[ Pobierz całość w formacie PDF ] .Westchnął głęboko.Nie powiedzieli, czymożna być zarazem jezdzcem i harfiarzem, pewnie więc nic z tego.Mama będziezadowolona.Wiedział, że z całego serca chciała, by został harfiarzem, chociaż będzie musiałciężko pracować, przez długie lata.Zresztą może będzie już za duży, gdy następnym razem wWylęgarni pojawią się jaja.Była przecież tylko jedna królowa, która nie za często się niosła.Szurając stopami wśród maleńkich zasp pyłu, ułożonego na płytach dziedzińcapodmuchami wiatru spod smoczych skrzydeł, wrócił do Cechu, ale już nie do zabawy.Chciałbyć sam, by przypomnieć sobie każde słowo, które powiedział do niego Kilminth.I każdesłowo usłyszane od Cortatha.Te dwa wydarzenia były dla niego bardzo, bardzo ważne.Tegosekretu nie dzielił z nikim. Chyba widziałam cię na dziedzińcu Fortu, gdy przyleciały smoki zagadnęłamama przy kolacji.Podczas Poszukiwania prowadziła jakieś zajęcia. Tak.Ten spiżowy nazywa się Kilminth powiedział, i to musiało jej wystarczyć.Wsunął do buzi kopiastą łyżkę fasoli, by nie mogła mu zadać następnego pytania. Jak miło skomentowała i z aprobatą kiwnęła głową, widząc, jak ładnieje.Czasem nie miał apetytu, ale nie dziś. Wiesz, że wybrali dwóch chłopców w czasiePoszukiwania? Jednego stąd, a drugiego z Warowni. Kto od nas odszedł? Niespodziewana wiadomość o tym, że jednak harfiarzamożna wybrać podczas Poszukiwania, tak zdumiała Robintona, że odezwał się z pełnymiustami i został skarcony przez ojca. Uczeń drugiego roku Rulyar, z Neratu odpowiedziała mama. Ten, co gra na gitarze i śpiewa tenorem uzupełnił, radując się w duchu.Może ion będzie mógł zostać jezdzcem i harfiarzem jednocześnie. To dziwne, że Robie wie takie rzeczy zauważył zaskoczony Petiron. Och, Rulyar parę razy zajmował się Robiem podczas wieczornych prób odpowiedziała Merelan bez zastanowienia. Twierdził, że tęskni za swoimi małymibraciszkami dodała, dając synowi wzrokiem do zrozumienia, że nie należy tacieopowiadać o nauce chwytów gitarowych u Rulyara, trwającej już kilka miesięcy.Robiewiedział, że będzie tęsknił za starszym kolegą.Miał też nadzieję, że mama znajdzie mujakiegoś innego nauczyciela.Tej nocy śnił o smokach, smutnych i zmęczonych smokach, które chciały mu cośpowiedzieć, a on tego nie słyszał.Uszy miał jakby zatkanie piachem z dziedzińca.A one takbardzo pragnęły mu coś przekazać do jego wyłącznej wiadomości! Potem zobaczyłRulyara, bardzo wyraznie, na brązowym smoku, Rulyar machał do niego, pragnąc mu cośpowiedzieć, ale był za daleko i Robie znów nic nie słyszał.W kilka dni pózniej z niejakim zdumieniem dowiedział się, że Rulyar Naznaczyłbrązowego smoka, Garanatha.Chłopiec z Warowni Naznaczył zieloną smoczycę. Można się było tego spodziewać usłyszał słowa ojca, ale nie odważył sięzapytać, o co chodzi.ROZDZIAA VRobinton miał dziewięć lat, kiedy jego ojciec, szukając swoich papierów, natrafił nakompozycje chłopca, przechowywane przez Merelan w szufladzie jej biurka. Co to za nutki? zirytował się i zatrzymał na moment, by przeczytać pierwsząkartkę.Nie zauważając nawet, że żona całkiem oniemiała, przewrócił dwie następne karty iodłożył gruby zwitek z powrotem do szuflady.Merelan utknęła nieruchomo w progu, zotwartym listem w ręku i z bardzo dziwnym wyrazem twarzy. Czego szukasz w moim biurku? spytała, starając się, by jej głos zabrzmiałnaturalnie.Była wściekła, że tak obojętnie odrzucił te bezcenne dla niej muzycznepróbki geniuszu swego syna. Czystych kartek.Skończyły mi się odparł, z irytacją grzebiąc wśród różnychprzedmiotów, zdenerwowany nieporządkiem. Naprawdę powinnaś to wszystko kiedyśuporządkować, Mere. Czyste kartki trzymam tutaj, na widoku odpowiedziała gniewnie, wymawiająckażde słowo z przesadną dykcją i wskazując wyprostowanym palcem pudełko stojące nawierzchu. Ach, tak. Wyjął kilka oczyszczonych kart i każdą z nich dokładnie obejrzał.Mogę je pożyczyć? Pod warunkiem, że oddasz. Z trudem zachowywała spokój.List dawno jużzgniotła w kulkę. No, nie masz się co tak unosić odparł, nagle zauważając jej gniewne spojrzenie. Przyniosę czyste kartki w południe. Ruszył do swego pokoju, ale nagle się odwrócił.Kto napisał te melodyjki? Ty? starał się uśmiechem ułagodzić jej gniew. Wcale niezłe.Ten pełen wyższości uśmieszek i ton tak ją rozwścieczyły, że wyrzuciła z siebieprawdę: Twój syn je napisał.Zdumiony Petiron zamrugał oczyma. Robie je napisał? ruszył w kierunku jej biurka, ale Merelan jednym szybkimruchem zasłoniła je sobą. Mój syn już komponuje? Naturalnie, z twoją pomocą dodał,jakby to wszystko wyjaśniało. Komponuje bez niczyjej pomocy. Ale przecież ktoś musiał mu pomagać stwierdził Petiron, starając się sięgnąćbokiem do szuflady, którą mu zasłaniała. Partytury były poprawne, choć sama muzykatrochę dziecinna& Szczęka mu opadła. Od jak dawna on pisze takie melodyjki? Gdybyś czasem traktował go jak normalny ojciec i zwracał uwagę na to, co robi,gdybyś kiedykolwiek spytał go o to, co robi na lekcjach, wiedziałbyś, że pisze muzykę specjalnie zaakcentowała to słowo już od kilku lat.Słyszałeś nawet uczniów, śpiewającychjego piosenki. Naprawdę? Petiron zmarszczył brwi, nie rozumiejąc, jak jego partnerka mogłapopełnić takie błędy: po pierwsze, nie powiedziała mu o tym, że jego syn jest muzykalny, apo drugie, że uczniowie uczą się piosenek komponowanych przez tegoż syna. A tak, słyszałem! stwierdził, przypominając sobie rozmaite piosenki, któreczasem dochodziły z sali Washella.Naturalnie, pasowały do możliwości tamtej grupywiekowej, ale&Wpatrywał się w Merelan, starając się pogodzić ze świadomością, że zostałzdradzony.Nigdy by się po niej, własnej żonie, czegoś takiego nie spodziewał
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plhanula1950.keep.pl
|