[ Pobierz całość w formacie PDF ] .- Oczywiście, że tak, mamo - odparła Lily.- To, że Tommy jestbeznadziejny w pisaniu listów, nie znaczy od razu, że ja też taka będę.Wszystko wam będę opisywać.- Będzie mi ciebie brakować - dodała jej matka.-1 będę się za ciebiemodlić.- Ja za ciebie też, mamo.Z powodu wyjazdu czuła wyrzuty sumienia, ale była takżepodekscytowana.Kiedy stało się jasne, że wojna to nie drobnenieporozumienie, jakupierali się Lochravenowie, lecz coś znaczniepoważniejszego, ona i doktor Rafferty rozmawiali o możliwości zostaniapielęgniarką w Londynie.Kiedy Tommy zaciągnął się do wojska, Lily tozmobilizowało.Gdzieś tam na odkrycie czekał cały świat i nie mogła siędoczekać, by stać się jego częścią.Dwa dni pózniej Lily usiadła na skraju twardego łóżka i poklepałaspraną, miękką narzutę.Czuła ulgę, że pokój w bursie dla pielęgniarekmusi dzielić tylko z dwiema innymi studentkami.Formalne pismo zeszpitala Royal Free w Hamstead nie zawierało wielu szczegółówdotyczących zamieszkania, z wyjątkiem ich nowego adresu: przerażającodwuczłonowa bursa dla pielęgniarek Langton-Riddell.Na promie do Holyhead Lily wyjęła pismo i rozłożyła je na kolanach,zastanawiając się, czy dobrze robi.Kiedy jednak dotarła do Londynu,wiedziała już, że tak.196To było jej trzecie duże miasto w ciągu tyluż dni: Waterford, Dublin, ateraz Londyn, i zamiast czuć przerażenie na zatłoczonych ulicach takróżnych od wzgórz Tamarin, była pełna energii, podekscytowana,szczęśliwa.Jak mogła się wcześniej bać? Bardzo jej się wszystko podobało:wszyscy ci ludzie, ruchliwe ulice, samochody i tramwaje oraz ogromne,eleganckie budynki, przy których Rathnaree wyglądało jak nora.Teraz, kiedy już zakwaterowana była w bursie, Lily cieszyła się, że jejwyobrażenie o ściśniętych razem studentkach nie okazało się prawdziwe.Z ulgą obejrzała ten uroczy, choć niewielkich rozmiarów pokój.Jak narazie przyjechała tylko jedna współlokatorka, dziewczyna, która miałapewnie tyle samo lat, co ona - dwadzieścia jeden - jednak wyglądała naznacznie bardziej wyrafinowaną.I znacznie mniej ucieszoną z ich lokum.W pokoju znajdowało się wszystko, czego potrzeba było Lily: ciężkiezasłony dla ochrony przed chłodem, toaletka z kwieciastą misą i takimsamym dzbanem, dość wysłużona komoda, na której stało pordzewiałelustro, a obok każdego z trzech łóżek z żelaznymi ramami i schludnyminarzutami znajdował się mały taboret, naprędce przekształcony w nocnystolik.Po obu stronach drzwi powbijane były gwozdzie do wieszaniaubrań.Lily zdarzało się spać w znacznie gorszych warunkach.Ale jaśnie pani Dianie Belton, która rozglądała się teraz po pokoju zczymś zbliżonym do szoku, najwyrazniej nie.Vivi, która była impulsywna, na pewno zaczęłaby się cackać z Dianą ipytać ją, czy wszystko w porządku.I kiedyś Lily zrobiłaby tak samo.Aledzisiaj się powstrzymała.Wychowała się w cieniu wielkiej rezydencji i nauczyła jeszcze jakomały brzdąc, że ludzie w wielkich rezydencjach są inni.- Wyjątkowi - mawiała jej matka, kiedy siedziała i psuła wzrok,naprawiając koronki dla lady Irene.- Czyż to nie197śliczne, Lily? Dotknij tylko.Nie czułabyś się jak księżniczka, gdybyśmogła coś takiego nosić?Dlaczego pieniądze, ziemia i delikatne koronki czyniły ich innymi?Czyż wszyscy nie byli takimi samymi dziećmi Boga?Tutaj, w Londynie, nie była córką Toma i Mary Kennedych, któradobrze się spisywała jako pokojówka jaśnie pani.Tutaj była taka sama jakjaśnie pani Diana: przyszła pielęgniarka.Nie miała zamiaru zaczynaćrozmowy ani przepraszać za warunki mieszkaniowe tej dziewczyny wtweedowej garsonce, perłach na szyi i futrzanym kołnierzu.Jaśnie paniDiana najpewniej odrzuciłaby do tyłu swe nieprawdopodobnie jasnewłosy i zlekceważyła Lily: lekceważenie osób o niższej pozycji było bezwątpienia czymś, w czym miała duże doświadczenie.Wcześniej Diana zachowała chłodne milczenie, kiedy dziewczętapowitała surowa Siostra Jones.- Pobudka o szóstej, śniadanie szósta dwadzieścia, a o siódmej naoddziale - odczytała spokojnie Siostra Jones.- W pomieszczeniach wpiwnicy będą się odbywać wykłady ze szkolenia wstępnego i jutrootrzymacie rozkład zajęć.Przez pierwsze dwa miesiące będzieciepracować do ósmej wieczorem z jednym dniem wolnym raz na dwatygodnie.Od uczennic oczekuje się, że będą w bursie przed dziesiątą,kiedy to zamykane są drzwi.Pózniejszy powrót jest możliwy zapozwoleniem Siostry Przełożonej, ale wyłącznie w przypadkuwyjątkowych okazji: wtedy będzie wam wolno pozostać poza bursą dojedenastej.Nie wolno zapraszać gości.Zrozumiano?- Tak, Siostro - mruknęły zgodnie.Następnie odczytano przydziały do poszczególnych pokoi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|