[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Patrzyłem na dwóch najemników, gdy przerwali swą ożywioną rozmowę, by spojrzeć na czarno odzianego mówcę.— Tylko jednego? spytał ciemniejszy z nich.— Wystarczy jeden, byle okazał się dobry — odparł nieznajomy.Jego głos był potężny jak okazałe drzewo, a ton wcale nie tak lekki, jak wydawać by się mogło niedoświadczonym słuchaczom.— Czasem jeden może być lepszy niż stu.— Ubrany w czarną pelerynę mężczyzna rozejrzał się.— Czy znajdę wśród was jednego takiego, który szuka przygody?Kiedy nikt nie odpowiedział, znów obrzucił spojrzeniem zgromadzonych.Szukam kogoś więcej niż zwykłego najemnika.Szukam bohatera.— Więc wybrałeś niewłaściwe miejsce, bo tu są tylko sami zwykli najemnicy.Walczymy o pieniądze, a nie o to, by być opiewanymi w pieśni czy legendzie, bo to nam nie napełni brzucha ani nie ogrzeje naszych ciał w nocy — powiedział ciemniejszy z mężczyzn.— Czy żaden z was nie jest spragniony wiedzy? — spytał przybysz; w końcu skierował wzrok na mnie.— Nie ma tu nikogo, kto zaryzykowałby wszystko, by wszystko zyskać?Jego słowa rozpaliły moje zmysły.Byłem gotów.Ze środka mnie, z tego miejsca, które zwą owym „wewnętrznym ja", nadeszła odpowiedź.Lecz nie byłem głupcem, który podejmuje ryzyko bez zastanowienia.Ryzykowanie wszystkiego jest przeznaczeniem żołnierzy o czystej tarczy.Zapłata bywa mile widziana.Nieczęsto oferuje się „zyskanie wszystkiego".Czym jest to „wszystko", co może zyskać szukany przez ciebie bohater? — spytałem, napotykając spojrzenie jego oczu zza podróżnej maski.— Może zapłatą wystarczającą, byś zamieszkał, gdzie tylko zechcesz, albo czymś przekraczającym twe najskrytsze marzenia, lub tylko wiedzą, która może okazać się najważniejszą częścią przy gody, ewentualnie — dodał zniżając głos — czymś, o czym nawet nie śmiesz marzyć.— Mówisz samymi zagadkami — powiedział człowiek z Gormu siedzący po mojej lewej stronie, potrząsając odmownie głową.— Wynajmuję się tym, którzy mówią jasno, i liczę jedynie na mą siekierkę i na to, że umiem się nią posługiwać.Podczas gdy mówił, kilku innych obserwujących tę scenę kiwało aprobująco głowami.Lecz ja byłem w stanie jedynie raz jeszcze spojrzeć na mężczyznę.Nasze oczy spotkały się i poczułem, że Moc w izbie rośnie.Rozejrzałem się szybko i stwierdziłem, że nikt inny nie wyczuł Mocy, która mogłaby świadczyć o czarach lub czymś więcej.Kiedy wszyscy odwrócili się od niego, mężczyzna w czarnej pelerynie wciąż na mnie patrzył.— Czy szukasz ochrony? — spytałem.Zaśmiał się.— Czy myślisz, że gdybym szukał, przyszedłbym właśnie tu?Wzruszyłem ramionami, bo powiedział prawdę.„Dzielny Sokół" był miejscem, w którym można znaleźć najlepszych żołnierzy, a nie zwykłych ochroniarzy.Mężczyzna w czarnej pelerynie zbliżył się do mnie i, nie spuszczając ze mnie wzroku, zaczął mówić.— Szukam człowieka odważnego, takiego, który dobrze będzie służył swemu panu, za co w nagrodę sam może stać się panem.Lecz istnieje niebezpieczeństwo, któremu jeszcze nikt nie stawił czoła.Jeśli któryś z was szuka przygody lub zniżył głos tak, że wszyscy pochylili się do przodu w nieświadomym wysiłku, by go słyszeć — chce poznać swe nigdy wcześniej nie wypowiedziane imię, czekam na zewnątrz.Moja dłoń zacisnęła się na nóżce kielicha, kostki stały się trupioblade.Jego ostatnie słowa zmroziły mnie dogłębnie, bo nikt dotychczas nie obiecał mi, że poznam swoje rodowe imię.To rzekłszy, dziwny mężczyzna udał się do wyjścia.Zatrzymał się przy drzwiach i z ręką na rzeźbionej rączce odwrócił się do mnie i raz jeszcze spojrzał mi prosto w oczy.Ostry wewnętrzny ogień ogarnął mój umysł.Proces nie był bolesny, raczej spowodował rozwiązanie jakichś nieznanych więzów i napływ obrazów.Ujrzałem wspaniały kraj, ozdobiony błyszczącą, delikatną roślinnością.Szczęśliwi ludzie uprawiali pola.To był spokojny świat, w którym wszyscy uwagą i troską otaczali ziemię — to był kraj, który nie mógł istnieć naprawdę.Nagle stałem się świadkiem oślepiających eksplozji.Najpierw rozbłysło światło, potem nastała ciemność.Przed oczami mojej duszy to wspaniałe miejsce uległo zniszczeniu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|