. Oblizuję wargi i sięuśmiecham. O niczym ostatnio nie myślę, tylko o tym, żeby zrobić ci w nim dobrze.Jeszcze nie widziałam, żeby ktoś tak szybko podrywał się na nogi.Will podciągamnie do góry i rusza do wyjścia, tą samą drogą, którą przyszliśmy. Zwolnij! Will, masz dłuższe nogi!  Praktycznie za nim biegnę.Zatrzymuje się wpół kroku i odwraca.Wygląda na wkurzonego, oczy ma przymrużone i rozpalone, ustazaciśnięte, szczęka napięta.Mimowolnie robię krok do tyłu. Przepraszam, niechciałam mówić jak dziwka, ja tylko& Jeśli jeszcze raz porównasz się do dziwki&  przysuwa swoją twarz do mojej,jego nos jest tylko centymetr od mojego  przełożę cię przez kolano i złoję ci tyłek.Rozumiesz? Strasznie mnie podniecasz.Chcę się z tobą pieprzyć w każdy możliwysposób.Chcę z tobą uprawiać długi, powolny, słodki seks we wszystkie dni tygodnia.Pożądam cię, do cholery, dlatego nie wolno ci mówić takich rzeczy, zwłaszcza żewiem, jak smakujesz, jak wyglądasz.I u licha, muszę się szybko dowiedzieć, jakie touczucie być w tobie.Mrugam i jestem totalnie zaszokowana.No cóż, w takim razie wszystko w porządku. Ale choć bardzo chciałbym cię rozebrać do naga i przelecieć tu i teraz na tejmurawie, to ani ty, ani ja nie możemy sobie pozwolić, żeby nasze zdjęcia, jak siępieprzmy, wylądowały w Internecie.I po tych słowach schyla się i jednym szybkim ruchem wrzuca mnie sobie na barki iwynosi z boiska, krocząc tak samo szybko jak wcześniej.  Potrafię sama chodzić  przypominam mu. Ale nie tak szybko, jak ja  burczy i daje mi klapsa w pośladek. Hej! Zasłużyłaś sobie, a teraz się zamknij, Megan.A niech mnie wszyscy święci.Docieramy do samochodu i Will stawia mnie na ziemi, a potem pomaga wsiąść doauta.Szybko je obchodzi i wślizguje się za kierownicę, uruchamia silnik i wyjeżdża zgarażu, pędząc w stronę autostrady.Jego przystojną twarz wykrzywia grymas; nie patrzy na mnie.Nie wiem, co mam o tym myśleć.Dlaczego jest taki wkurzony? Za dużo napięciaseksualnego? Cóż, witamy w klubie, seksowny przystojniaczku. Więc&  zaczynam, ale mi przerywa. Nie odzywaj się.Co proszę?Znowu jesteśmy na międzystanowej piątce, tyle że tym razem jedziemy na północ, aWill pędzi o wiele powyżej dozwolonej prędkości.Mija zjazd do mnie, więcspoglądam na niego, marszcząc brwi, ale on mnie ignoruje.Nagle zjeżdża z autostrady,skręca w lewo i jedzie drogą prowadzącą do ekskluzywnej części Seattle.Domy są tuodgrodzone od szosy bramami.Dojeżdża do końca ulicy, wjeżdża na podjazd i wbijakod przy bramie. Kod to 051877.Zapamiętasz? Och, a więc jednak się do mnie odzywasz?  burczę sarkastycznie.Patrzy na mnie wyczekującą, dopóki z fuknięciem nie powtórzę kodu. 051877.Brama się otwiera i Will zajeżdża pod piękny dom, który ma niewiarygodny widokna Puget Sound.Z tego, co mogę zobaczyć w półmroku, dom jest kamienny, wtradycyjnym stylu, dwupiętrowy, z garażem na cztery samochody. Wow.Ale tu pięknie. Dzięki  rzuca i wjeżdża do garażu, parkuje i wyłącza silnik.Rozpina pas sobie imnie, a potem siedzi i mi się przygląda. O co chodzi?  pytam szeptem. Pragnę cię. Już na to wpadłam, maleńki  uśmiecham się do niego, ale on nadal jest poważny.Może w ten sposób daje mi do zrozumienia, że mam mu dogodzić, tak jak obiecywałamna stadionie. Masz na sobie bieliznę?  pytam.Wybucha śmiechem  wreszcie  i kręci głową. Oczywiście.Większość ludzi ją nosi, Meg. Odsuń siedzenie  mówię.Patrząc mi w oczy, wykonuje polecenie.Strącam buty,podciągam nogi pod siebie i siadam pośladkami na stopach.Kładę mu ręce na ramionach, nachylam się do niego i zaczynam go całować, ostro i zapamiętale, a jemu zgardła wyrywa się dziki pomruk.Sięgam do jego rozporka i go rozsuwam.Pomaga mi,unosząc biodra.Zciąga w dół spodnie i naprawdę seksowne białe bokserki.Jego ciężkii długi nabrzmiały penis wyskakuje na wolność.Jezu Chryste, ale przyrząd! Zważywszy na wzrost Willa, nie powinnam byćzaskoczona, ale mimo wszystko wielkość jego członka trochę mnie onieśmiela.Przygryzam wargę i niepewnie spoglądam w jego wspaniałe niebieskie oczy. Co się dzieje, maleńka?  pyta, przeciągając palcami po moim policzku. Kiedy w końcu będziemy się kochali, nie wiem, czy&  Nie potrafię dokończyćzdania, a Will parska śmiechem. Rozciągniesz się, Meg. Jego spojrzenie jest ciepłe i radosne.Przyciąga mnie dokolejnego długiego i powolnego pocałunku [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl