[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Właściwie nie na biurku; klonowy blat zniknął pod stertamidokumentów - raportów marketingowych, danych o sprzedaży i nieprzeczytanychlistów.Musi to wszystko przejrzeć do siódmej.Trudne zadanie, bo Lidia, jejasystentka, złapała grypę i poszła na zwolnienie.Sam bolało gardło i piekły oczy.Pewnie jest następna w kolejce, tyle że ona nie może zachorować.Dzisiajwieczorem musi iśc na koncert, który pewnie będzie trwał do póznej nocy.Wpół dodziewiątej rano ma ważne spotkanie, pózniej trzygodzinne posiedzenie, żeby ustalićbudżet.Ani zmęczenie, ani choroba nie wchodzi w grę.Nie, jeśli od dwóch tygodnipracujesz na nowym stanowisku, stanowisku, za które niejeden sprzedałby własnąmatkę.Potarła oczy.Pewnie rozmazała sobie makijaż i teraz wygląda jak panda, ale cotam.%7łe też Lidia musiała się rozchorować akurat teraz.Do tej pory wszystko szłojak po maśle.Podobało jej się w Titus Records, podobało jej się stanowisko,ekscytowała świadomość, że za jej sprawą ludzie zrobią światową karierę.Nawetnie ma porównania z poprzednią pracą, w Plutonius Records, gdzie była dyrektoremmarketingu.Teraz codziennie pracowała wiele godzin, ale wracała do domuupojona pracą, o którą walczyła od piętnastu lat, dzień w dzień.Lidia pociągała nosem całą środę i chyba ją zaraziła.Lidia, beztroskadwudziestopięciolatka, mogła sobie pozwolić na kilka dni zwolnienia.Ale Sam byłatu nowa, pracowała na kierowniczym stanowisku, a w dodatku zbliżała się doczterdziestki.Na takim stanowisku lepiej me chorować, zwłaszcza gdy się jestkobietą.Dobrze chociaż, że Sam, bezdzietna z wyboru, nie musi po pracy pędzić dodomu ani zwalniać się, kiedy dziecko zachoruje.Szczęk klamki otrzezwił ją błyskawicznie.Wyprostowała się, odrzuciłaciemnoblond włosy i szeroko otworzyła oczy.Drzwi otworzyły się gwałtownie.Steve Parris.Sam przywołała uprzejmyuśmiech.Kiedy szef fatyguje się do ciebie pięć po piątej, musisz wyglądać czujnie ipromieniować entuzjazmem.Nie czas na grypę.Zerwała się na równe nogi.- Witaj, Steve.Co mogę dla ciebie zrobić? - Miała nadzieję, ze zabrzmiało towystarczająco uprzejmie.Zdążyła już zauważyć, że Steve Parris, pozornieprzyjacielski i jowialny, ma obsesję na punkcie władzy i potrzebuje jej tak, jak innitlenu.Choć niski i chudy, w garniturze od36 Prady prezentował się imponująco.Jeśli ktoś nie doceniał Steve'a, sądząc pojego wątłej posturze, popełniał fatalny błąd.Miał niesforną czuprynę, krzaczaste brwi i nie rozstawał się z cygarem wielkościrakiety atomowej, i to w firmie, gdzie wszędzie obowiązywał zakaz palenia.Bali sięgo wszyscy, nie wyłączając Sam.Nie była tchórzem, ale wiedziała, że Steve jej nie lubi.Chciał, żeby na jejstanowisku zatrudniono mężczyznę, ale szef Titus European, przełożony Steve'a,wolał Sam.Steve zaakceptował jego decyzję, lecz nie był zadowolony.- Tak tylko wpadłem - zaczął, lustrując wzrokiem bałagan na biurku i ciąglenieumeblowany gabinet.Sam wyrzuciła meble poprzednika na znak, że zjawił sięnowy szef i nowe porządki.Uśmiechnęła się najszerzej, jak umiała.Steve nigdy nie wpadał bez powodu.- Idziesz dzisiaj na koncert Density.- Nie było to pytanie, raczej stwierdzenie.A, więc o to chodzi.Density, zespół, z którym Steve podpisał obiecującykontrakt i który niedawno nagrał pierwszą płytę, występował dzisiaj w małymklubie w Soho.Sam, jako szefowa wytwórni, będzie miała wpływ na ich karierę,więc warto zobaczyć ich na żywo.A jeśli coś nie wypali, Steve i Sam będą wtarapatach.Przyszedł się upewnić, czy Sam zadba o jego protegowanych, żeby ichalbum rozszedł się w milionowym nakładzie.Jeśli nie, potoczą się głowy i Sam byłapewna, że jej poleci pierwsza.Po raz pierwszy poczuła, jakim ciężarem jest kierownicze stanowisko.Naglepożałowała, że odeszła ze swojej pierwszej pracy.Pracowała wówczas w firmiepromocyjnej, gdzie największym wyzwaniem była konieczność uspokojenianeurotycznej gwiazdy filmowej, jeśli akurat domagała się earl greya w przydrożnejknajpie, w której do wyboru tak naprawdę był tylko sos do hamburgera.Ale nie,Sam chciała władzy i kariery, i rzuciła przemysł filmowy dla muzycznego.I popiętnastu^ latach harówki wylądowała jako.podwładna Steve'a Parrisa.To ambicjaczy masochizm? Grypa, żachnęła się, zła na siebie za takie posępne myśli.- Nie mogę się doczekać ich koncertu - zapewniła.- To, co słyszałam z płyty,bardzo mi się podoba.Steve zmarszczył krzaczaste brwi.- Jak to? Nie słyszałaś jeszcze całości? - warknął.- Większość, wszystko, co już zmontowali.Producent jutro podeśle mi resztę -odparła z całym spokojem, na jaki było ją stać.37 - Jezu, no wiesz, trzeba było tego posłuchać.Płyta wychodzi za miesiąc.Zobaczymy się wieczorem, a jutro porozmawiamy o płycie - powiedział i zatrzasnąłza sobą drzwi.Sam opadła na krzesło i odruchowo zaczęła obgryzać paznokcie.Cholera,cholera, cholera!Nerwowo przekładała papiery, aż podjęła decyzję.Decyzję godną pracownikawysokiego szczebla.W końcu pracuje na ważnym stanowisku, więc możepodejmować decyzje.yle się czuje, wybiera się na koncert i musi się przebrać, jeślinie chce wyglądać jak idiotka.Nie pójdzie przecież na koncert w szarym kostiumieod Donny Karan; przy tych małolatach w bojówkach i kusych koszulkach będziewyglądała jak stara ciota.Pieprzyć papierkową robotę, pojedzie do domu,naszpikuje się lekami i zmieni ciuchy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl