[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nagle umilkł stłumiony odległością śpiew chóru.Merelan natychmiast pochyliła się i dotknęła Robintona, wytrącając go z koncentracji.Malec przybrał niemal buntowniczą minę.— Świetna muzyka — pochwaliła go od niechcenia.— Nowa, prawda?— Wymyśliłem to, jak grałem — odpowiedział i nieśmiało popatrzył na Washella.— Jakoś pasowało.— Tak, kochanie, rzeczywiście pasowało — zgodziła się matka.— Bardzo podobały mi się te tryle.— Dobrze, że masz flecik odpowiedniej wielkości, prawda? — zaczął Washell i wyciągnął rękę po instrument.Robinton rozstał się z nim z pewną niechęcią.Washell spróbował dopasować palce do otworów i nagle skończył mu się flet.Był taki zdziwiony, że Robinton zachichotał, zasłaniając dłonią usta i zaraz rzucił matce szybkie spojrzenie, by sprawdzić, czy można się tak zachowywać.— Wpadnij kiedyś do mnie obejrzeć inne instrumenty, też dobrane wielkością dla takiego szkraba jak ty.Twój flecik jest dla mnie o wiele za mały, prawda? — Washelł oddał mu flet z lekkim ukłonem.Robinton uśmiechnął się, zadzierając głowę, by popatrzeć na dużego mężczyznę i znów wetknął flet za pasek, zasłaniając go luźną koszulą.— Bądź tak dobry, Robie, i odnieś dzbanek i talerz po ciastkach z powrotem do kuchni — poprosiła Merelan, jednocześnie wstając, by mu otworzyć drzwi.— Pewnie, że odniosę.Idę.Pa — odpowiedział, wziął naczynia i spokojnie poszedł korytarzem.Merelan zamknęła drzwi.— Tak, moja droga Merelan, rzeczywiście narasta tu pewien problem.Czy mogę ci pogratulować i jednocześnie zaproponować pomoc? Jeśli będziemy cierpliwi, możemy wychować zdumiewający naturalny talent.Podziwiam Petirona z wielu względów, Śpiewaczko, ale… — Washell westchnął i uśmiechnął się smutno — …potrafi być absurdalnie uparty.Naturalnie, byłby zachwycony, odkrywszy jakiego ma muzykalnego syna, ale szczerze mówiąc, kochanie, żal by mi było chłopca, gdyby tak się stało.Rozumiem, że dlatego właśnie chciałaś się ze mną widzieć, i traktuję to jako najpiękniejszy komplement pod moim adresem.— Petiron chciałby w niego wmusić wszystko od razu, nie bacząc na wiek…— Dlatego też trzeba dać chłopcu dobre podstawy, żeby nauka u ojca nie okazała się nagłym szokiem.— Czuję się jak zdrajczyni, planując to wszystko za plecami Petirona — przyznała Merelan — ale wiem, jaki on jest, i wiem, że Robie kocha grać.Nie chcę, by mu to ktoś odebrał.Washell wyciągnął rękę i poklepał ją po palcach, nerwowo bębniących w blat stołu.— Kochanie, możemy obrócić jednostronność Petirona na swoją korzyść.Rozumiem, że nie ma pojęcia o tym, jak jego synek gra na flecie?Merelan potrząsnęła głową.— Naturalnie — mówił dalej — teraz twój mąż siedzi po poplamione atramentem uszy w papierach, pisząc muzykę na Koniec Obrotu i prowadząc próby.Potem będą Wiosenne Zgromadzenia i tak dalej.Sam zamienię na ten temat parę słów z Gennellem.Oczywiście, jeśli się zgodzisz.Kiwnęła głową.— No cóż, jestem przekonany, że cały Cech może trzymać w tajemnicy sekretną edukację naszego młodego rozkwitającego geniusza…— Geniusza? — Dłoń Merelan powędrowała do szyi.— To oczywiste, że Robinton jest młodym geniuszem.Wprawdzie nigdy nie zetknąłem się z kimś takim przez wiele dziesiątków Obrotów mojej pracy w Cechu, ale bez wątpienia potrafię rozpoznać geniusz, gdy tylko mam na to szansę.Petiron ma talent, ale zdecydowanie mniejszej klasy niż jego syn.— Och! — Zanim Merelan zasłoniła usta dłonią, wymknął jej się tylko ten cichy okrzyk, ale i tak powiedziała więcej, niż miała zamiar.— Dziecko, które potrafi wydobyć z tego śmiesznego gwizdka tak słodkie tony, a potem ozdobić stosunkowo prosty temat tak skomplikowanymi wariacjami, a nie skończyło jeszcze trzech Obrotów, jest bez żadnych wątpliwości geniuszem.I wszyscy musimy go chronić.— Chronić? Petiron nie jest potworem, Washellu… — gwałtownie potrząsnęła głową.— Oczywiście, że nie, ale ma raczej zdecydowane poglądy na temat swoich możliwości i osiągnięć.Z drugiej strony, czego innego można się spodziewać po dziecku z tak wspaniałej muzycznej rodziny, wychowanemu w Cechu Harfiarzy i stale otoczonemu muzyką?— Nie wszystkie cechowe dzieci są muzykalne dzięki temu, że się tu wychowują — odparła Merelan sucho.— Ale te muzykalne, tak jak twój Robinton, nigdzie indziej nie znalazłyby lepszego środowiska dla swojego rozwoju.Postaramy się, by sprawą zająć się dyplomatycznie i… możliwie jak najłagodniej.Pomogę ci w tym, Mistrzyni Śpiewu Merelan.— Wyciągnął rękę, a ona ją uścisnęła.Washell z łatwością zrozumiał, jaką odczuwa ulgę, połączoną z poczuciem winy z powodu planowanego podstępu.— Nie będziemy robić nic, co by przekraczało jego możliwości i pragnienie wiedzy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • hanula1950.keep.pl