[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Tu przerwało mu nagłe otwarcie wahadłowych drzwi tuż za nimi.Obejrzał się,żeby zobaczyć kto to, i natychmiast zmienił sposób bycia.Ostro nakazał Kate, żeby odsunęła się pod ścianę.Przez drzwi wtoczyło siępchane przez salowego łóżko na kółkach.Za nim postępowały w gotowości siostraoddziałowa i młodsza pielęgniarka, niczym trzon odświętnej procesji, a nie dwiezwykłe pielęgniarki w trakcie pełnienia obowiązków służbowych.Na łóżku leżał subtelnie pomarszczony staruszek o skórze przypominającejdelikatnie żyłkowany pergamin.Tylna część wózka wznosiła się pod niedużym kątem do góry, tak żeby sta-ruszek mógł obserwować mijający go świat, zatem obserwował go ze swego ro-dzaju cichym, dobrotliwym przerażeniem.Kąciki ust opadły mu leciutko, gło-wa spoczywała na poduszce trochę bezwładnie i przy najmniejszym zakłóceniuw płynności ruchu wózka przetaczała się odrobinę z boku na bok.Lecz mimo85kruchej drętwoty staruszek sprawiał nieodparte wrażenie, jakby to właśnie on,bardzo spokojnie, bardzo delikatnie, władał wszystkim dokoła.yródłem tego wrażenia było jego jedyne oko.Wszystko, na czym się zatrzy-mało czy to był widok z okna, czy pielęgniarka, która przytrzymywała drzwi,żeby wózek mógł przejechać bez przeszkód, czy w końcu sam pan Standish, któ-ry znienacka stał się uosobieniem charme u i głębokiej rewerencji wszystkonatychmiast wchodziło w skład dominium, którym władał ten wzrok.Kate zadumała się na chwilę nad tym, w jaki sposób oczy potrafią przekazaćtak wiele informacji o swym właścicielu.W końcu to tylko zwykłe włóknistekulki.Prawie nie zmieniają się z wiekiem, co najwyżej stają się lekko załzawionei trochę przekrwione.yrenica to powiększa się nieznacznie, to zmniejsza i natym koniec.Skąd więc płynie ta rzeka informacji? Szczególnie zaś w przypadkumężczyzny, który ma tylko jedno oko, a na miejscu drugiego zarośniętą klapkę zeskóry?Tok jej myśli urwał się, kiedy rzeczone oko, przesunąwszy się po Standishu,spoczęło w końcu na niej.Władczy uścisk tak ją zaskoczył, że omal nie jęknęła.Gestem najlżejszym z najlżejszych staruszek dał znać salowemu, aby zatrzy-mał wózek.Wózek stanął, a kiedy ucichł dzwięk toczących się kółek, przez chwilęnie było słychać nic prócz odległego buczenia windy.Potem winda stanęła.Kate odwzajemniła spojrzenie z leciutko nachmurzonym uśmiechem, jakbychciała powiedzieć: Przepraszam, czy my się znamy? , a potem zastanowiła się,czy rzeczywiście tak nie jest.W jego twarzy dostrzegła płochy cień czegoś znajo-mego, lecz nie zdołała go uchwycić.Była pod dużym wrażeniem, kiedy odkryła,że pościel na łóżku, choć był to tylko zwykły wózek do przewożenia pacjentów,była z prawdziwego lnu, świeżutko uprana i wymaglowana. Panno, eee, oto jeden z naszych najbardziej cenionych i, eee, najulubień-szych pacjentów, pan. Czy wygodnie panu, panie Odwiń? pospieszyła z pomocą siostra od-działowa.Niepotrzebnie, bo to właśnie był ten jeden jedyny pacjent, którego na-zwiska pan Standish nie zapominał nigdy.Odyn uciszył ją najlżejszym z gestów. Panie Odwiń mówił dalej Standish to jest panna, eee.Kate już miała się po raz kolejny przedstawić, gdy wtem przeżyła strasznezaskoczenie. Wiem doskonale, kim ona jest powiedział Odyn cicho, lecz wyraznie,a jego oko przez chwilę przypominało środek owadobójczy, który patrzy znaczącona osę.Kate próbowała zachować się bardzo formalnie i po angielsku. Obawiam się w takim razie odezwała się wyniośle że ma pan nademną przewagę.86 Tak jest potwierdził Odyn.Kolejnym gestem przywołał salowego i wspólnie podjęli dalszą wędrówkęprzez korytarz.Standish i siostra oddziałowa wymienili porozumiewawcze spoj-rzenia, a Kate, zaskoczona, zauważyła, że w korytarzu stoi z nimi ktoś jeszcze.Należy przypuszczać, że nie pojawił się tam za sprawą magii.Po prostu stałbez ruchu, kiedy wózek odjeżdżał, a jego wzrost czy raczej tegoż niedostatek sprawił, że aż do tej chwili pozostawał niezauważony.I tak było zresztą o wiele lepiej.Są ludzie, do których od pierwszego wejrzenia pała się sympatią, są inni, któ-rych po pewnym czasie być może da się polubić, są w końcu tacy, których ma sięochotę odepchnąć od siebie zaostrzonym kijem.Dla Kate natychmiast stało sięjasne, do której kategorii powinna przypisać Toe Raga.Gapił się na nią uśmiech-nięty, a raczej gapił się na jakąś niewidzialną muchę, która miotała się wokół jejgłowy.Podbiegł do niej i, zanim zdołała temu zapobiec, złapał ją za prawą rękę, po-trząsając nią gwałtownie. Ja także mam nad panią przewagę, panno Schechter rzucił radośniei pomknął, utykając, korytarzem.Rozdział dwunastyWielka, poważna, szara furgonetka przemknęła gładko podjazdem, wyłoniłasię po drugiej stronie kamiennej bramy i przechylając się statecznie zjechała zeżwirowanej na asfaltową drogę publiczną.Droga ta była wietrzną wiejską szo-są, obramowaną zimowymi sylwetkami bezlistnych dębów i martwych wiązów.Szare chmury ułożyły się na niebie w stos poduszek.Furgonetka oddalała się sta-tecznie wiejską szosą i wkrótce zniknęła wśród jej licznych zakrętów i skrętów.Nieco pózniej w bramie pojawił się znacznie mniej stateczny żółty citroen.Swoje krzywe koła zwrócił ku wygięciu drogi i rozpoczął powolny i najeżonytrudnościami pochód w tym samym kierunku.Kate była wstrząśnięta.Ostatnie minuty upłynęły jej dość nieprzyjemnie.Standish nawet w swychnajlepszych chwilach był człowiekiem o dość dziwacznych manierach, a po spo-tkaniu z pacjentem o nazwisku Odwiń stał się wprost niewymownie wrogi.Byłato przerażająca wrogość, jaka płynie od tych, którzy sami są przestraszeni aleczego przestraszył się Standish, tego już Kate nie wiedziała.Kim ona właściwie jest? dopytywał się.W jaki sposób udało jej się wy-łudzić referencje od Alana Franklina, człowieka w swoim zawodzie powszechnieszanowanego? Czego tu właściwie szuka? Co i to chyba był najważniejszypunkt zrobiła, że wzbudziła taką dezaprobatę pana Odwiną?Kate z ponurym zacięciem prowadziła samochód, który zakręty pokonywałz ogromnym wysiłkiem, a proste odcinki szosy z niewiele mniejszym.Samochódten przywiódł ją pewnego razu na salę sądową, kiedy jedno z jego przednich kółudało się samopas na małą wycieczkę i omal nie spowodowało wypadku.Policyj-ny świadek w sądzie określał jej citroena jako domniemany samochód i nazwata przylgnęła do niego na trwałe.Ona zaś żywiła ogromny sentyment do do-mniemanego samochodu bo kiedy na przykład odpadły mu drzwiczki, mogłasamodzielnie założyć je z powrotem, czego nie dałoby się powiedzieć o BMW.Zastanawiała się, czy wygląda równie mizernie, jak się czuje, lecz wstecznelusterko tłukło się hałaśliwie pod siedzeniem, zatem ten fragment wiedzy zostałjej oszczędzony.Standish dosłownie zbielał na twarzy i rozdygotał się na samą myśl o tym,88że ktoś mógłby rozzłościć pana Odwiną, więc natychmiast i nieodwołalnie uciąłpróbę wyjaśnienia, że Kate wcale go nie zna.Jeśli tak jest rzeczywiście, zaatako-wał ją, to dlaczego sam pan Odwiń nie pozostawił cienia wątpliwości, że ją zna?Czyżby oskarżała pana Odwiną o kłamstwo? Jeśli tak, to chyba powinna zacząćsię leczyć.Kate nie wiedziała, co myśleć.Spotkanie z panem Odwinem było dla niej wy-darzeniem absolutnie niewytłumaczalnym
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|