[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.W tej samej chwili w pokoju rozległ się huk.Stojąca obok Franka Tylera Dorothy Ormsby cofnęła się odruchowo, ale zaraz parsknęła śmiechem.Korek od szampana poszybował w powietrzu i potoczył się po podłodze.Za nim drugi i trzeci.Frank szybko napełnił kieliszki, czekające na dwóch srebrnych tacach.Uniósł jedną z nich, a Grace Mapleton drugą.Podeszła do Alexa, który wraz z Parkerem stał na skraju grupy przy oknie.— Dziękuję.— Oczy ich spotkały się na ułamek sekundy ponad tacą.Grace odwróciła się i podeszła do innych.— Jeśli ktoś ma ochotę na jakąś małą przekąskę, proszę pamiętać, że czekają one na zgłodniałych w przeciwległym końcu sali.Nie zapominajmy, że musimy tu spędzić kilka godzin!— Podejdźmy do niej… — powiedział Joe półgłosem wskazując oczyma Amandę, do której właśnie podszedł lord Frederick Redland, wysoki, lekko pochylony, trzymając przed sobą pełny kieliszek, którym dotknął lekko jej kieliszka.Joe i Parker także zbliżyli się.— Amando — powiedział Alex — powinienem umierać z zawiści, świętując uroczystość, której bohaterem jest inny pisarz kryminalny, ale jesteś taka miła i taka zdolna, że cieszę się wbrew moim najniższym instynktom.Obyś doczekała stumilionowego egzemplarza i przekładów w stu krajach, w których żyją ludzie lubiący dobrze opisane, mrożące krew w żyłach zagadki! Pochylił się i pocałował ją lekko w policzek.— Dziękuję! — szepnęła Amanda — To mi sprawiło prawdziwą przyjemność.Nie wiem dlaczego, ale wierzę, że jesteś szczery.Parker wypowiedział kilka słów, skłonił się jej i odeszli obaj pod okno, za którym słychać już było nieustanny grzmot fal rozpryskujących się na skałach.— Jak pan sądzi, co to znaczy? — Dorothy Ormsby przysunęła się do jego boku.Mówiła niemal szeptem.Joe, odprowadzający oczami Grace Mapleton, która po zamienieniu kilku słów z Frankiem Tylerem, wysunęła się nieznacznie z sali, zwrócił spojrzenie ku Dorothy i uniósł brwi.— Nie wiem, jak pani odpowiedzieć? Uroczystość ta jest nie tylko miła, ale zupełnie jednoznaczna.— Nie myślę o tym, co Quarendon zrobił, ale o tym, czego nie zrobił — Dorothy nie podniosła głosu.— Dlaczego nie zaprosił telewizji, radia, krytyków, recenzentów, a tylko mnie jedną z całej tej bandy? Przecież nikt inny tak by nie postąpił.Oni wszyscy są niewolnikami reklamy.Czy nie wie pan?— Nie mam pojęcia — Joe położył rękę na sercu na znak, że niczego przed nią nie ukrywa — ale znam Quarendona od.lat i wiem, że wszystko co robi, jest zawsze przemyślane.Ma pani słuszność, to trochę niecodzienne i…Nie dokończył.— Panie i panowie! — Frank Tyler znowu stanął przed zebranymi.— Proszę o chwilę skupienia i uwagi! Rozpoczynamy zawody o tytuł tego, kto w najkrótszym czasie odkryje miejsce, gdzie czeka Biała Dama zamieszkująca ten zamek…Urwał na chwilę i znów wyraźnie usłyszeli głęboki, przytłumiony łoskot fal.Bębnienie deszczu w okna ucichło na chwilę, ale wiatr wzmógł się i ze świstem sunął wzdłuż murów.— Dotarcie do tej Damy nie będzie przedstawiało wielkich trudności… — ciągnął dalej Frank — ale wymaga odrobiny spostrzegawczości i kojarzenia rzeczy pozornie z sobą nie związanych.Być może, nie wszyscy z was dotrą do niej, tym bardziej, że trzeba będzie tego dokonać w ciągu kwadransa.Kto po piętnastu minutach od chwili opuszczenia sali, nie znajdzie jej, powinien tu natychmiast powrócić, by mogła wyruszyć następna osoba.Bo, oczywiście, my wszyscy musimy tkwić tutaj razem aż do końca, wysyłając kolejno pojedynczych współzawodników, którzy samotnie będą prowadzili poszukiwania pośród nocy… a dzięki zrządzeniu losu, także pośród wichru, grzmotu fal w dole i błyskawic.Wychodząc stąd, każde z was otrzyma kopertę, w której będzie pierwsza wskazówka.Ona doprowadzi do następnej i innych, które zawiodą was tam, gdzie czeka Biała Dama, która z dokładnością do jednej sekundy odnotuje chwilę, kiedy pojawicie się przed nią.A ponieważ my tu odnotujemy czas waszego wyruszenia, więc odejmując te czasy od siebie, będziemy mogli stwierdzić kto pokonał drogę najszybciej, został zwycięzcą i posiadaczem czekającej go wspaniałej nagrody.Oto ona!Podszedł do stojącego pod ścianą stolika, na którym stała wysoka skrzynka z ciemnego dębu, ozdobiona pięknymi srebrnymi okuciami.Tyler ujął skrzynkę z dwu stron i uniósł ją.Ściana i górna pokrywa odłączyły się od podstawy i ujrzeli duży zegar barokowy ze stojącą obok postacią.Śmierć–szkielet kosą trzymaną w kościstych rękach wskazywała czas na kuli otoczonej pierścieniem godzin i minut.Lord Redland zbliżył się i pochylił nad zegarem.— Prześliczny — powiedział i skinął głową z aprobatą.— Paryż [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl