[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Zacny Mamunie  rzekłem  ulituj się nade mną! Mam już dwie kule w piersiach i wcalenie jestem zdatny ani na szejka, ani na Mahdiego.221Ferdynand V Katolicki  był królem hiszpańskim w latach 1479 1516.189  Co się tyczy Mahdiego  odpowiedział Mamun  bądz spokojny, nikt już o nim nie my-śli; wszelako nie możesz odmówić przyjęcia godności i obowiązków szejka, jeżeli nie chcesz,żeby za trzy tygodnie ty i twoja córka zostaliście zamordowani przez Chalilów. Moja córka?  zawołałem zdziwiony. Nie inaczej  rzekł Mamun  ta sama, którą miałeś z wróżką.Oznajmiono wieczerzę i szejk przerwał swoje opowiadanie.190 Dzień sześćdziesiąty szóstyJeszcze jeden dzień przepędziłem w kopalni, wieczorem zaś szejk, ulegając moim proś-bom, tak dalej jął mówić:DALSZY CIG HISTORIISZEJKA GOMELEZWNie było wyboru, rozpoczęliśmy więc z Mamunem dawne działania Kassar-Gomelezu,nawiązaliśmy stosunki z Afryką i z ważniejszymi rodzinami hiszpańskimi.Sześć rodzin mau-retańskich osiedliło się w jaskiniach; ale Gomelezom afrykańskim zle się wiodło, dzieci płcimęskiej umierały lub rodziły się niedołężne na umyśle.Ja sam z dwunastu moich żon miałemtylko dwóch synów, którzy obaj poumierali.Mamun namówił mnie do uczynienia wyborumiędzy Gomelezami chrześcijańskimi, a nawet pomiędzy tymi, którzy po kądzieli z naszejkrwi pochodzą i mogą przejść na wiarę Proroka.Tym sposobem Velasquez miał prawo do naszego przysposobienia; przeznaczyłem mu zażonę moją córkę, tę samą Rebekę, którą widziałeś w obozie Cyganów.Wychowywała się onau Mamuna, który wyuczył ją różnych nauk i kabalistycznych wyrażeń.Po śmierci Mamuna syn jego nastąpił w zamku Uzedy; z nim to ułożyliśmy wszystkieszczegóły twego przyjęcia; spodziewaliśmy się, że przejdziesz na wiarę mahometańską lubprzynajmniej, że zostaniesz ojcem, i pod tym ostatnim względem ziściły się nasze nadzieje.Dzieci, które kuzynki twoje noszą w swych łonach, będą przez wszystkich uważane za po-chodzące z najczystszej krwi Gomelezów.Miałeś przybyć do Hiszpanii.Don Henryk de Sa,wielkorządca Kadyksu, jest jednym z wtajemniczonych i on to polecił ci Lopeza i Moskita,którzy porzucili cię przy zródle Alcornoques.Pomimo to odważnie postępowałeś dalej, aż doVenta Quemada, gdzie zastałeś twoje kuzynki; ale za pomocą usypiającego napoju nazajutrzobudziłeś się pod szubienicą braci Zota.Stamtąd przybyłeś do mojej pustelni, gdzie znalazłeśstraszliwego opętańca Paszeka, który w istocie jest tylko skoczkiem biskajskim.Nieborakwybił sobie jedno oko, wykonywając niebezpieczny skok i jako kaleka uciekł się do naszegomiłosierdzia.Myślałem, że smutna jego historia sprawi na tobie jakiekolwiek wrażenie i żezdradzisz tajemnicę zaprzysiężoną twoim kuzynkom; ale dotrzymałeś wiernie twego słowahonoru.Nazajutrz wystawiliśmy cię na daleko straszliwszą próbę; fałszywa inkwizycja, za-grażająca ci najokropniejszymi katuszami, nie mogła jednak zachwiać twojej odwagi.Pragnęliśmy bliżej cię poznać i sprowadziliśmy cię do zamku Uzedy.Tam z wzniesieniaogrodowego zdawało ci się, żeś poznał twoje dwie kuzynki.One to były w istocie.Wszedłszyatoli do namiotu Cygana, ujrzałeś tylko jego córki, z którymi, bądz przekonany, nic nie miałeśdo czynienia.Musieliśmy dość długo zatrzymywać cię między nami i obawialiśmy się, abyś się nie nu-dził.Wynajdywaliśmy ci więc różne rozrywki, i tak na przykład Uzeda z rękopisów rodzin-nych wyuczył pewnego starca spośród moich podwładnych historii %7łyda Wiecznego Tułacza,którą ten wiernie ci opowiedział.Tym razem przyjemność połączona była z nauką.191 Teraz znasz już całą tajemnicę naszego podziemnego życia, które zapewne niedługo jużbędzie trwało.Wkrótce usłyszysz, że trzęsienia ziemi zburzyły te góry; w tym celu przygoto-waliśmy niezmierne zapasy palnych materiałów, ale będzie to już ostateczna nasza ucieczka.Idz więc teraz, Alfonsie, tam, gdzie cię świat wzywa.Otrzymałeś od nas weksel na nie-ograniczoną sumę, stosownie przynajmniej do żądań, jakie upatrzyliśmy w tobie; pamiętaj, żewkrótce zapewne zabraknie podziemi, myśl więc o zapewnieniu sobie niezawisłego losu.Bracia Moro podadzą ci do tego środki.Jeszcze raz żegnam cię, uściskaj twoje małżonki.Schodki o dwóch tysiącach stopni zaprowadzą cię do zwalisk Kassar-Gomelezu, gdzie znaj-dziesz przewodników do Madrytu.%7łegnam, cię, żegnam.Ruszyłem po kręconych schodkach i zaledwie ujrzałem światło słoneczne, gdy zarazemspostrzegłem dwóch moich służących, Lopeza i Moskita, którzy porzucili mnie przy zródleAlcornoques.Obaj z radością ucałowali moje ręce i zaprowadzili mnie do starej wieży, gdziemnie już oczekiwała wieczerza i wygodne posłanie.Następnego dnia bez zatrzymywania udaliśmy się w dalszą drogę.Wieczorem przybyliśmydo venty w Cardenas, gdzie zastałem Velasqueza, zagłębionego nad jakimś zagadnieniem,wyglądającym z pozoru na kwadraturę koła.Znakomity matematyk z początku nie mógł mniepoznać i musiałem powoli przywodzić mu na pamięć wszystkie wypadki zaszłe podczas jegopobytu w Alpuharach.Wtedy uściskał mnie, wynurzając radość, jakiej doznawał z naszegospotkania, ale zarazem oświadczył mi boleść, z jaką musiał rozstać się z Laurą Uzeda, takbowiem nazywał Rebekę.192 ZakończenieDnia 20 czerwca roku 1739 przybyłem do Madrytu.Nazajutrz po moim przyjezdzieotrzymałem od braci Moro list z czarną pieczątką, zapowiadający mi jakiś nieszczęsny wypa-dek.W istocie, dowiedziałem się z niego, że ojciec mój umarł tknięty apopleksją, matka zaś,wydzierżawiwszy posiadłość naszą, Worden, oddaliła się do jednego z klasztorów bruksel-skich, gdzie chciała spokojnie żyć ze swego dożywocia.W dzień potem sam Moro przyszedł do mnie, zalecając mi jak najściślejsze dochowanietajemnicy. Dotąd  rzekł  znasz senor tylko pewną część naszych tajemnic, ale wkrótce dowiesz sięo wszystkim.W obecnej chwili wszyscy wtajemniczeni zajmują się umieszczaniem swoichfunduszów po rozmaitych krajach i gdyby którykolwiek z nich stracił je nieszczęsnym wy-padkiem, wówczas wszyscy przybylibyśmy mu na pomoc.Senor miałeś stryja w Indiach,który umarł, nie zostawiwszy ci prawie nic.Puściłem pogłoskę, że odziedziczyłeś znacznyspadek, ażeby nikt nie dziwił się twoim nagłym bogactwom.Trzeba będzie zakupić majątki wBrabancji, w Hiszpanii, a nawet w Ameryce; pozwolisz, że ja się tym zajmę.Co się tyczyciebie, senor, znam twoją odwagę i nie wątpię, że wsiądziesz na okręt św.Zachariasza, któryodpływa z posiłkami, do Cartageny, zagrożonej przez admirała Vernona222.Ministerium an-gielskie wcale nie pragnie wojny223, opinia publiczna usilnie je tylko do niej skłania.Pokójjednak jest bliski i jeżeli opuścisz tę sposobność przypatrzenia się wojnie, zapewne drugiejtak łatwo nie znajdziesz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl